Mimo iż od ukazania się bestsellera Thomasa Stanleya i Williama Danko Sekrety amerykańskich milionerów, czy jak kto woli, Krezusi z sąsiedztwa minęło już ponad 25 lat, w kwestii percepcji tego, kto czyli jest człowiekiem bogatym, a kto nie, nadal panuje bałagan.
Bogaty czy dobrze zarabiający
Nadal myli się kategorię ludzi bogatych z tymi, którzy dużo zarabiają. Dowodem tego jest chociażby ostatni raport[1] polskiej filii KPMG, instytucji zajmującej się księgowością, audytami firm i instytucji, a przede wszystkim analizami gospodarczymi, które mają służyć wielkiemu biznesowi przy dostosowywaniu się do istniejących warunków. Z konkluzji wspomnianego raportu wynika, że mamy w Polsce co najmniej milion ludzi zamożnych i bogatych, dzięki czemu wydatki na dobra luksusowe będą w mijającym, 2016 roku, aż o 15 proc. wyższe niż w roku ubiegłym.
Zestawienie bogactwa z wysokimi zarobkami, czy tym bardziej z wysoką konsumpcją, budzi podejrzenie, że autorzy raportu nie odrobili lekcji z przedmiotu ludzi bogatych.
Zanim zajmiemy się samym raportem, na który w trakcie pisania bloga Milion plus będziemy się nie raz powoływać chcę zaproponować dwie kwestie, które rozjaśnią nam nieco obraz „bogactwa narodów”. Wbrew popularnym intuicjom,
człowiek bogaty nie jest (najczęściej) najlepiej zarabiającym, zaś ci, którzy zarabiają krocie, nierzadko wcale bogaci nie są.
W tym prostym, aczkolwiek wcale nie oczywistym stwierdzeniu, zasadza się odkrycie autorów Sekretów milionerów, którzy po ponad 220 latach kapitalizmu odkryli, że tylko ok. 12 procent osób zarabiających co najmniej 1 milion dolarów rocznie, posiada majątek w wysokości 1 miliona dolarów. Oraz, że pośród tych, którzy posiadają majątek wartości co najmniej 1 miliona dolarów średni dochód roczny nie przekracza…135 tysięcy dolarów.
Wychodząc z tego fundamentalnego dla milionerstwa założenia, podkreślmy, że
- Milioner to człowiek posiadający majątek netto wartości co najmniej 1 miliona dolarów;
- Zarobek w wysokości miliona dolarów rocznie nie gwarantuje wcale statusu milionera.
Chcę zaznaczyć, żeby wszyscy Czytelnicy Milion plus uświadomili sobie to rozróżnienie, pamiętając przy tym, że
wysoki majątek i wysokie zarobki to dwie różne rzeczy.
Innymi słowy, że w popularyzacji bogactwa, nie chodzi nam w zasadzie o wysokie zarobki, lecz o majątek netto[2], czyli wartość netto posiadanych przez nas i dostępnych w każdej chwili dóbr, inwestycji, czy innych lokat.
Powodem, dla którego między wysokością zarobków a wartością zasobów istnieje różnica jest tzw. konsumpcyjny styl życia, o którym będziemy pisać w kolejnych odcinkach Milion Plus.
Ciasny, ale własny
Mimo iż powyższe stwierdzenia odnoszą się do warunków amerykańskich, równie dobrze można je rozciągnąć na większość tzw. rozwiniętych krajów świata – Polska nie jest tu wyjątkiem. W Polsce status milionera gwarantuje (raz, że inflację mamy jeszcze stosunkowo niewielką; dwa, że ceny, a więc i koszty utrzymania są u nas niższe) posiadanie majątku wartości 1 miliona złotych. Prawdą jest też to, że polscy milionerzy nie należą do grupy najwyżej zarabiających. Co prawda nie posiadam szczegółowych i oficjalnych danych na temat wartości majątku najbogatszych Polaków i opieram się na własnych analizach, z dużym prawdopodobieństwem trafności mogę stwierdzić, że pod względem udziału milionerów w całej populacji – podobnie jak to jest w USA – odsetek ten wynosi w granicach od 3 procent (Polska) do 3,5 procent (USA). Przy czym byłbym skłonny twierdzić, że polscy milionerzy w szybkim tempie gonią swoich kolegów ze Stanów Zjednoczonych!
Ta ostatnia teza może się wydać zaskakująca z kilku powodów:
– po pierwsze, Stany Zjednoczone to jeden z najzamożniejszych krajów świata, podczas gdy Polska nadal wlecze się w statystyce krajów uboższych;
– po drugie, ostatnia wojna światowa, wraz z późniejszymi zmianami terytorialnymi, zniszczyła dużą część majątku Polaków. Amerykanie, prócz ataku na Pearl Harbour – większych zniszczeń nie mieli;
– po trzecie, w czasie, gdy Amerykanie tworzyli gros swego majątku, my przez ponad 2 pokolenia żyliśmy w komunie, która nie tylko zabraniała mnożyć, ale wręcz niszczyła to, co ludzie posiedli w poprzednich pokoleniach. Ta ostatnia przyczyna pauperyzacji Polaków, wraz z tradycyjnie pojętą niechęcią w stosunku do ludzi biznes bogatych, propagowaną tak przez lewicę, jak i przez Kościół Katolicki, wywarły piętno na sposób myślenia Polaków już w warunkach wolności bogacenia się, jaka zaistniała po 1989 roku.
