Podatek Buffetta
Amerykański miliarder, Warren Buffett, od lat domaga się podniesienia podatku dla najbogatszych! Prezydent Obama pomysł kupił i chce zarabiających ponad 1 milion dolarów rocznie ukarać 80. procentowym podatkiem! .
Buffett wyliczył, iż on od swych dochodów – przekraczających nierzadko 1 miliard dolarów rocznie – płaci „tylko” 17,7 procent podatku, podczas gdy jego sekretarka, zarabiająca 50 tysięcy dolarów rocznie „aż” 30 procent. Niestety Prorok z Omaha jest w błędzie.
Po pierwsze, podatki płaci się w żywym pieniądzu, a nie w procentach. Stąd, 17,7 procent od miliarda to 177 milionów, a więc dużo więcej niż 30 procent z 50 tysięcy, czyli 15 tysięcy. Po drugie, cały ten szlachetny masochizm wygląda na demagogię. Najlepszy dowód, że to sekretarka Buffetta gros swoich dochodów zawdzięcza pracy Buffetta, a nie odwrotnie. Po trzecie, jeśli pan Buffett jest oburzony na niesprawiedliwość, zamiast uprawiać hipokryzję i domagać się ukarania innych, niech dołoży sekretarce do pensji. Wolno mu. Nawet by wypadało. Po czwarty, zapomniał wziąć pod uwagę, że jego ustawowym obowiązkiem jest także sfinansowanie połowy składek ubezpieczenia socjalnego (ok. 8 proc. dochodu sekretarki), jej urlopu, ubezpieczenia zdrowotnego i innych wydatków. Po piąte wreszcie, Buffett w swoim rachunku ogranicza się do „czystego” PIT, zapominając, że gros jego dochodu to zyski kapitałowe, dywidendy i inne składniki, które są opodatkowane „jak leci”, czyli w momencie ich powstania . Podatek od dywidendy to 15 procent, podatek od wzbogacenia to ok. 25 procent, w przypadku dochodów rzędu miliard dolarów to są ogromne kwoty.
Podstawą nieco obłudnych wyliczeń Buftta były badania prowadzone przez IRS w odniesieniu do grupy 400 najbogatszych ludzi Ameryki z listy Forbes. Wynika z nich, że efektywny pułap podatkowy tej grupy wynosi 18,1 procenta. To prawda, jeśli jednak uwzględnić wspomniane już podatki korporacyjne, od dywidendy, a zwłaszcza podatek od wzbogacenia, efektywny przedział podatkowy „najbogatszych” bliższy jest 32 procentom niż 18 procentom. Pomijam już fakt, że z danych amerykańskiego fiskusa (IRS) wynika, iż osoby zarabiające w przedziale od 34 – 50 tysięcy dolarów płacą efektywnie zaledwie 10 procent podatku. A także to, że 5 procent najlepiej zarabiających Amerykanów płaci blisko 30 procent wolumenu podatków; że połowa Amerykanów płaci 90 procent wolumenu podatków, zaś druga połowa nie płaci nic!
Warren Buffett wykazuje się nieznajomością ekonomii. W przeciwnym razie wiedziałby, że wysokie podatki nie są warunkiem efektywności gospodarczej, skuteczności działania państwa, czy nawet sprawiedliwości społecznej. Jest wręcz przeciwnie. Podatki są źródłem marnotrawstwa, błędnej alokacji zasobów, obniżają motywację do pracy i demoralizują – pisze Ludwig von Mises. Nie jest też żadnym paradoksem, że w krajach mniej liberalnych, gdzie ludzi bogatych traktuje się gorzej niż w USA, gdzie państwo jest „solidarne”, obciążenia podatkowe niżej zarabiających są wyższe. Samo zabieranie bogatym i dawanie biednym nie wystarczy. Trzeba też zabierać biednym, żeby wystarczyło dla mniej biednych.
Warren Buffett zapomina, że ludzie bogaci, a więc osoby zarabiające 1 milion dolarów rocznie i więcej, to nie menele, handlarze bronią czy szczęściarze wygrywający w ruletkę, choć i tacy się w tej grupie znajdują. Ludzie zarabiają dużo nie przypadkowo. Zarabiają, bo są lekarzami, architektami, pisarzami, twórcami kultury, menadżerami biznesu, wynalazcami etc. Słowem posiadający unikalną wiedzę, talent i doświadczenie. Ich dochody są pochodną ich umiejętności. To społeczeństwo, my, konsumenci, pacjenci, klienci płacimy im za to, że ułatwili nasze życie, że ubarwili je, wzbogacili czy uratowali. Uderzenie ich po kieszeni może im odebrać motywację do ciężkiej pracy, albo zmusi do wyjazdu do bardziej przyjaznych rejonów świata. Takie zjawiska opisuje w Redystrybucji Bertrand de Jouvenel. Miały ono miejsce pół wieku temu w Wielkiej Brytanii. Od tego czasu gospodarka i kultura stacza się tam po równi pochyłej.
Czyżby Buffett i inni apologeci wyższego opodatkowania dla bogatych, Bill Gates, George Soros, Ingvar Kamprad tego wszystkiego nie wiedzieli? Dlaczego chcą bogatych karać? To proste, im po zapłaceniu 80 procent od miliarda rocznie, zostanie na rękę 200 milionów. Nam, po zapłaceniu „tylko” 10 procent od 50 tysięcy rocznie zostanie w kieszeni 45 tysięcy. I o utrzymanie takiej przepaści w tym podatku chodzi.
Jan M Fijor
Buffet, jak niemal każdy miliarder w systemie komunistycznym, swoje bogactwo zawdzięcza sztamie z reżymem. Nie dziwi więc, że gdakają tacy jednym głosem..
przecież podatek dotyka bogacących się , a nie już bogatych! Nie chce konkurencji faszysta zakłamany