Majątek Polaków
Od dawna twierdziłem, że pod względem udziału milionerów (czyli osób posiadających majątek wartości co najmniej 1 miliona złotych) Polacy niewiele ustępują Zachodowi. Teza ta spotykała się z napastliwą krytyką, żeby nie powiedzieć wrogością. Tymczasem…
1.
NBP opublikował w styczniu 2018 raport z którego wynika, że średnia wartość majątku polskiego gospodarstwa domowego NETTO wynosi ok. 264 tys. zł, czyli ok. 63 tys. euro. Oznacza to, że nominalnie jesteśmy niemal na równi z Niemcami. Zaskakujące, nieprawdaż? Wręcz absurdalne? Skądże znowu! Powodem zaskoczenia jest niezrozumienie pojęcia bogactwa, czyli majątku. Są one mylone z dochodem. Niemcy, Amerykanie, Kanadyjczycy zarabiają od nas wielokrotnie więcej, ale żyją inaczej, są mniej gospodarni i bardziej rozrzutni.
Co z tego, że ktoś zarabia 1 milion dolarów rocznie, jeśli w grupie Amerykanów zarabiających tak ogromne pieniądze, zaledwie co 12-ty, czyli ok. 8 procent posiada majątek wartości 1 miliona dolarów. Ponad 40 proc. Amerykanów, z których blisko 50 procent posiada własny dom, wszystko co posiadają netto (a więc po spłaceniu kredytów) jest warte mniej niż…100 PLN. Tak, 100 złotych polskich, niewiele ponad 25 dolarów.
I tutaj kłania się Federic Bastiat, który 200 lat temu apelował do ekonomistów, aby analizowali nie tylko to co widać, lecz także (a może nawet przede wszystkim) to, czego nie widać. Piękny dom widać, kredytu hipotecznego – nierzadko przewyższającego wartość hipoteki (czyli cenę rynkową) domu – nie widać. Niemcy – pisze jeden z zagorzałych moich krytyków – nie są ciułaczami, lecz korzystają z życia. Nie kupują domów, bo taniej wychodzi im wynajmowanie mieszkania; jeżdżą na drogie wakacje zagraniczne, mają iphony, piją markowe alkohole, korzystają z życia etc. Jak można porównywać polski styl życia z niemieckim. Nie mówiąc o tym, że Niemcy zarabiają 3-5 razy więcej niż Polacy.
2.
To prawda, na Zachodzie zarabiają więcej. I co z tego?
Poznałem 20 lat temu rodzinę z Pensylwanii, która 14 lat wcześniej wygrała w totolotka 22 miliony dolarów; po podatku otrzymywali co roku 700 tys. dolarów, do końca wypłaty pozostało im jeszcze 6 lat. Przez 14 lat otrzymali ok. 10 milionów. I wiecie ile wynosił ich majątek netto? Niecały milion; wliczając w to 5 skromnych mieszkań własnościowych, jakie kupili dla dzieci o ma wakacje dla siebie, walący się ich dom, oraz 16 (sic!) wraków dość luksusowych samochodów zalegających na działce okalającej ich rodzinną posiadłość. Dzieci po wygranej porzuciły szkoły, rodzice pracę. Nie pracowali od 14 lat. Gdzież oni nie byli? Nowa Zelandia, Grenlandia, Południowa Afryka, Chiny, Japonia, Australia etc. Jeździli całą rodziną, latając biznes klasą. Chcąc dobrze poznać kraj wynajmowali kampera, przewodnika i miesiącami przemierzali ten swój rajski świat. Żeby nie wozić ciężkich walizek, ciuchy kupowali na miejscu, potem je zostawiali, i w nowym miejscu kupowali nowe. Uciechy z tym było co niemiara, zwłaszcza gdy w kasynie w Monte Carlo przegrali za noc 200 tys. dolarów
Gdy ich poznałem byli załamani. Prosili o pomoc: co mamy zrobić, żeby na stare lata uratować coś z naszej fortuny? 6×700 tys. dol. to wciąż ponad 4 miliony, ale dla nich to były już grosze. Doradziłem im kilka kroków oszczędnościowych, i to takich, które nie wymagały jakichś wielkich wyrzeczeń – poza rezygnacją z cotygodniowych odwiedzin kasyna, koniaków XO, zakupów w sklepach markowych i latania biznes klasą – uznali to za dramat. Mieli się do mnie odzywać co trzy miesiące i raportować. Tylko raz zadzwonili. Uradowani perspektywą poprawy sytuacji kupili wnukowi nowego hammera. I to był ich pierwszy krok na drodze wychodzenia z kryzysu. Można się domyślić jakie były dalsze. Założę się, że dzisiaj siedzą plując sobie w brodę, zamiast rozpamiętując radości dostatniego życia.