Czy to możliwe, że Polacy, którzy są od Amerykanów znacznie biedniejsi, w skali mikro, pod względem odsetka ludzi bogatych znajdują się na podobnym poziomie? A no możliwe, dlatego, że Polacy są znacznie bardziej od Amerykanów gospodarni; więcej pracujemy, by odrobić zaległości minionych wojen i komunizmu; mniejsza jest u nas konkurencja, dzięki czemu wysiłek odbiegający od średniej jest nieproporcjonalnie lepiej nagradzany niż tam; jesteśmy znacznie oszczędniejsi, roztropniejsi i skromniejsi jak chodzi o konsumpcję indywidualną, dzięki czemu na życie wydajemy mniej.
Stąd, wskutek nadmiernej konsumpcji i tendencji do zadłużania, mimo wyższych zarobków, majątek netto Amerykanów nie jest wcale wysokie.
Przykładowo, o ile posiadanie domu jest w Stanach Zjednoczonych czymś powszechnym, ponad 2/3 ludzi zamieszkuje we własnych domach, podczas gdy w Polsce odsetek ten nie przekracza połowy populacji, w USA 85 procent domów jest zadłużonych[3], podczas gdy w Polsce odsetek ten nie przekracza 30 procent. Kryzys 2007- 08, który dotknął amerykańskiego rynku nieruchomości wywołał niewypłacalność wielu milionów posiadaczy domów, pozbawiają aż 15 milionów rodzin domów konfiskowanych na rzecz banków. Nb. proces ten wciąż trwa. Tylko w latach 2014 – 2015, z tytułu niewypłacalności, utraciło własne domy na rzecz banków i innych wierzycieli, blisko 4 miliony rodzin. W Polsce domy warte są mniej, ale udział własny właściciela w nieruchomościach jest znacznie wyższy. Lepszy domek ciasny, ale własny.
Zamożni Polacy AD 2016
Autorzy raportu KPMG, jak większość pracowników najemnych, którzy z zasady nie są ludźmi zamożnymi, posługują się nadal błędnymi stereotypami, uważając, że bogatym jest ktoś, kto dużo zarabia i dużo wydaje. Świadczy o tym chociażby jeden z głównych wniosków raportu, mówiący że w 2016 roku liczba Polaków bogatych i zamożnych przekroczy 1 milion osób, co oznacza, że „ludzie ci na dobra i usługi luksusowe wydadzą łącznie 16,4 mld zł, a to oznacza aż 15 procentowy wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym”.
Zdaniem analityków KPMG, ludzie bogaci i zamożni najwięcej wydadzą na samochody luksusowe i klasy premium (w cenie od 215 tys. zł); damskie torebki (od 1900 zł), oraz luksusowe wina (w cenie minimum 350 zł). Wraz ze wzrostem dochodów Polacy chętniej inwestują w kolekcjonerskie dobra luksusowe – 35 proc. zamożnych i bogatych inwestuje lub planuje zainwestować w sztukę.
Milionerstwo w rozumieniu KPMG oznacza zarobki w wysokości 87 tys. sł. miesięcznie (ponad 1 mln rocznie). W mijającym roku (2016) takich osób będzie w Polsce – po raz pierwszy w historii – ponad milion. To oni (zdaniem KPMG) Jak są potencjalnymi nabywcami dóbr luksusowych. Ich łączne dochody netto szacowane są na około 171 mld zł. czyli średnio rocznie na osobę 171 tys. zł. Prognozy mówią, że w 2019 roku w Polsce będzie mieszkać blisko 1,3 mln osób zamożnych i bogatych, a ich dochód netto sięgnie około 220 mld zł. (Co świadczy, że dochód per capita tej grupy nie zmieni się przez najbliższe 3 lata).
Już pobieżna analiza powyższych danych budzi zastrzeżenia jak chodzi o jej profesjonalność i rzeczowość. Prawie wszystkie wyżej wymienione konkluzje dowodzą, że jego autorzy nie znają zachowania grupy, którą badają. Po pierwsze, ludzie bogaci z zasady nie kupują luksusowych samochodów; nie kupują też najczęściej samochodów nowych; po drugie, mają awersję do drogich torebek, zegarków, czy garniturów, będąc w tych segmentach rynku raczej na pozycjach umiarkowanych, czy wręcz konserwatywnych. Jak wynika z innej książki Thomasa Stanleya na temat ludzi bogatych/zamożnych, Przestań zgrywać milionera[4],
piwniczki z drogimi winami, czy przekazywanie się ceną popularnych dóbr konsumpcyjnych jest zwykle specjalnością utracjuszy, ewentualnie ludzi dużo zarabiających, a nie milionerów i ludzi zamożnych.
