Oceniając z punktu widzenia szkoły austriackiej, wydaje się, że istnienie stabilnego, opartego na
swej wewnętrznej wartości pieniądza, bez banku centralnego, który manipuluje stopami
procentowymi i wypuszcza na rynek pieniądze bez pokrycia, powinno zapobiec pojawianiu się
kryzysów bankowych i finansowych.
Jak wykazuje historia, stabilny solidny pieniądz wraz z istnieniem banków działających w oparciu
pełne pokrycie depozytów i „nietworzących pieniądza z powietrza” pozwala wprawdzie uniknąć
cyklicznie powracających kryzysów, jednakże nie może zapobiec ich powstawaniu w pewnych,
szczególnych okolicznościach.
Murray Rothbard w swym dziele „Złoto, banki, ludzie” ( wyd. Fijorr Publishing, Warszawa 2016,
str. s.108) stwierdza : „ dziewiętnastowieczny, klasyczny standard złota nie był doskonały i
dopuszczał do powstawania niewielkich boomów i załamań, to mimo wszystko stanowił najlepszy
porządek monetarny w dziejach”.
Z punktu widzenia Amerykanina, którego państwo powstało pod koniec XVIII wieku, od razu z
walutą w postaci papierowego, inflacyjnego dolara kontynentalnego, wiek XIX, będący okresem
względnej stabilności walutowej, wydawał się być prawdziwym rajem utraconym.
Przynajmniej w porównaniu z wiekami XX i XXI, kiedy to, dolar w ciągu 90 lat ( 1930-2020)
stracił w stosunku do złota 99% swej pierwotnej wartości staczając się z poziomu 20 dolarów za
uncję złota w roku 1930 do 2000 dolarów za uncję złota w roku 2020.
Jednakże w długiej historii ludzkości istniały znacznie lepsze porządki monetarne niż
dziewiętnastowieczny standard złota, wraz z towarzyszącymi temu standardowi bankami
centralnymi, systemem rezerwy cząstkowej oraz cyklicznie powtarzającymi się kryzysami
gospodarczymi, wywoływanymi ekspansją kredytową.
Tym znacznie lepszym porządkiem monetarnym był okres w którym podstawą systemu
pieniężnego był srebrny, rzymski denar, będący w latach 211 p.n.e. – 193 n.e. najstabilniejszym
pieniądzem w historii ludzkości.
Ten rzymski denar pozostawał stabilnym pieniądzem przez około 400 lat, a jego nazwa, obecna
także jako dinar, przetrwała do obecnych czasów w nazwach pieniądza w krajach śródziemnomorskich.
Obecnie pieniędzy o nazwie denar lub jego zniekształconej nazwie dinar używa się w
Macedonii Północnej, Serbii, Algierii, Tunezji, Libii, Jordanii,Iraku i Kuwejcie. W wielu językach
słowo pieniądz pochodzi o rzymskiego denara np. włoskie denaro, hiszpańskie dinero, czy
słoweński denar.
W powszechnej świadomości czasy starożytne kojarzą się z prymitywną gospodarką opartą na
wyzysku niewolników. W rzeczywistości, gospodarka starożytna nie była wcale tak prymitywna,
jak się powszechnie sądzi. W każdym z większych starożytnych portów istniały duże, prywatne
firmy handlowe dysponujące statkami, magazynami i agentami za granicą. Istniały giełdy
towarowe. Istniały oczywiście prywatne banki. Istniały wielkie korporacje , produkujące masowo
wyroby przemysłowe – takie jak wyroby ceramiczne, szklane, metalowe, artykuły gospodarstwa
domowego, uzbrojenie etc. Niektóre z nich posiadały własne znaki towarowe. Nawet niewolnicy w
starożytnym Rzymie nie byli pozbawionymi praw ludźmi, ale swego rodzaju pracownikami
kontraktowymi, mającymi prawo do wolnego czasu (w którym mogli zarabiać nieopodatkowane
pieniądze ) a także do części wynagrodzenia za swą pracę na rzecz właściciela. Podlegali
oczywiście ochronie prawnej, choć nie w takim zakresie jak wolni obywatele.
Jeżeli chodzi o banki, to były to instytucje prywatne, niepodlegające, oczywiście żadnemu
bankowi centralnemu, pełniące zarówno funkcję „banku-przechowalni pieniędzy”, jak i „banku
inwestycyjnego” udzielającego pożyczek na procent.
Banki te nie mogły „kreować kredytu z powietrza” , a jedynie udzielać pożyczek w oparciu o
wniesione depozyty. Były to więc banki posiadające rezerwę pieniężną w postaci depozytów
całkowicie pokrywającą udzielone kredyty, co jest stałym i niezmiennym postulatem austriackiej
szkoły ekonomii.
Jednakże nawet spełnienie postulatu całkowitego pokrycia udzielonych kredytów zdeponowanymi
w bankach środkami pieniężnymi, niekoniecznie oznaczało zabezpieczenie przed zaistnieniem
kryzysu finansowego.
