Od wydawcy: autor eseju, David Stockman, to wieloletni kongresmen amerykański, później członek gabinetu Ronalda Reagana odpowiedzialny za politykę budżetową. Stockman jest uznawany za twórcę fundamentów reaganomiki, która postawiła gospodarkę USA, po kilkunastu latach głębokiego kryzysu, na nogi. David Stockman pracował przez wiele lat na Wall Street, następnie zarządzał potężną korporacją, od kilku lat prowadzi blog davidstockmanscontracorner.com. Jest też autorem dzieła z historii gospodarczej USA p.t. Wielka Deformacja (Warszawa, Fijorr Publishing). Oryginał niniejszego tekstu opublikowany został w listopadzie 2021 na portalu: www.internationalman.com
x
Na przełomie października i listopada 2021, globalni dygnitarze i przedstawiciele światowych rządów, zebrali się w Glasgow na COP26, by złamać kręgosłup współczesnego życia gospodarczego i skończyć z obfitością, jaką nas ono obdarza, uwalniając jednocześnie od towarzyszących ludzkości od lat – nędzy i cierpienia. Mam tu oczywiście na myśli tworzony właśnie plan ostatecznego wyparcia z globalnego systemu zaopatrzenia świata w energię, i to w ciągu zaledwie kilku najbliższych dekad, paliw kopalnych, stanowiących dzisiaj 80 procent zużywanej na Ziemi energii. Kroki te mają zapobiec wzrostowi temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza powyżej poziomu z okresu ery „przedprzemysłowej”.
x
Rozwiązanie kluczowej kwestii, czyli wyznaczenie przedindustrialnego bazowego poziomu temperatury, sprowadza się w zasadzie do oksymoronu. Pokazaliśmy bowiem w części I, że na przestrzeni ostatnich epok globalne temperatury były na ogół wyższe niż obecne — i to często o 10, a nawet 15 stopni Celsjusza. I to przez większość z minionych 600 milionów lat! Co więcej, w nowszych czasach, czyli po okresie Wielkiego Wymierania, który miał miejsce ok. 66 milionów lat temu, mamy na Ziemi do czynienia niemal z ciągłym spadkiem temperatury. Zaś niższe od obecnych poziomy temperatury pojawiły się dopiero podczas trwających 100000 lat cykli zlodowacenia, w ciągu ostatnich 2,6 milionów lat trwania plejstoceńskich epok lodowcowych. Nic więc dziwnego, że Wyjce Klimatyczne postanowiły zignorować 599 830 000 z tych lat na rzecz – zaledwie – ostatnich 170 lat (od roku 1850). Zawstydzili tym samym Williama Jenningsa Bryana[1] i jego pamiętne wystąpienie w procesie przeciwko Johnowi Thomasowi Scopes, w którym Bryan był zdania, że świat ma przynajmniej 6000 lat!
Innymi słowy, alarmiści klimatyczni usunęli z zapisów temperatury z ostatnich 66 milionów lat, dla własnej wygody, tę część nauki i doświadczenia, która szkodzi ich narracji!
Tak oto z wykresów temperaturowych zniknął
Globalny trend temperaturowy mający miejsce w ciągu ostatnich 65 milionów lat (+/− w stopniach Celsjusza od chwili obecnej)
Wykres 6. (Figure 25.)
Nie trzeba dodawać, że istnieje powód, dla którego Klimatyczne Wyjce rozpoczęły tworzenie wykresów w 1850 r. Nie chodziło im wcale o to, że data ta kojarzy się z końcem Małej Epoki Lodowcowej (MEL), od którego dolny punkt trendu temperatury może wzrosnąć w miarę normalizacji warunków klimatycznych. W rzeczywistości oszustwo intelektualne jest znacznie bardziej rażące. Otóż, Klimatyczne Wyjce chcą, abyśmy uwierzyli w skrajnie antynaukowy pogląd, że globalny klimat był w zasadzie w równowadze, dopóki baronowie węglowi i John D. Rockefeller z połowy XIX wieku nie uruchomili niebezpieczny, zaburzający dziewiczość klimatu łańcuch, wydobywając na powierzchnię globu zmagazynowaną energię słoneczną zawartą w węglu i ropie naftowej i uwalniając produkty uboczne ich spalania – zwłaszcza CO2 – do otaczającego powietrza.
