DEKARBONIZACJA – zbrodnia tysiąclecia

Dekarbonizacja jest działaniem chorym, bezsensownym i kryminalnym.

Przed rewolucją przemysłową przeważającym źródłem paliwa było drewno. Potem przeszliśmy na węgiel, co było dużą poprawą wydajności energetycznej i gospodarczej. Uratowano przy okazji miliony hektarów lasów. Następnie przeszliśmy na ropę, nastąpiła kolejna ogromna poprawę efektywności energetycznej i gospodarczej. Działo się tak nie dzięki decyzjom rządowym, lecz dlatego, że postepowanie to miało sens zarówno z ekonomicznego, jak i technologicznego punktu widzenia.

Gdyby pozostawiono rynek w spokoju, świat bez wątpienia oparłby się na atomie. Energia jądrowa jest bezsprzecznie najbezpieczniejszym, najtańszym i najczystszym paliwem, najbardziej opłacanym sposobem masowej produkcji energii. Nie ma sensu zagłębiać się teraz w uzasadnianie wyższości energii jądrowej, jeśli jednak energia jądrowa zostałaby pozostawiona bez regulacji, używalibyśmy małych, niezależnych reaktorów torowych piątej generacji, wytwarzających energię tak tanią, że być może nie trzeba by było mierzyć nawet jej zużycia. Świat byłby zasilany naprawdę czystą, zieloną energią elektryczną.

Zamiast tego czas, kapitał i potencjał umysłowy zostały przekierowane do tak zwanych „ekologicznych” źródeł energii – głównie wiatru i słońca – o czym zdecydowały wyłącznie  powody ideologiczne. Ekologowie chcą, czy to się komuś podoba, czy nie, przenieść cały świat na wyimaginowaną, fałszywie zieloną łączkę energię.

W zasadzie jestem za zieloną energią. Nie mam też  wątpliwości, że energia słoneczna i wiatrowa są opłacalne i skuteczne w niektórych — na ogół w małych, odizolowanych zastosowaniach; w pewnych lokalizacjach, głównie takich, w których konwencjonalne paliwo jest niewygodne lub zbyt kosztowne. Wydajność urządzeń opartych na energii słonecznej uległa ogromnej poprawie w ciągu ostatnich kilku dekad, podobnie jak i wydajność farm wiatrowych. Nie mają one jednak żadnego sensu w skali masowej, a więc jako podstawowe źródła mocy w gospodarce.

Być może kiedyś ludzie zdołają umieścić na wysokiej orbicie okołoziemskiej potężne kolektory i przesyłać zgromadzona w nich energię słoneczną na powierzchnię Ziemi. To jest jednak nadal sfera sci-fi. W obecnej chwili określenie „zielony” jest po prostu miłym synonimem określających działanie „naiwne”, „głupie”, „aktywność skrzywioną ideologicznie” lub „podmiot sponsorowany przez rząd”.

Robienie rzeczy w sposób ekologiczny odbiera władzę rynkom, na których ludzie podejmują decyzje głosując swoimi dolarami. Zamiast tego oddajemy władzę w ręce ideologów i biurokratów. Krótko mówiąc, promuje się w ten sposób wiatr i energię słoneczną, zamiast paliw jądrowych i kopalnych, które traktowane są jak przeklęte. Jest to zaprzeczenie tego, co powinno się akurat dziać; to trend błędny z każdego punktu widzenia.

Pretekstem, pod jakim dzieje się ta szkodliwa promocja jest rzekoma miłość do ptaków, zwierząt i roślin. W rzeczywistości jest to złudzenie; ekologowie i inni zwolennicy „zieleni”  nie przejmują się zbytnio ani ptakami, ani króliczkami, czy sosnami. Są one dla nich tylko okleiną ideową. Oni po prostu nienawidzą ludzi i tak naprawdę chcą, aby ci ostatni im z oczu zniknęli. W „najlepszym” (dla nas) przypadku chcą nas kontrolować. A wielka histeria związana z globalnym ociepleniem/antypaliwami kopalnymi to świetny sposób na złapanie nas za twarz.

Za InternationalMan.com

opracował: JB

Tags: energia jądrowa, energia wiatrowa, globalne ocieplenie

Related Posts

Previous Post Next Post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

0 shares