Tak więc, jak można wyczytać u Tacyta, w roku 33 n.e. Cesarstwo Rzymskie nawiedził potężny
kryzys finansowy, porównywalny do światowego kryzysu roku 2008 .
W okresie przed tym kryzysem państwo rzymskie, rządzone w tamtych czasach przez cesarza
Tyberiusza, przeżywało prawdziwy boom gospodarczy. Pieniądze lokowane były głównie na
wschodzie imperium, zwłaszcza w zyskowny handel z Indiami, manufaktury przemysłowe i
spekulację gruntami.
Samo Cesarstwo Rzymskie miało nadwyżki budżetowe, a skarb cesarski miał na stanie znaczne
ilości wolnej gotówki. Banki chcąc zaspokoić zapotrzebowanie na pieniądze, związane z dobrą
koniunkturą, wypuszczały nawet własne pieniądze-żetony, które były powszechnie akceptowane na
równi z oficjalnymi pieniędzmi, lecz tylko w wypadku rozliczeń bankowych.
Do wybuchu kryzysu roku 33 n.e., przyczynił się splot kilku niezwiązanych ze sobą okoliczności.
W roku 31 n.e. został wykryty spisek dowódcy pretorianów Sejanusa, który w porozumieniu z
wieloma arystokratami planował zamach na cesarza Tyberiusza.
Po wykryciu tego spisku nastąpiła seria aresztowań wśród rzymskiej elity oraz konfiskaty
majątków, które miały być wystawione na licytacje. Wpływy z tych licytacji miały zasilić skarbiec
cesarski. Tyberiusz, chcąc zapewnić sobie sprzedaż licytowanych nieruchomości za dobrą cenę,
nakazał wszystkim senatorom zainwestować 1/3 całego ich majątku w nieruchomości w Italii i to w
przeciągu 18 miesięcy, czyli mniej więcej do połowy roku 33 n.e. . Oczywiście, oficjalne
wytłumaczenie tych zarządzeń było takie, że Italia także potrzebuje „inwestycji” , a kapitały nie
powinny tylko płynąć tylko na wschód imperium.
Tak więc w roku 33, wystąpił w samym Rzymie znacznie zwiększony popyt na kredyty.
Senatorowie zastawiali swe majątki u bankierów, aby otrzymać z banków wolną gotówkę, którą
„inwestowali w nieruchomości” kupowane na państwowych licytacjach, drenując tym samym,
system bankowy z wolnych środków .
W tym samym czasie, na wschodzie imperium, nastąpiła fala spektakularnych bankructw. Zaczęło
się od zatopienia przez burzę na Morzu Czerwonym, trzech wyładowanych indyjskimi towarami
m.i. przyprawami, jedwabiem i kością słoniową, statków należących do położonej w Aleksandrii
firmy handlowej „Seuthes i Syn”. W wyniku tego zdarzenia ta ogromna firma musiała ogłosić
bankructwo, wpędzając w kłopoty finansowe swoich wierzycieli. Kilka dni później z innych
powodów zbankrutowała firma „Malchus i Spółka” z Tyru, posiadająca swe filie w Antiochii i
Efezie. Te spektakularne bankructwa spowodowały kłopoty finansowe wielkiego domu bankowego
„Kwintus Maksimus & Lucius Vibo”, zlokalizowanego przy prestiżowej Via Sacra na rzymskim
Forum Romanum. Część depozytariuszy tego banku nie mogła odzyskać swoich pieniędzy.
Zaczęła się panika i run na inne banki, już wcześniej wydrenowane z wolnych środków przez
rzymskich senatorów. Kolejną ofiarą runu stał się, powiązany interesami z bankiem Maksimusa i
Vibo, bank braci Pittius. Następnym bankiem, który musiał ogłosić wstrzymanie wypłat depozytów
był bank Balbusa Olliusa. W przeciągu kilku dni panika bankowa rozprzestrzeniła się na cały teren
Cesarstwa Rzymskiego. Po kolei zamykały się banki w Koryncie, Kartaginie, Lyonie i Bizancjum.
Banki chcąc ratować swą skórę, zaczęły żądać od kredytobiorców, szybkiej spłaty udzielonych
pożyczek, zmuszając ich do sprzedaży nieruchomości, będących ich zabezpieczeniem . Ze względu
na absolutną niedostępność nowych kredytów i małą liczbę potencjalnych kupców, wystawiane na
sprzedaż nieruchomości nie znajdowały nabywców, albo znajdowały ich za śmiesznie niskie ceny,
co w żaden sposób nie poprawiało sytuacji finansowej banków. Banki w związku z tym
pozostawały zamknięte.
Depozytariusze nie mieli dostępu do swoich pieniędzy. Kredytobiorcy byli zmuszani do szybkiej
spłaty zaciągniętych kredytów, co okazywało się niemożliwe. W pewnym momencie całemu
systemowi finansowemu cesarstwa rzymskiego wydawało się grozić załamanie.
