Zostań sępem giełdy


Analitycy z Casey Researrch, firmy doradztwa inwestycyjnego Douglasa Douga Casey doradzają, żeby zostać inwestycyjnym sępem. Na początek proponuje posępić w transporcie morskim.

Sępy są obrzydliwymi stworzeniami.

Brzydkie, odrażające, i co gorsza padlinożercy. Żywią się tym, co inne zwierzęta upolowały. Kiedy jednak bliżej im się przyjrzeć, okazuje się, że warto być sępem. Po pierwsze – na łamach Casey Research pisze Justin Spittler – łatwiej jest zjeść padłe zwierzę, niż upolować żywe. Nie chodzi o to, aby namawiać kogoś do poszukiwania żywności w pojemnikach na śmieci, ale żeby uświadomić sobie, że człowiek z natury jest bliski sępowi. Mamy na myśli sępa inwestycyjnego.

Sęp inwestycyjny, to ktoś kto kupuje te zasoby inwestycyjne, których inni nie chcą.

Taka strategia, z pozoru, wygląda na głupią. Kiedy jednak przyjrzeć jej się dokładniej może się okazać, że jest zaskakująca skuteczna. Kupowanie tego, od czego inni inwestorzy stronią, świadczy bardzo często o roztropności. Po pierwsze, walory których nikt nie chce są z reguły tanie. Po drugie, walory które są tanie przyciągają innych sępów, skutkiem czego stają się one z czasem znacznie droższe w stosunku do ceny, za nabył je sęp.

Sępami byli najwięksi inwestorzy w dziejach, od Rothschildów poczynając, na Warrenie Buffettcie kończąc. Z sępienia znany jest także założyciel Casey Research, finansista i wybitny inwestor, zwłaszcza na trudne czasy, Doug Casey. Sepem może być każdy, kto zada sobie tyle trudu, żeby sprawdzić, od czego stronią masy i w myśl przysłowia, że „mądry kupuje, gdy głupi sprzedaje” sam w to wejdzie.

Taką pierwszą rzucającą się w oczy branżą, która znalazła się ostatnio na skraju przepaści i z tego powodu nie cieszy się zainteresowaniem inwestorów jest transport morski i związane z nim branże takie, jak przemysł stoczniowy, porty, a nawet handel zagraniczny.

Na czele całej tej gałęzi wybija się transport (morski) surowców suchych, takich jak ruda żelaza, siarka, węgiel, i inne surowce masowe. Branża ta od kilku lat przeżywa zapaść. O jej fatalnej sytuacji przestano pisać mniej więcej 2 lata temu.

O ile w dekadzie poprzedzającej kryzys 2007-2008 ceny transportu morskiego, podobnie jak i przemysł stoczniowy przeżywały fantastyczny wzrost, czego efektem był 14.krotny wzrost indeksu Baltic Dry Index (BDI) – wskaźnika, który jest miarą poziomu kosztów transportu morskiego surowców, po wybuch kryzysu Lehman Brothers i światowej zapaści gospodarczej cała gałąź popadła w marazm.

Po 2008 roku globalna wymiana handlowa niemalże ustała. Wspomniany indeks BDI, w ciągu prawie pół roku stracił na wartości blisko 94%. Mimo znacznego odbicia od tamtego czasu nie odzyskał poziomu z okresu prosperity, co więcej przez cały rok 2009 nadal spadał, osiągając swe minimum (na poziomie niższym o 98 procent od rekordowych notowań w 2008 roku) czyli dno, w lutym 2017 roku na poziomie 290 punktów.

Wciąż dołują

Niskie ceny transportu morskiego doprowadziły do upadku wielu firm transportowych. W latach 2008 – 2010 zbankrutowało sześć czołowych firm branży spedycyjnej. Ceny akcji pozostałych spadły o 90 procent i więcej. Nie trzeba tłumaczyć, dlaczego zainteresowanie branżą zgasło. Mimo takiej zapaści, na rynku została jednak garstka sępów, którym trudno było pogodzić się z myślą, że oto transport morski zemrze śmiercią naturalną. Oni wierzą w odbudowę branży. Nie widzą wręcz innej alternatywy. Czekają tylko, kiedy to nastąpi.

        Niechaj mi czytelnicy wybaczą tę nadoczywistą prawdę, ale naprawdę trudno sobie wyobrazić, by w przewidywalnym czasie towary z Chin do Ekwadoru, czy z Panamy do Sri Lanki mogły być transportowane inaczej niż wodą. Jeszcze trudniej wyobrazić sobie zanik usług transportowych. Mimo to gros inwestorów zachowuje się tak, jakby położyli na transporcie morskim, stoczniach, na firmach remontujących statki czy kontenery krechę. Zapominają, że morza i oceany pokrywają 2/3 planety Ziemia. Dopóki wymiana handlowa nie ustanie transport wodą będzie trwał. Surowce do produkcji będą potrzebne. Tym bardziej, że ich występowanie na globie jest losowe. W takiej sytuacji odbudowa potencjału pozostaje tylko kwestią czasu.
I stało się.