3.
Na temat zarabiania już pisałem. Powtórzę tylko, że nie ten bogaty, kto dużo (nominalnie) zarabia i dużo wydaje, lecz ten kto jeśli nawet mniej zarabia, dużo akumuluje, bo jest oszczędniejszy. Średni dochód amerykańskiego milionera to zaledwie 135 tys., dolarów rocznie!
Polacy, nie wszyscy, ale wielu, o wiele liczniejsi niż Amerykanie czy Kanadyjczycy, to ludzie żyjący skromnie i działający roztropnie. Po 1989 roku, kiedy tylko mogli uwolnić swą naturalną chciwość, zaczęli się bogacić. Kapitału mieli niewiele; niewiele też był on wart, ale w kraju, w którym człowiekowi wolno się bogacić, w którym bycie bogatym nie jest przestępstwem ludziom wyrastają skrzydła. Pracują, harują, budują, inwestują, otwierają biznesy, sklepy. Jeśli nawet wyjeżdżają w świat to raczej po to, aby do Polski wrócić. Dlatego świat finansów i inwestycji zaczął nas cenić i lepiej wyceniać.
Działka na Klinach w Krakowie, w Pyrach w Warszawie, czy w Puszczykowie, którą Kowalscy odziedziczyli po dziadkach była kiedyś warta 5 czy 10 tys. dolarów, dzisiaj jest warta 600 tys. dolarów czy nawet milion. Hektar ziemi rolnej jeszcze w 1995 roku można było kupić za 200-500 dolarów. Dzisiaj jest to już 5000 – 25000 dolarów. A trzeba wiedzieć, że każda statystyczna rodzina polska posiada działkę ziemską, statystycznie jest to ok. 1 ha. Duża część tej ziemi to grunt budowlany. Dopóki wolno się wzbogacać jego wartość rośnie.
Polacy, w przeciwieństwie do Zachodu wolą coś posiadać, niż wynajmować. A posiadać nie znaczy użytkować, lecz decydować. Nie lubimy banków, a jeszcze bardziej długu. Dlatego nie jesteśmy proporcjonalnie tak zadłużeni jak Amerykanie czy Niemcy.
4.
Dlatego nie wy najmujemy tylko kupujemy, budujemy.
Każde dziecko wie, że posiadanie domu i to nawet w sytuacji, gdy trzeba go spłacać jest korzystniejsze niż wynajmowanie go. Rata pożyczki nie cała idzie w komin, jak to ma miejsce w przypadku czynszu, z którego korzysta raczej właściciel nieruchomości, na pewno nie lokator. Po 20 latach płacenia czynszu „jesteśmy goli i weseli”, po 20 latach spłacania domu, dom jest nasz. W najgorszym wypadku mamy tyle, ile zapłaciliśmy. Lokator nawet tego nie ma. I kto wtedy jest bardziej zadowolony z życia, bardziej spełniony ? Odpowiedzcie sobie państwo sami. I proszę mi nie mydlić oczu, że Niemiec różnicę między tym, co wydaje na czynsz a tym, co by wydawał na dom inwestuje. To nie jest prawdą. Ludzie, którzy korzystają z życia – mają i na dom, i na podróże, na dobry alkohol, na wszystko lecz z umiarem. Żyjemy w świecie, w którym wszystkiego brakuje. Nie wierzcie Partii Razem, że jak się zabierze bogatym i rozda biednym to biedni będą bogaci. Gdyby nawet tak było, to trzeba byłoby tym nowym bogatym zabrać i dać nowym biednym. I tak w koło Macieju!