Nie trzeba być wybitnym ekonomistą, by wiedzieć, że nadmierna czy wystawna konsumpcja, niemal we wszystkich grupach majątkowych, prowadzi do zubożenia. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że wydanie 10000 zł na drogą torebkę, oznacza nie-wydanie tych 10 tys. złotych na inwestycję, czy inną kategorię wzrostową. Aby być człowiekiem bogatym, trzeba być równocześnie oszczędnym. Marnotrawstwo jest w stanie zubożyć nawet krezusa. Dlatego pośród analizowanych przez KPMG ludzio zarabiających milion złotych i więcej rocznie, prawdziwych milionerów będzie niewielu.
Więcej na ten temat w następnym wpisie.
Jan M Fijor
Instytut Carla Mengera
www.menger.pl
[1] Czytaj więcej na http://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/jest-juz-milion-zamoznych-i-bogatych-polakow-a-ich-wydatki,2437054,4141?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome. Pobrano 12 grudnia 2016.
[2] Po odliczeniu od majątku brutto kosztów kredytów i innych zobowiązań.
[3] Innym czynnikiem silnie obniżającym wartość nieruchomości netto Amerykanów są stosunkowo wysokie podatki katastralne, sięgające w niektórych regionach ok. 1,5 procent wartości nieruchomości.
[4] Zobacz: Thomas song J. Stanley, Przestań zgrywać milionera, tłum. R/ Rudowski, Fijorr Publishing 2010.
Warto zwrócić uwagę na to, że inflacja powoduje, że majątek milionerów „rośnie” lub, że milionerów „przybywa”. Wartość tego samego majątku 10 lat temu a teraz jest różna dlatego, że wartość określamy w pieniądzu. Gdybyśmy określili wartość majątku w uncjach złota np. to okazało by się, że milionerów jest mniej.
Oczywiście 85tys zł rocznie, a nie 87tys zł miesięcznie (i więcej – takich osób jest milion, milion milionerów dysponowałoby kwotą biliona złotych i więcej). W Polsce człowiek „zamożny” zarabia te 2tys ojro. Tylko 1/10 pracujących (na etacie) wyrabia 4tys zł na rękę miesięcznie. W co większych firmach, pomijając szarą strefę, włącznie z Warszawą. Mediana dla kraju to jakieś 2.700zł, może 2800 (dla etatowców).
Dane sie nie zgadzaja, w PL jest 2-3% ludzi zarabiających powyzej 85tys. zł rocznie – ~650 tys podatników, tzw. drugi próg podatkowy, z tego ludzi zarabiajacych milion i wiecej jest w tym jakieś 200 tys.
Dane z MF:
http://www.finanse.mf.gov.pl/documents/766655/5747316/Informacja
http://www.finanse.mf.gov.pl/documents/766655/5008832/Informacja
To są tylko ludzie, których formalna (ozusowana) pensja wynosi 1 mln zł rocznie, czy w tych rejonach. Natomiast, jak chodzi o zarobki milionowe, to ludzi je osiągających jest znacznie więcej osób. Milionerów też mamy sporo: cicho siedzą, żeby ich skarbówka nie namierzyła. Zawiść ludzka „nie zna granic ni kordonów”. Jaka mawiał zawistny związkowy poeta.
Bzdura, Panie Fijor. Jeśli chodzi o bogactwo i jego dystrybucję to niech Pan pozwoli wypowiedzięć się fachowcom czyli ludziom, którzy te rzeczy badają. Otóż wg raportu Credit Suisse 2018 pod wzgledem liczby millionerów USA zajmuje bezapelacyjnie pierwsze miejsce na świecie. Jest ich w USA ponad 17,3 milliona, czyli około 45% całej światowej populacji. Przybywa ich DZIENNIE ponad 3,000. W Polsce dolarowych millionerów (HNWI) jest 62 tysięce. Przez ostani rok przybyło ich ok 5 tysiecy czyli tyle ile w USA w ciągu 1,5 dnia. Jeśli chodzi o gospodarstwa domowe to w USA millionerem jest praktycznie jedno na 9 (czyli nieco powyżej 11% wszystkich gospodstw wg szacunku Rezerwy Federalnej) a nie 3,5%. W Polsce ten odsetek to 0,2%. Średnie bogactwo na osobę dorosłą w USA to $465000, a w Polsce nieco powyżej $38 tys. Więc nie ma żadnego porównania.
Poproszę o źródło. Prócz tego nie można porównywać milionerstwa w tej samej walucie.
Średnia wartość majątku polskiego gospodarstwa w 2018 roku wynosiła ok. 65 tys. euro i była wyższa niż w RFN. Amerykanie dużo więcej od nas zarabiaj, jak chodzi o stan posiadania, to już tak różowo nie ma. Liczba gospodarstw domowych w USA z majątkiem ponad 1 mln dol. to zaledwie 3,5 proc. Po odliczeniu QE będzie tego nawet mniej. Ukłony