Rosnąca rzesza kandydatów na milionerów domaga się od nas prognoz w sprawie przyszłości podstawowych inwestycji. Wprawdzie Ludwig von Mises przestrzegał przed prognozowaniem, traktując je jak wróżenie z fusów, istnieje jednak sporo racjonalnych przesłanek pozwalających nam przewidywać ze znacznym prawdopodobieństwem trafności, co się może wydarzyć. Naszym „sojusznikiem” jest w tej materii niezmordowany rząd, który brnie od jednej absurdalnej decyzji do drugiej.
- Żeby nie zostać posądzonym o uprzedzenia w stosunku do władzy, która – jak zapewnia minister Zalewska – pochodzi jednak od Boga – zacznę od wiadomości dobrej. Otóż, prezydent Duda – mimo apeli ze strony tych, „co to widzą, co widać, a nie widzą tego, czego nie widać” – podpisał właśnie ustawę o Krajowym Zasobie Nieruchomościowym. Sama idea zasobu to pomysł z piekła rodem, który nam się odbije czkawką, jak niegdyś kwaterunek, jednakże w ramach KZN znajduje się zapis ułatwiający znacznie „wyrzucenie dzikiego lokatora na bruk”. Mimo ”wymownego” określenie procedura pozbycia się niechcianego gościa ma na celu jedynie zapewnienie szacunku dla własności prywatnej; by wreszcie właściciel domu mógł być panem na zagrodzie, który ze swoją własnością zrobi co zechce. Jak chodzi o dzikich lokatorów, to krzywda im się nie stanie. Może chętniej wezmą się do roboty, albo znajdą tańsze mieszkanie poza centrum miasta. Co ważne, większa wolność dla kamienicznika oznacza więcej nowych prywatnych mieszkań na wyjem, a to prowadzi do spadku czynszu. Skoro mowa o szacunku dla własności, należałoby czym prędzej rozważyć abolicję zakazu obrotu ziemią. Ciekawe, dlaczego żadna z partii opozycyjnych nie krytykuje tego szatańskiego pomysłu.
- Muszę zmartwić miłośników Mateusza Morawieckiego, którzy są zdania, że rząd brnie od sukcesu do sukcesu, czego dowodem ma być to, że zwiększył wpływy z VAT. Nawet gdyby było to prawdą, a nie jest, wzrost podatku nigdy nie jest sukcesem, to porażka rządu i strata dla obywateli. Wzrost wpływów odbywa się poprzez pozbawianie przedsiębiorców należnego im zwrotu nadpłaconego VAT. Ponieważ prezes Morawiecki jeszcze VAT-u nie konfiskuje będzie go musiał jednak kiedyś zwrócić. A co wtedy, jak nie zechce?
- ONET przewiduje, że złotego polskiego już wkrótce czeka wzrost kursów albo ich spadek. Podobnego zdania są specjaliści z Interii oraz licznych firm pośrednictwa pożyczkowego. Naszym zdaniem będzie akurat odwrotnie, a ściślej, jeśli ktoś chce się nastawić na kupno dolarów, niech się powstrzyma. Dolar jest w formacji schodzącej, czyli ma tendencję do spadku wartości. Za kilka miesięcy kupimy za złote najprawdopodobniej więcej dolarów. Złoty jest w pegu do euro, pod warunkiem, że eksport z Polski będzie rósł. Jeśli prezes Morawiecki się opamięta i przestanie przedsiębiorcom szkodzić, trzymajcie złotówkę.
- Nasz amerykańsko-włoski przyjaciel, Nick Giambruno z portalu International Man (internationalman.com) jest zdania, że Polska, tuż za Qatarem jest pośród najsilniejszych rynków wschodzących świata, czyli największą okazją dla inwestorów. Co do Qataru to wątpliwości nie ma. Ten mikroskopijny emirat pustynny znalazł się w szponach wrogich mu sunnitów, co w dużym stopniu zdołowało wartość pereł w jego gospodarczej koronie (Al Jazeera, banki QNB i NCB, gaz ziemny oraz Qatar Airways). Ktoś, kto zainwestuje w qatarski biznes pogrążony dzisiaj w zabiegach o zdjęcie sankcji nałożonych na ten kraj przez Arabię Saudyjską i inne emiraty, po wyjściu z kryzysu ma szansę na duże zyski. Z Polską sprawa ma się nieco gorzej. Nasza gospodarka ma co prawda na swoim koncie kilka atutów:
– jest w dużym stopniu niezależna od koniunktury europejskiej. Polacy nie znają języków obcych, więc nie bardzo wiedzą, że jest coś takiego jak koniunktura;
– jesteśmy chciwi i głodni;
– nie lubimy bankierów i dlatego nie jesteśmy zadłużeni;
– nie boimy się szarej strefy;
– potrafimy ciężko pracować i nie jesteśmy wymagający jak chodzi o dochody;
– jesteśmy odważni i umiemy konkurować,
ale niestety, mamy przeciwko sobie własny rząd, który za podatki kupuje głosy „urodzonych w niedzielę”. Rośnie konsumpcja za pieniądze publiczne. Spadają inwestycje prywatne. Jeśli trend ten się utrzyma, Giambruno i ci, którzy mu uwierzyli, mają przechlapane. Na krótką metę, czyli po starych pieniądzach, Nick ma rację.
- Nieruchomości czy ruchomości? Profesjonalistom, ludziom czujnym i znającym austriacką szkołę ekonomii polecam nieruchomości, zwłaszcza luksusowe i czynszowe. Pozostałym proponuję złoto i srebro. Poza amerykańską Rezerwą Federalną, która od 100 miesięcy psuje dolara, złoto znalazło ostatnio potężnego sojusznika w postaci przemysłu farmaceutycznego, który wykorzystuje je do leczenia raka. Srebro też ma dobrą przyszłość. Jest poszukiwane przez inwestorów oraz przemysł zbrojeniowy i high tech.
- O ile polski sektor prywatny jest wciąż rozgrzany i nie zważą na nową zmianę, o tyle tradycyjne państwo przeżywa u nas kryzys: poczta – leży, LOT leży, brakuje ludzi do pracy, szkolnictwo czeka ciężka próba po nowy (m)roku szkolnym; źle jest ze służbą zdrowia, zwłaszcza z aptekami i lekami. Poza tym drogi rozkopane, rośnie akcyza, ceny elektryczności, gazu, wody, do tego nasila się uszczelnianie, a uszczelek brak.
- Milionerów informuję ,ze wprawdzie płace rosną, bo luda do pracy brak, ale nie ten bogaty, kto dużo zarabia, lecz ten, kto dużo posiada. A jedno z drugim się gryzie.
Tyle przepowiedni na 10 VIII 2017
Jan M Fijor
.