Narodziny żałosnego mitu o równowadze klimatycznej
Narracja o globalnym ociepleniu jest jak dotąd najbardziej śmierdzącym przejawem obłudnego lekceważenia dowodów naukowych, ignorowania logiki i braku wiarygodności klimatologów od globalnego ocieplenia. Aby ujawnić śmieszność tej rzekomo przenikliwej, świętoszkowatej tezy, która uchodzi za katechizm globalnego ocieplenia, że to społeczeństwo przemysłowe zniszczyło k l i m a t y c z n ą r ó w n o w a g ę planety, wystarczy jej po prostu zaprzeczyć. Na litość Boską! Żadnej takiej równowagi nigdy nie było!
To, co nastąpiło, to 4,5 miliarda lat szalenie zmiennej, oscylującej i często gwałtownej ewolucji geologicznej i nierównowagi klimatycznej, której powodem były różne przyczyny naturalne, takie jak: tektonika płyt skalnych, która czasami gwałtownie wpływała na systemy klimatyczne, zwłaszcza gdy chodziło o powstanie i rozpad Pangei, między 335 milionami a 175 milionami lat temu, a następnie ciągłe dryfowanie dzisiejszych kontynentów; bombardowanie Ziemi przez asteroidy; trwające 100000 lat cykle mimośrodu, wokół którego kręci się orbita Ziemi (przy maksymalnym wydłużeniu robi się zimniej); trwające 41000 lat cykle nachylenia Ziemi wokół własnej osi, które oscyluje między 22,1 a 24,5 stopnia i tym samym wpływa na poziom poboru energii słonecznej; chybotanie się, precesja obrotu Ziemi, która wpływa na klimat w ciągu cykli trwających 26000 lat; ostatnie, trwające 150000 lat cykle zlodowacenia i ocieplenia międzylodowcowego; 1500.letnie cykle plam słonecznych, w których temperatura na Ziemi spada podczas minimów słonecznych, takich jak minimum Maundera w latach 1645 – 1715 na krańcu MEL, gdy aktywność plam słonecznych praktycznie ustała.
Zachodząca obecnie naturalna zmiana klimatu, odbywająca się z podobnych przyczyn, jest wytworem potężnych sił planetarnych, które tysiąclecia temu poprzedzały erę przemysłową i, które znacznie przewyższają wpływ emisji pochodzącej z epoki przemysłowej. Jak wskazaliśmy w Części I, to, że aktualne połączenie tych sił spowodowało cykl ocieplenia, nie jest niczym nowym – ocieplenia zdarzały się wielokrotnie, i to nawet w czasach współczesnych.
Te współczesne ocieplenia obejmują wcześniej omawiany
Holoceński klimat optymalny (5000 do 3000 p.n.e.);
rzymskie ocieplenie (200 p.n.e. do AD 500);
a ostatnio średniowieczny okres ciepły (1000 – 1300 AD).
Wbrew fałszywym twierdzeniom Wyjców Klimatycznych, obecne, łagodnie rosnące temperatury są zgodne z historyczną prawdą głoszącą, że ciepło jest dla ludzkości i większości innych gatunków lepsze. Ciągła równowaga planetarna nie wymaga żadnej interwencji ze strony państw. Nie ma najmniejszego powodu do tego, by hamować wykorzystanie sprzyjających dobrobytowi paliw kopalnych, czy dotować i przyspieszać wprowadzenie drogiej energii odnawialnej!
