Z artykułu dowiesz się:
– Co to jest bańka spekulacyjna
– Jakie osoby ostrzegają przed bańką na rynku kryptowalut
– Czy takie ostrzeżenia są potrzebne
Kontrakty Futures gwoździem do trumpny Bitcoina?
Paul Donovan odniósł się do rynku Bitcoina na początku listopada na Twitterze, po tym jak CME Group ogłosił, że zamierza wprowadzić kontrakty futures na bitcoiny. Ta informacja wywołała silne wzrosty ceny kryptowaluty, która w kolejnych dniach zyskiwała, by utworzyć historyczne maksima już powyżej poziomu 7 tys. dolarów. Donovan, w odpowiedzi do informacji korespondenta CNBC na temat nowych maksimów cenowych Bitcoina, wskazał na analogię obecnej sytuacji do tej, która miała miejsce niespełna 400 lat temu – w 1636 roku w Amsterdamie. Ekonomista UBS wskazał, że w tym właśnie roku uruchomiono kontrakty terminowe na cebulki tulipanów. W lutym 1637 roku rynek załamał się – bańka pękła. Twitt Donovana został opatrzony wymownym hashtagiem #beenherebefore (z ang. ‘już tutaj byliśmy’). Jego komentarz należy potraktować jako ostrzeżenie, wskazujące, że decyzja CME Group może mieć podobne konsekwencje do tych z siedemnastowiecznej Holandii.
Co ciekawe, nie jest to pierwszy raz, gdy Donovan porównuje kryptowaluty do bańki spekulacyjnej. Od połowy października ekonomista kilkakrotnie odnosił się do tego rynku. Pierwszym odniesieniem był raport UBS, w którym specjaliści banku inwestycyjnego stwierdzili, że Bitcoin nigdy nie stanie się walutą o statusie równym walutom krajowym, a ostatnie wzrosty jego ceny wskazują na rosnącą bańkę spekulacyjną. Co istotne, UBS, podobnie jak wiele innych instytucji finansowych, zupełnie inaczej zapatruje się na technologię blockchain, która jego zdaniem może mieć znaczący wpływ na wiele sektorów gospodarczych, w tym na sektor finansowy.
We wspomnianej wyżej notce do klientów, Donovan, wraz ze swoim zespołem, napisał, że „nieustający temat baniek spekulacyjnych daje spekulantom możliwość do krzyczenia, że ‘tym razem jest inaczej’”.
Definicja bańki spekulacyjnej według Donovana
Ekonomista UBS po raz kolejny odniósł się do Bitcoina definiując bańkę spekulacyjną. Donovan wymienił cztery kryteria, które muszą zostać spełnione, by można było nazwać sytuację na danym rynku bańką spekulacyjną. Jednym z nich jest oderwanie ceny od fundamentów (wycena znacznie powyżej fundamentalnej wartości). Nie jest to jednak warunek wystarczający, a jedynie warunek konieczny, gdyż tego typu ‘bańki’ niemal zawsze występują w przypadku nowych produktów. To właśnie innowacyjność jest drugim kryterium, które cechuje bańki spekulacyjne – jest ona źródłem niepewności co do przyszłej wartości. Trzecie kryterium to odroczenie w przyszłość realnych korzyści jakie niesie za sobą innowacyjny produkt. To daje bańce czas na rośnięcie. Ostatnim kryterium, a zarazem jedynym, którego według Donovana nie spełnia Bitcoin, jest pęknięcie bańki – o tym, czy dany produkt/instrument jest bańką spekulacyjną, dowiadujemy się zawsze po fakcie.
Trudno nie zgodzić się z definicją bańki, jaką zaproponował Donovan. Część osób może oczywiście nie zgadzać się z tym, że Bitcoin spełnia większość kryteriów bańki spekulacyjnej. Mimo wszystko, o tym, czy „tym razem jest inaczej”, dowiemy się dopiero, gdy bańka pęknie… lub nie dowiemy się w ogóle.
Ekonomista UBS, w niedawnym wpisie wskazał również, że ‘czwarta rewolucja przemysłowa’, może uczynić rynki finansowe bardziej podatne na wystąpienie baniek spekulacyjnych. Te mają wiele istotnych konsekwencji ekonomicznych. Donovan wskazał, że bańki spekulacyjne transferują bogactwo od jednej grupy społecznej do innej. Najczęściej przy tym transferze mamy mniej zwycięzców niż przegranych, co oznacza koncentrację bogactwa.
Znani ostrzegają przed bańką
Donovan nie jest jedyną osobą, która ostrzega przed tym, że Bitcoin może okazać się bańką spekulacyjną. W podobny sposób wypowiadało się dotąd wielu przedstawicieli świata finansów i ekonomii. Każdy z nich podawał swoje argumenty, wskazujące na to, że cena Bitcoina może być oderwana od fundamentów i w pewnym momencie zobaczymy ‘regresję do średniej’, która oznacza załamanie ceny kryptowaluty.
Warren Buffet, inwestor giełdowy:
„Nie możesz określić wartości Bitcoina, bo nie jest to aktywo tworzące wartość… w tym ujęciu jest to rzeczywista bańka.”
