Tegorocznym zwycięzcą najpoważniejszego rankingu najlepszych linii lotniczych świata, Skytrax, została Qatar Airways, założona w 1993 roku linia katarska, która zwyciężyła w rangkingu także rok temu. Co do tego wyniku nikt nie ma żadnych wątpliwości.
Qatar to linia, która oferuje wszystko to, o czym pasażer może pomarzyć: prywatna, doskonałe i logiczne połączenia, wspaniały serwis, znakomitą kuchnię, wykwintne alkohole, konkurencyjne ceny biletów, nie tylko w klasie biznes, elegancję, liczne okazje, a także całą masę gratisów, czy to na pokładzie samolotów, czy na centralnym lotnisku w stolicy szejkanatu w Doha. Latam Qatarem od 2012 roku, odkąd samolot z logo z głową długorogiej antylopy Oryx. pojawił się na Okęciu. Było to wtedy dla mnie objawienie. Podróż z Warszawy na wschód skrócona została tym samym od 3 – 5 godzin. Odtąd lecąc w kierunku wschodnim Polacy nie muszą się „wracać” do Frankfurtu, Paryżu czy Londynu, tym bardziej że Qatar pokrywa niemal cały Wschód: od Bliskiego, poprzez Półwysep Dekan, Indochiny, Daleki Wschód, Australię i Nową Zelandię. W rozkładzie lotów QA znajduje się najdłuższy (non stop) lot komercyjny na Ziemi, z Doha do Oakland, ponad 9000 mil do Auckland na Nowej Zelandii – 17 godzin i 30 minut w powietrzu!
Drugie miejsce przypadło Singapore Airlines, linii, która dzierżyła palmę najlepszej linii świata przed nastaniem, najpierw Emirates (założonej w 1985), o obecnie Qatar Airways. Singapore walczy z konkurencją jakością serwisu, na pewno jednak nie cenami. Legendarnie piękne stewardessy, wykwintnie wyposażone, bezpieczne i zawsze najmłodsze stażem, super zadbane samoloty potrafią uspokoić nerwy największych tchórzy w powietrzu. Singapore to absolutna czołówka światowa. Do Polski nie latają. Specjalizują się w trasach australijskich, północnoamerykańskich i do Londynu.
Miejsce trzecie, to japońska ANA, trzecia z ośmiu linii azjatyckich, jakie znalazły się w pierwszej dziesiątce rankingu 2019 roku. Czystość, punktualność, dyscyplina i porządek doprowadzone są u nich do przesady, ale Japończycy podobno tak lubią. Polacy do Japonii latają dzisiaj LOT-em, którego w rankingu nie ma i, dopóki będzie to linia państwowa, nie będzie.
Miejsce czwarte, czwarta azjatycka linia Cathay Pacific Airways. Jest to linia chińska, a dokładniej hongkongska. Ma największą siatkę połączeń na obszarze Pacyfiku. Leciałem z nimi ostatni raz w 2008 roku do Bangkoku, ale poza obszernymi siedzeniami, czystością i dobrymi połączeniami nic szczególnego w nich nie dostrzegłem. Widać konkurencja obowiązuje.
Piąte miejsce w 2019 roku zajęły Emiraty (Emirates) bodajże pierwsza azjatycka linia zakotwiczona w Warszawie. Niegdyś klasyfikowana w pierwszej światowej trójce, dzisiaj nie zasługuje nawet na miejsce w pierwszej dziesiątce. Niegrzeczna obsługa na lotniskach, triki cenowe, słaba kuchnia i nienajlepsza to oblicze. Jaki pan taki kram – widać to po aroganckiej obsłudze warszawskiego biura Emirates. Połączenia ma liczne i wygodne. Zimą dałem się zwieść opinii kolegi i poleciałem na Pukhet Emiratami. Z całego serca żałuję. To znaczy, żałuję tego męczącego lotu, bo Phuket jest piękny i urzekający. Zjednoczone Emiraty Arabskie, państwo, które jest właścicielem linii Emirates, wraz z potężną Arabią Saudyjską od 2 lat bojkotują Qatar Airways ze względów polityczno – religijnych, zakazując przelotów samolotów Qatar Airways nad ich terytoriami i dokuczają Katarczykom jak się da. Mimo to ci ostatni dali sobie radę. W każdym razie Emiratów i ich osławionego hubu w Dubaju nie polecam.