Cesarz Tyberiusz musiał szybko zareagować na te wydarzenia. W pierwszej kolejności zawiesił
obowiązywanie dekretu nakazującego senatorom „inwestowanie” na terenie Italii i nakazał im
natychmiastowy zwrot bankom pobranych na ten cel kredytów, o ile te nie zostały już wydane na
zakup nieruchomości na licytacjach. Poprawiło to w znaczący sposób płynność finansową banków.
Następnie nakazał przekazać jako nieoprocentowaną pożyczkę, dotkniętym paniką bankom, 100
milionów sestercji z cesarskiego skarbca. Banki, które otrzymały tę cesarską pożyczkę, miały
obowiązek udzielić na trzy lata, nieoprocentowanych kredytów najbardziej potrzebującym gotówki
klientom, żądając jednakże zabezpieczeń na ich nieruchomościach w wysokości podwójnej
wartości udzielonego kredytu.
Pozwoliło to uniknąć konieczności sprzedaży nieruchomości kredytobiorców za zaniżoną cenę, a
jednocześnie zapewniło systemowi bankowemu niezbędną płynność finansową, aby zacząć spłacać
depozytariuszy banków.
Takie podejście zahamowało paniczną wyprzedaż nieruchomości i ustabilizowało ich ceny. Panika
została w krótkim czasie opanowana. Zdecydowana większość banków powróciła do normalnej
pracy. Po pewnym czasie cesarskie pożyczki zostały przez banki zwrócone, a kryzys stał się tylko
wspomnieniem.
Gdyby porównać ze sobą kryzysy finansowe roku 33 n.e. i roku 2008 to nasuwają się wyraźne
różnice. Kryzys finansowy roku 33 n.e. był jedynym znanym kryzysem finansowym w okresie 211
p.n.e.-193 n.e. tzn. w okresie stabilnego rzymskiego denara.
Był on czymś tak niezwykłym i niespotykanym, że jego przebieg ze szczegółami, zrelacjonował
rzymski historyk Tacyt, prawie dokładnie 100 lat po tym wydarzeniu. Zwalczenie kryzysu roku 33
n.e. wymagało chwilowego uruchomienia, jako pożyczki, rezerw gotówkowych cesarstwa,
stanowiących jednkaże nie więcej niż 5% wolnej gotówki znajdującej się w cesarskim skarbcu.
Nie było żadnych bail-out’ów czy bail-in’ów jak w przypadku kryzysu roku 2008. Nie było też
zalewania rynku, przez wiele lat, ogromną ilością pustego pieniądza.
Opanowanie kryzysu zajęło kilka miesięcy i nie przyniosło żadnych długotrwałych skutków np. w
postaci ostrej recesji i następującej po niej wieloletniej depresji gospodarczej, jak to miało miejsce
w przypadku praktycznie wszystkich kryzysów finansowych wieków XIX i XX .
Wydaje się więc, że teza szkoły austriackiej , że :
„dobrze znane zjawisko cyklu koniunkturalnego, występujących na przemian okresów euforii i
załamania, nie pojawiło się w latach osiemdziesiątych. Nie jest też produktem cywilizacji ani
gospodarki rynkowej. Cykle gospodarcze pojawiły się w osiemnastym wieku, wraz z powstaniem
pierwszych banków centralnych. Upowszechniały się i nasilały równolegle z rozwojem bankowości
centralnej i przejmowaniem przez nią kontroli nad systemem gospodarczym Zachodu.Tylko
likwidacja Systemu Rezerwy Federalnej i powrót do standardu złota mogą przerwać cykliczne
występowanie faz wzrostu i kryzysu i ostatecznie wyeliminować stale rosnącą inflację ”
(Murray N. Rothbard „Złoto, banki, ludzie” wyd. Fijorr Publishing, Warszawa 2016 . str.152-153)
znajduje potwierdzenie w praktyce gospodarczej okresu stabilnego, rzymskiego denara, który trwał
ponad 400 lat i doprowadził rzymską gospodarkę do takiego poziomu rozwoju, jaki nie został po
upadku Cesarstwa Rzymskiego osiągnięty w Europie aż do I połowy XIX wieku.
Fakt, że przez kilkaset lat istniała rozwijająca się gospodarka w której prężnie działał system
bankowy oparty o pełne pokrycie wniesionych depozytów oraz stabilny, oparty o metale szlachetne,
nietracący na wartości pieniądz – i to wszystko bez pojawiających się cyklicznie kryzysów
finansowych – zdaje się być potwierdzeniem słuszności tez głoszonych przez austriacką szkołę
ekonomii.
Zbigniew Lebiedź
(przez uprzejmość)
Friedrich August von Hayek powiedział :”Trudno (…) uwierzyć, by ktoś, kto jest dobrze obeznany z rynkiem, mógł szczerze potępiać dążenie do zysku. Pogarda dla zysku bierze się z niewiedzy oraz z postawy, którą – jeśli chcemy – możemy podziwiać u ascetów zadowalających się małą cząstką bogactw tego świata, ale jeśli przyjmuje ona postać restrykcji nałożonych na zyski innych, staje się do tego stopnia egoistyczna, iż narzuca innym ascetyzm, a w istocie pozbawia ich niemal wszystkiego”