Robert Shiller, ekonomista nagrodzony Nagrodą Nobla za pracę dotyczącą baniek spekulacyjnych:
Shiller, odpowiadają na pytanie o to jaki jest obecnie najlepszy przykład bańki spekulacyjnej, wskazał właśnie na Bitcoina.
„Myślę, że ma to związek z angażującą historią Bitcoina. Widziałem to u moich studentów z Yale. Zaczynasz mówić o Bitcoinie i od razu pojawia się podekscytowanie.”
Kenneth Rogoff, profesor ekonomii na Uniwersytecie Harvarda i były ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego:
Rogoff uważa, że w dłuższym terminie, technologia, na której oparty jest Bitcoin, przetrwa, ale cena kryptowaluty załamie się. Jednym z jego argumentów, przemawiających za spadkiem ceny Bitcoina, jest perspektywa uregulowania i ścisłego nadzoru rynku kryptowalut.
„(…) długa historia walut mówi nam, że to, co wymyśli sektor prywatny, rząd w końcu ureguluje i przywłaszczy – nie ma powodu, by oczekiwać, że wirtualne waluty unikną tego losu”.
Tidjane Thiam, CEO Credit Suisse Group AG:
“Z tego, co można obecnie zidentyfikować, dziś jedynym powodem by kupić lub sprzedać bitcoiny jest zarobienie pieniędzy. To dokładna definicja spekulacji i dokładna definicja bańki”
Mike Novogratz, założyciel funduszu Galaxy Digital Assets:
Novogratz stwierdził, że Bitcoin jest potencjalnie „największą bańką spekulacyjną, z jaką zetkniemy się w naszym życiu”. Co ciekawe, nie przeszkadza mu to jednak w uczestnictwie w tej bańce. Novogratz uważa, że cena Bitcoina osiągnie poziom 10 tys. dolarów i on sam zamierza na tym skorzystać. W tym celu założył fundusz Galaxy Digital Assets, mający inwestować w kryptowaluty, ICO i firmy powiązane z rynkiem kryptowalut.
Bańka spekulacyjna – czy jest się o co ‘obrażać’?
Muszę zaznaczyć, że ostrzeganie przed potencjalną bańką spekulacyjną, jaką może okazać się Bitcoin i inne kryptowaluty, jest czymś niezwykle potrzebnym. Niezależnie od tego jak bardzo irytuje to niektórych uczestników rynku kryptowalut – naprawdę nie ma się o co obrażać (chyba, że akurat szef JP Morgan nazywa Cię głupcem). Nazwanie jakiegoś produktu/instrumentu bańką spekulacyjną w zasadzie nie jest niczym innym, jak tylko wskazaniem na bardzo wysokie ryzyko związane z inwestycją i możliwe oderwanie ceny tego produktu/instrumentu od jego wartości wewnętrznej (niestety nie istnieją niezawodne modele szacujące wartość wewnętrzną). Czasem wydaje mi się, że niektórzy niepotrzebnie utożsamiają bańkę spekulacyjną z oszustwem. Przypomnijmy, że z bańkami spekulacyjnymi mieliśmy do czynienia w przypadku takich walorów jak złoto, srebro, nieruchomości, akcje spółek internetowych – nie są to aktywa/walory, które można by uznać za nieuczciwe lub nieużyteczne.
Niezwykle dynamiczny wzrost cen kryptowalut i czynnik spekulacyjny, który go napędza, a także pojawiające się co jakiś czas kosmiczne prognozy ceny bitcoina (takie jak np. ta opisane w artykule: 100 tys. $ za bitcoina? Czyli jak manipuluje się „naukowymi dowodami”), to wystarczające argumentami do tego, by pojawiały się głosy apelujące o rozsądek. Czy może to wyrządzić jakąś krzywdę kryptowalutom? Nie. Jeśli ostatecznie okażą się one bańką spekulacyjną, to dzięki tym ostrzeżeniom bańka nie zostanie napompowana do tak dużych rozmiarów, do jakich mogłaby urosnąć, gdyby ‘tłum’ pakował w nią kapitał bez opamiętania. Jeśli zaś Bitcoin nie jest bańką, to ostrzeżenia ekspertów nie będą miały najmniejszego znaczenia i wpływu na rynek kryptowalut w długim terminie.
„Obrażanie się” na osoby nazywające Bitcoina bańką ma taki sam sens jak wkurzanie się na eksperta piłkarskiego, który stwierdził, że drużyna, której kibicujemy zdobywa dużo punktów, choć gra słabo i jej miejsce w tabeli ligowej jest znacznie wyższe od jej faktycznego potencjału. Jeśli analogia nie jest jasna: ani opinia eksperta, ani nasze pretensje nie będą miały wpływu na to, jak nasza drużyna będzie prezentować się w przyszłości i na którym miejscu zakończy sezon. Wszystko zweryfikuje czas. Ostatecznie, ‘obawy’ eksperta mogą okazać się bezpodstawne, a jedyną rzeczą, o którą będziemy mogli mieć wtedy pretensje będzie to, że prawie na pewno nie przyzna się on do błędu. Może się okazać również, że nasza ekipa wyczerpie swój limit szczęścia i zacznie spadać w tabeli. Wtedy my też nie przeprosimy eksperta za nazwanie go ‘starym głupcem, który nie zna się na nowych technologiach’.
Jakub Wilk
źródło: FXMAG (fxmag.pl)