Powraca więc pytanie: jaką „przedprzemysłową” temperaturę bazową należy wybrać ze wszystkich tych epok i wszystkich tych sił zmiany klimatu, aby nie była arbitralnym wyborem politycznym, nie popartym nauką? W końcu nauka ma charakter agnostyczny. Matka Ziemia przetrwała każdy rodzaj nierównowagi klimatycznej, zarówno na chłodniejszych, jak i cieplejszych krańcach spektrum i, co najważniejsze, doświadczyła ostatecznego uwolnienia sił równoważących, które cofały zarówno temperaturę, jak i poziom CO2 w przeciwnych kierunkach. Uważamy, że szczególnym dowodem odporności klimatycznej planety jest chociażby to, iż po pięciu głównych epokach lodowcowych siły ocieplające powróciły z potężną energią i trwały dotąd, dopóki nie uległy ponownemu odwróceniu, udowadniając tym samym, że nie ma pętli końca świata, która prowadziłaby w sposób liniowy do nieuchronnej katastrofy, jak to utrzymują obecne modele klimatyczne.
To naturalne, że między tymi wszystkimi epokami lodowcowymi miały miejsce dłuższe okresy globalnego ocieplenia; ostatnie trzy z wymienionych poniżej, mają w tej kwestii szczególne znaczenie. Wszystkie one wystąpiły w ciągu ostatnich 600 milionów lat, w warunkach znacznie wyższych temperatur i stężeń CO2, które były 2–6 razy wyższe niż obecne odczyty. Innymi słowy, ostatnie trzy epoki lodowcowe lepiej niż cokolwiek innego dowodzą, że kolejne cykle ocieplenia planety uległy samoograniczeniu, dokonując samokorekty. Gdyby to nie była prawda, Ziemia byłaby skazana na zatracenie eony lat temu:
Huroński (2,4–2,1 miliarda lat temu),
Kriogeniczny (850–635 mln lat temu),
Andyjsko-saharyjski (460-430 mln lat temu),
Karoo (360-260 mln lat temu),
Czwartorzęd (2,6 miliona lat temu-obecnie,
Jak wykazaliśmy w części I, w odniesieniu do Ery Czwartorzędu, ostatnie cofanie się lodowca zgromadziło ogrzewającą się parę około 14 000 lat temu, po czym zostało przerwane przez mające miejsce, w okresie pomiędzy rokiem 10000 a 8500 lat p. n. e., nagłe ochłodzenie, znane jako wspomniany wcześniej Młodszy Dryas. Ocieplenie uległo wznowieniu ok. roku 8500 p.n.e. W okresie od 5000 do 3000 p.n.e. średnie globalne temperatury osiągnęły swój maksymalny poziom podczas Holocenu Optymalnego i były od 1 do 2 stopni Celsjusza wyższe niż obecnie. Jak zauważyliśmy, podczas Holocenu Optymalnego, powstało i rozkwitło wiele wielkich cywilizacji starożytnych Ziemi, ponieważ panowały wtedy warunki szczególnie przyjazne dla rolnictwa i generowania nadwyżek ekonomicznych. Na przykład, rzeka Nil miała wtedy trzykrotnie większą objętość niż obecnie, co wskazuje na istnienie znacznie większego regionu tropikalnego. W rzeczywistości, 6000 lat temu Sahara była znacznie żyźniejsza niż dzisiaj i wspierała duże stada zwierząt, o czym świadczą freski Tassili N’Ajjer z Algierii.
Oznacza to, że warunki cieplejsze i wilgotniejsze były dla ludzkości o wiele lepsze niż poprzedzające je napady zimna. Niemniej jednak, od 3000 do 2000 lat p.n.e. nastąpił ponowny trend ochłodzeniowy. Spowodował on silne spadki poziomu mórz i pojawienie się wielu wysp (Bahamy) i obszarów przybrzeżnych, które do dziś znajdują się ponad powierzchnią morza. Krótki trend ocieplenia miał miejsce między rokiem 2000 a 1500 p.n.e. Wiązało się z nim odnowienie dynastii egipskich, po którym ponownie w latach od 1500 do 750 p.n.e. nastąpiło ochłodzenie. Spowodowało ono ponowny wzrost pokrywy lodu w europejskich lodowcach kontynentalnych i lodowcach alpejskich oraz spadek poziomu morza o 2 – 3 metrów poniżej poziomu dzisiejszego. Nawiasem mówiąc, okres ten – znany również jako Mroki Średniowiecza – poprzedzał rozkwit cywilizacji greckiej i rzymskiej.