Bogactwo jest z pracy, z gospodarności i inwestowania. Ponieważ wszystkiego jest za mało, żeby wszyscy mieli wszystko, trzeba racjonalnie, systematycznie dbać o swój byt, zaspokajając tylko to, co najważniejsze. Zamiast kawy w Costa za 20 PLN, można się napić kawy w domu za 6 PLN. Aby mieć porządny samochód nie trzeba kupować nowego modelu od dealera, a jeśli nawet, to nie zmieniać go co 3 lata, lecz co 10. Wino za 100 złotych smakuje równie dobrze, co za 20 zł., nie ma też nic wstydliwego w kupowaniu z szmateksie. Odpowiedzialne gospodarowanie jest znacznie przyjemniejsze niż nieustanne zmaganie się z komornikiem. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby rząd uszanował ciężką pracę ludzi i zamiast konfiskować im majątek i rozdawać nieudacznikom, menelom i darmozjadom pozwolił dać bogatym dobry przykład. Bo na razie, to się chowają po kątach, maskują swój sukces i dlatego wspomniane dane NBP były takim zaskoczeniem dla świata.
Jan M Fijor
Milionerstwo.pl
Pierwszy artykuł jaki przeczytałem po przypadkowym trafieniu na tę stronę i przyznaję bardzo trafny. Polacy to bardzo zaradny i przedsiębiorczy naród, gdyby tylko dać nam więcej wolności w życiu i biznesie…
a mimo to rząd za rządem staje na głowie, aby ten przedsiębiorczy talent drzemiący w Polakach, naszą chęć do lepszego życia, do postępu i sukcesu przyhamować. Rząd wypowiadający wojnę przedsiębiorcom, tworzący na nich armię bezdusznych urzędników, kontrolerów, coraz brutalniejszych sędziów i poborców podatkowych, utrudniający życie przy pomocy plików kontrolnych, upokarzających sprawozdań, płatności, podnoszący podatki, które mają utrudnić prowadzenie biznesu, zahamować jego marsz do konkurencyjności w skali świata może ten nasz przedsiębiorczy talent, motywację i chęć ciężkiej pracy powstrzymać i przywrócić w Polsce prl ze wszystkimi ułomnościami socjalizmu, ustroju, w którym rząd wie lepiej jak ludzie mają organizować sobie życie. Jest to skutek wybierania do władz ludzi, którzy nie mają ani wiedzy, ani doświadczenia w biznesie. Uważają przy tym, że biznes to jakaś mafia, która zamiast odpoczywać i celebrować rocznice czy miesięcznice, rabuje obywateli z pieniędzy drukowanymi z pasją przez państwo. Czy trudno się temu dziwić, skoro 100 procent polskich polityków nie pracowało na siebie chociażby 15 minut?
Dziękuję za ten artykuł. Jest duża szansa, że grono Twoich młodych czytelników odbierze go tak jak ja. Liczę szczególnie na tych, którzy mają zbyt mało ziemi by sensownie na niej zarabiać a dostatecznie dużo by ta ziemia zaczęła wraz z nimi pracować. Fajny artykuł, krótki ale „energetyczny”. Pozdrawiam
Ciekawy artykuł. Słyszałem, że Amerykanie do oszczędnych narodów nie należą, ale przytoczony przykład jednak zdziwia. Jakiś czas temu dowiedziałem się, że w Chinach stopa oszczędności wynosi około 50%, dlatego Chiny się bogacą a USA zbliża się do bankructwa. Co do zaradności i gospodarności naszego narodu, to też jestem trochę sceptyczny. Mam wrażenie, że większość żyje od wypłaty do wypłaty, nic nie oszczędza, a dom owszem mają, ale jest dla nich studnią bez dna, bo przecież trzeba mieć złote klamki, etc. A może poprostu Ci, którym dobrze się wiedzie siedzą cicho, bo u nas jednak jak wspomniałeś bogaci są źle postrzegani.
Spojrzałeś na to z zupełnie innej perspektywy. Podoba mi się to
Niesamowity artykuł. Z rozdawnictwem nie zgadzam się od dawna. To co w obecnej chwili dzieje się w naszym kraju to dramat. Rozdaje się pieniądze ludzi, którzy chcą coś osiągnąć ludziom biednym, którzy są biedni z wyboru a nie z przypadku.
Niesamowity portal!
Jestem dumna, że mogę wzbogacać swoją wiedzę dzięki Panu!
Bardzo dziękuję za tyle serdeczności. To mnie mobilizuje i dodaje sił.
Ukłony