Miejsca szóstego (Eva Air, Tajwan), i siódmego Hainan Airlines (Made in China) nie znam. Na pewno są to kolejne dowody niekwestionowanej dominacji Azjatów na światowym niebie.
Miejsce ósme zajęła Qantas Airlines, jedna z najstarszych (założona w roku 1920) linii lotniczych świata. Największy australijski przewodnik, najlepsza w tegorocznym rankingu nieazjatycka linia lotnicza. Qantas to wspaniały serwis, bezpieczeństwo (w 2014 roku ogłoszona została najbezpieczniejszą linią lotniczą świata). Po locie w strugach tropikalnego cyklonu z Sydney do Hongkongu odnoszę wrażenie, że bardziej niż na bezpieczeństwie zależy Australijczykom na…punktualności. Moim zdaniem, miejsce najlepszej nieazjatyckiej linii powinna zająć holenderska, KLM, najlepsza linia Europy. Cieniem na Latającym Holendrze kładzie się sojusz z Air France (od 2003 KLM to część AF). Francuzi to potęga w powietrzu, i to co zyskują swoim uprzejmym, nienagannym serwisem i doskonałymi pilotami na pokładzie, rozwalają związkowcy na lotniskach i informatycy w biurach rezerwacji. Nonszalancja, żeby tego gorzej nie nazwać w warszawskim biurze AF od lat jest karygodna. Air France liczą pasażerom opłatę za przyjęcie płatności za bilet. Manipulują programem lojalnościowym, najgorsze jest to, że psują opinię i biznes KLM.
Dziewiąta linia globu, jedyny reprezentant Europy, to Lufthansa. Lotniczy odpowiednik niemieckiej drużyny w piłkę nożną. Mimo braku polotu, słabej punktualności, drogich biletów do celu dolatują. Lufthansą latam tylko wtedy, gdy nie mam innego wyjścia. Linia jest państwowa i to widać, mimo iż państwo niemieckie uchodzi za jedno z najsprawniejszych. Od pięciu lat słyszymy, że Lufthansa ma zostać sprywatyzowana. To wysokie tegoroczne miejsce nadano pewnie awansem…
Miejsce dziesiąte, Thai Airways, niegdyś najbliższy, najpoważniejszy konkurent Singapore Airlines, i nieszczęsnej, Malaysian Airlines. Nie wiem dlaczego Thai znalazła się w dziesiątce. Linii tej brakuje wiele do świetności z lat 1980 i 90. Personel jest arogancki, serwis na lotniskach fatalny, samoloty się spóźniają, jedzenie słabiutkie, w dodatku drogo. Być może sprawił to kryzys polityczny trwający w Tajlandii dobre 6 lat? Przecież są linie, które zdolne byłyby objąć tę wysoką pozycję rankingu np. Turkish Airline, albo kolumbijska Avianca. Czyżby jurorzy ze Skytrax woleli buddystów?
P.S. Niegdyś prymaty lotnictwa cywilnego dzierżyły linie amerykańskie, dzisiaj jest to cień niegdysiejszej sławy. American, Delta, United pretendują do pierwszeństwa rankingów poprawności politycznej, najwyższych cen, braku punktualności, najgorszej żywności etc. Opinię traci wzorowa niegdyś Southwest Airlines.
Jan M Fijor
Milionerstwo.pl
Co do Emirates i ich hubu w Dubaju, to muszę powiedzieć, że to lotnisko to jakaś kpina. Aby dostać się z jednego terminalu na drugi, to najlepiej jechać taksówką lub komunikacją miejską. Terminal 2 nie jest w żaden sposób połączony z terminalami 1 i 3. Nie ma bezpłatnej komunikacji lotniskowej ani możliwości dojścia pieszo. A co do linii lotniczych, to nie rozumiem tych rankingów. Wszystkie linie korzystają z tych samych samolotów i lotnisk, więc i różnice w komforcie podróży są minimalne. Mówię oczywiście o tych liniach z wyższej półki.
Nie mówiąc o windzie, która jest wielkości wagonu i bardziej zawadza niż służy. Lotnisko w Dubaju, to jakiś żart, tym bardziej, że mówi się o nim w kategoriach ósmego cudu świata. Emirates to linia trzeciej kategorii, z ordynarnym serwisem lotniskowym oraz systemem rezerwacji, który robi sobie z pasażerów jaja. Nie polecam ani Emiratów, ani Dubaju. No, może jedynie dla kołczów, bo oni sobie upodobali to miejsce szczególnie. Kicz lubi kicz.