Okres od 750 p.n.e. do 800 n.e. przyniósł ogólny trend ociepleniowy, nie był on jednak tak silny jak Optimum Holoceńskie. W czasach Cesarstwa Rzymskiego zaczęło się ochładzanie, które nasiliło się po 600 r. n . e. i doprowadziło do Wczesnego Średniowiecza, które trwało do około 900 r.n.e. W latach, pomiędzy 600 a 900 naszej ery, średnie temperatury na świecie były znacznie niższe niż obecnie. Z pism z tamtych czasów wiemy, że w szczytowym okresie ochłodzenie spowodowało zamarznięcie Nilu (ok. roku 829 r.n.e.) i Morza Czarnego (800–801 r.n.e). Następnie nadszedł kluczowy średniowieczny okres ciepły od roku 1000 do 1300. Jak pokazano na poniższym wykresie, przez większość tego okresu temperatury utrzymywały się na poziomie, lub powyżej obecnych odczytów, w których nastąpiło odmłodzenie życia gospodarczego, handlu i cywilizacji w Europie. Rzeczywiście, przed ociepleniem po 1850 roku było pięć wyraźnych okresów ocieplenia (obszary czerwone) od ostatnich lodowców z temperaturami powyżej obecnych poziomów.
W głównym nurcie modnej obecnie narracji o zmianie klimatu, wykres ten nie ujrzy światła dziennego. Również w tym okresie Wikingowie założyli osady na Islandii i Grenlandii. Na długo przed erą przemysłową, Grenlandia była tak ciepła, wilgotna i żyzna, że po 980 r. nastąpiła jej główna kolonizacja. W szczytowym momencie wyspa obejmowała ponad 10000 osadników, uprawiających ekstensywne rolnictwo, budujących liczne kościoły katolickie, oraz parlament, który ostatecznie zagłosował za unią z Norwegią. Więc oczywiście Wikingowie nazwali swoją wyspę „zieloną” nie dlatego, że byli ślepymi na kolory daltonistami, lecz dlatego, że była ona przyjaznym miejscem dla ludzi. Jako kolejną miarę porównawczą badania wskazują linię śniegu w Górach Skalistych, która znajdowała się około 370 metrów powyżej obecnego poziomu (a było wtedy cieplej niż dzisiaj).
Następnie trend klimatyczny ponownie odwrócił się w kierunku zimniejszego. Istnieje wiele zapisów i to z całego świata dotyczących powodzi, wielkich susz i ekstremalnych sezonowych wahań klimatycznych do 1400 roku. W 1332 roku Chiny zostały spustoszone przez straszliwe powodzie, w wyniku których śmierć poniosło kilka milionów ludzi. Również w XIV wieku kolonia Wikingów została utracona w wyniku ekspansji lodu morskiego; okres wegetacyjny stawał się coraz krótszy, co podważyło ekonomiczną opłacalność utrzymywania tych rolniczych osad. Żywności w końcu zaczęło brakować tak bardzo, że ostatnia zima dla pozostałych osadników okazała się okresem szalejącego kanibalizmu, co archeolodzy udokumentowali w odniesieniu do pozostałości osady pokazanej poniżej.
Jak już powiedzieliśmy, ciepłe jest dla ludzkości lepsze!