Pod nieobecność inwestorów, szeroko pojęta branża transportowa odradza się. Ceny przewozów morskich rosną. Indeks BDI tylko w ciągu jednego miesiąca skoczył o 54 procent. W chwili obecnej (2 kwietnia 2017) jest o 375 procent powyżej poziomu z lutego 2017. To najwyższy odczyt od listopada 2014. Razem ze stawkami przewozowymi rosną ceny akcji for spedycyjnych. Cena akcji firmy Star Bulk Carriers Corp. (SBLK) wzrosła w marcu o 19 proc., akcje Golden Ocean Group Limited (GOGL) podrożały w tym okresie o 11 proc. W porównaniu do notowań z marca ub. roku ceny są wyższe o 150-300 proc.

Czy zatem nie jest za późno wchodzić w ten sektor? – pyta retorycznie Justin Spittler.  Otóż, nie jest. Cena wielu akcji są wciąż niższe od swych rekordowych notowań, i to o 90 proc. Komunikat ogłoszony przez Morgan Stanley, jedną z największych na świecie firm inwestycyjnych głosi, że branża dopiero teraz przeżywa dno swych notowań. Odtąd dopiero zacznie się wędrówka do góry. Przykładowo, prognozy cenowe akcji wspomnianej firmy Star przewidują wzrost z 3 do 15 dol. za akcję.

Zważywszy, że akcje większości firm spedycyjnych są wciąż bliskie dna, gdyby nawet ich cena się podwoiła, będą wciąż o 80 procent poniżej swego szczytu. Po ogłoszeniu przez Morgan Stanley wspomnianego komunikatu, tylko w ciągu dwóch dni, ceny akcji Star Bulk skoczyły o 19 proc., Safe Bulkers o 11 proc., Golden Ocean o 9 proc. Każda z tych akcji bez trudu może podwoić, a nawet potroić swoją cenę.

A teraz niespodzianka!

Akcje firm transportowych są niezwykle chimeryczne. Nierzadko zdarza się, że ich cena spada w ciągu dnia o 10 -20 proc. Dlatego należy je traktować bardziej jako przedmiot spekulacji niż inwestycję długoterminową. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy w Polsce. Kraju odradzającego się samorzutnie przemysłu stoczniowego. Mamy poza tym coraz większe potrzeby transportowe, obroty polskich portów rosną do poziomu portów niemieckich. Dlatego zalecam zainteresowanym przyjrzeć się branży z bliska. I to szybko. Nie czekając aż minister Morawiecki, czyli państwo zacznie odbudowywać, albo co gorsza, nacjonalizować  przemysł stoczniowy. Przyjrzyjcie się polskim firmom produkującym statki, a także firmom transportowym. W nich tkwi potencjał branży, której gros znajduje się na wielkich oceanach i odbija się od ich dna.

Ktoś, kto ma silne nerwy, może zatelefonować do swego maklera i spytać co myśli na temat zakupu portfela zagranicznych spółek  spedycyjnych, składającego się z akcji trzech firm, obok wspomnianych Gold oraz Star, Justin Spittler doradza Navigator Holdings (NVGS). Kupić, potrzymać kilka miesięcy i sprzedać.

Opr. jb

 

Tags: akcje, Morgan Stanley, niskie notowania, przebudzenie, przemysl stoczniowy, transport morski, zapaść

Related Posts

Previous Post Next Post

Comments

    • Łukasz A
    • 4 kwietnia 2017
    Odpowiedz

    Janku, napisz nam coś więcej o samej grze na giełdzie. Jakim % wolnych środków grać, warto zaczynać od groszy (5 tys zł)? pozdrawiam

    1. Odpowiedz

      Motto Milion Plus: pieniądze leżą na ulicy, czyli każdy może zostać milionerem.

      W następnym odcinku podam, jak sprawdzać fundamenty firmy, w którą pragniecie inwestować, jak oceniać ryzyko, jak szukać szans i unikać zagrożeń. Macie konkretne pytania: piszcie. i pamietajcie, nie ma głupich pytań. Są tylko głupie odpowiedzi. Postaram się ich unikać.

      pozdrowienia

    • Marcin
    • 7 kwietnia 2017
    Odpowiedz

    Odnosnie glupich pytan to mam ciekawy dowcip o studencie i profesorze.

    Profesor na wykladzie mowi do studentow „Jezeli macie jakies pytania to prosze smialo pytac. Nie ma glupich pytan.”
    Na to wstaje student i pyta: „Panie profesorze czy jezeli stane na szynach i zlapie za trakcje kolejowa, to czy pojade jak tramwaj?”

    Pozdrawiam,

  1. Panie Janie, dziękuję bardzo za cynk. Zarówno akcje Star Bulk jak i Golden Ocean skoczyły o ponad 50% w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Ja z Pana podpowiedzi skorzystałem i swoje zarobiłem.

    Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

    • Magda
    • 8 lipca 2018
    Odpowiedz

    Proszę o Pana opinię na temat ETF na WIG 20, DAX 30, S&P500 i innych.

    Pozdrawiam Magda

    1. Odpowiedz

      Jestem akurat na wyjeździe, dosyć zajęty, ale postaram się skomentować pod kątem, tego, co ja o ETF myślę.
      ukłony

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

0 shares