Ani odwrócenie przyjaznego klimatu osadnictwa epoki Wikingów na Grenlandii nie było wyłącznie anomalią regionalną, jak twierdzą niektórzy Wyjce Klimatyczni. W okresie ciepłego średniowiecza wielkie cywilizacje rozkwitały na wielu obszarach, które z czasem stały się niezdatne do zamieszkania. Na przykład, wielka susza na południowym zachodzie Ameryki wystąpiła między 1276 a 1299 rokiem. Wielkie osady, takie jak w Kanionie Chaco i Mesa Verde, wyludniły się. Analiza słojów drzew wykazała na tych obszarach okres bezdeszczowy między rokiem 1276 a 1299 rokiem. Nie trzeba dodawać, że te ekstremalne perturbacje pogodowe nie były spowodowane działalnością przemysłową, ponieważ jej wtedy nie było, a miały miejsce w okresie, gdy robiło się zimniej, a nie cieplej!
Od 1550 do 1850 r. globalne temperatury były najzimniejsze od początku Holocenu 12000 lat temu. Stąd nazwanie tego okresu Małą Epoką Lodowcową (MEL). W Europie lodowce schodziły z gór, pokrywając w ten sposób domy i wioski Alp Szwajcarskich, podczas gdy kanały w Holandii zamarzały na trzy miesiące, co wcześniej czy później jest rzadkim zjawiskiem. Wydajność rolnictwa również znacznie spadła, a w niektórych częściach północnej Europy stała się wręcz niemożliwa. Mroźne zimy Małej Epoki Lodowcowej zostały uwiecznione na obrazach malarzy holenderskich i flamandzkich, takich jak „Łowcy w śniegu” Pietera Bruegla (ok. 1525-69). Od 1580 do 1600 roku zachodnia część Stanów Zjednoczonych również doświadczyła jednej z najdłuższych i najcięższych susz ostatnich 500 lat. Zimna pogoda w Islandii w latach 1753 – 1759 spowodowała śmierć 25 procent populacji z powodu nieurodzaju i głodu. Gazety w Nowej Anglii nazwały rok 1816 „rokiem bez lata”.
Oczywiście, kiedy MEL zakończyła się w końcu około 1850 roku, globalne temperatury osiągnęły współczesny nadir (nic dziwnego, że Wyjce Klimatyczne rozpoczęli w połowie XIX wieku swoje wykresy).
Jednakże znaczenie tego faktu wykracza daleko poza przycinanie wykresów temperatur w 1850 roku. W rzeczywistości, aby wymazać opisane powyżej oscylacje współczesnego klimatu, zwolennicy zmian klimatycznych posunęli się tak daleko, że dosłownie próbowali je usunąć z życia. Odnosimy się do tego, co nazywamy klimatem „Piltdown Mann”, od nazwiska niejakiego Michaela Manna, świeżo upieczonego doktora. (1998), który został głównym badaczem Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) i orędownikiem tego, co stało się rdzeniem „kija hokejowego” globalnego ocieplenia. To drugie, było oczywiście rażącym oszustwem zawartym w obrazie, który Al Gore rozsławił w swoim propagandowym filmie „Niewygodna prawda” z 2006 roku. Dość powiedzieć, że celem kija hokejowego było wymazanie wszystkich podsumowanych powyżej dowodów. Oznacza to, że zamiast długotrwałych i niedawnych poważnych oscylacji klimatycznych na planecie, IPCC postawił całkowicie odmienną tezę. Mianowicie, w przedindustrialnym tysiącleciu przed 1900 rokiem globalne temperatury były prawie płaskie jak deska.
W związku z tym, dopiero kiedy era przemysłowa nabrała rozpędu i osiągnęła pełną moc po 1950 roku, po raz pierwszy pojawiły się dzisiejsze temperatury ocieplenia, a przynajmniej tak rzekomo było. Sugestia była oczywiście taka, że niekontrolowany wzrost temperatury był już w toku i że katastrofa planetarna była tuż za rogiem. Jedyny problem polegał na tym, że wykres Manna był tak samo fałszywy jak sam Człowiek z Piltdown – ten ostatni został słynny w Anglii w 1912 roku i wygodnie „odkryty” przez antropologa-amatora, który twierdził, że jest brakującym ogniwem ewolucji człowieka. W końcu okazało się, że skamielina była fałszerstwem: składała się ze współczesnej czaszki człowieka oraz szczęki orangutana z oszlifowanymi zębami.
W tym przypadku, profesor Mann i jego wspólnicy z IPCC sfałszowali dowody, wykorzystali wprowadzające w błąd dane z słojów drzew w południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych zamiast alternatywnych danych wskazujących na coś przeciwnego i pomanipulowali swoimi modelami komputerowymi tak, by wygenerować wcześniej określone wyniki.
Oznacza to, że modele zostały stworzone przez poszukującego celu Manna i jego współpracowników tak, by udowodnić tezę o ociepleniu stworzonym przez człowieka. Zasadniczo osiągnięto to po prostu wklejając współczesne zapisy temperatur pokazujące stały wzrost na szczycie przedindustrialnej linii bazowej, która nigdy nie miała miejsca.
Fałszywa linia bazowa z okresu przedindustrialnego jest przedstawiona na wykresie za pomocą żółtego obszaru dla lat 1400 – 1900. Podobna do kija hokejowego erupcja żółtej przestrzeni po 1900 roku, oczywiście, przedstawia rzekomo wywołany przez człowieka wzrost temperatury od początku ery węglowodorów. Natomiast poprawiona wersja jest w kolorze niebieskim. W tej wersji – zgodnej z przytoczoną powyżej historią oscylacji klimatycznych – nie ma kija hokejowego, ponieważ taki przewał nigdy się nie zdarzył; został wynaleziony przez manipulacje modelem komputerowym, a nie wydobyty z obfitych danych naukowych, na których rzekomo opierało się badanie Manna.
Tak więc odpowiedź na nasze pytanie brzmi: połowa XIX wieku to akurat niewłaściwa podstawa, od której można mierzyć globalną zmianę temperatury w czasach nowożytnych.
Niebieski obszar wykresu to w rzeczywistości dymiący pistolet, który zaciera cały predykat, na którym COP26 jest narzucany zwykłym ludziom na całym świecie.
Uwaga od redakcji:
Kraje zachodnie przewodzą w restrukturyzacji swoich gospodarek wokół kwestii zmian klimatycznych. Są zaangażowani w kompleksowy program „dekarbonizacji” swych gospodarek do 2050 roku. Oznacza to, że te właśnie rządy rozpoczną nową wojnę z emisją dwutlenku węgla. Ten proces właśnie się zaczyna…
cdn.
[1] Jeden z najpopularniejszych mówców w historii politycznej Stanów Zjednoczonych. Był członkiem Kościoła prezbiteriańskiego, zwolennikiem demokracji, prohibicjonistą, jednym z czołowych populistów na przełomie XIX i XX wieku. Zasłynął jako wróg darwinizmu i teorii ewolucji. W procesie, o którym mowa Bryan obalał argumenty Scopesa, jakoby człowiek pochodził od małpy.
Ciekawy referat. Na razie dotychczasowe 2 części mogę podsumować w taki sposób. Człowiek w swej megalomani zmierzyl jakieś dwa parametry, stwierdził powiązanie pomiędzy nimi i wydaje mu się, że przewiduje przyszłość. A przeciez swiat jest tak niesamowicie złożony, ze nie potrafimy tego ogarnac. Więc albo niesamowita pycha, albo śmierdzi tu szwindlem.
Pozdrowienia dla Pana Jana, dzięki za umieszczenie tego artykułu tutaj.
Dziękuję za mądry komentarz!
Bardzo ciekawy artykuł. A tak naprawdę nie potrzeba żadnych dodatkowych dowodów. Jeżeli były w przeszłości zlodowacenia/ kilka to musiały być wahania temperatur niezależne od działalności człowieka.