George wybrał się do dealera z zamiarem kupna upatrzonego forda. O samochodzie wiedział prawie wszystko. Nigdy jednak nim nie jechał. Postanowił więc, że przed podjęciem decyzji kupna, dokona jazdy próbnej. Dealer z uśmiechem aprobaty wręczył mu kluczyki żądając jednak 100 dolarowego depozytu. George sięgnął do portfela i położył na biurku dealera nowiuteńki banknot 100 dolarowy.
Jeszcze dobrze nie zapiął pasów bezpieczeństwa, gdy dealer wezwał jednego ze swych mechaników, aby czym prędzej pojechał do magazynu części zamiennych przy Ogden Ave. i zapłacił 100 dolarów, które od dobrych kilku dni był magazynowi winien.
Otrzymawszy banknot studolarowy, kierownik magazynu z częściami zamiennymi, pobiegł czym prędzej do sąsiedniego sklepu alkoholowego, by uregulować rachunek za trzy butelki wina, jakie z okazji Dnia Dziękczynienia wypili wczoraj po pracy. Było tego dokładnie 100 dolarów.
Właściciel sklepu monopolowego, otrzymawszy 100 dolarów, pobiegł pędem do zaprzyjaźnionej agencji towarzyskiej, w której był winien 100 dolarów za upojną noc jednej z agencjuszek.
Uradowana dziewczyna, wzięła 100 dolarów, zanosząc je prosto do szefowej. Tym samym pozbyła się zaległości za czynsz lokalu, jaki dzierżawiła od agencji.
Szefowa agencji pospiesznie zwinęła banknot, zarzuciła na ramiona szal i pobiegła do dealera, aby wyrównać rachunek za wymianę oleju w swoim chryslerze. Dealer oddał jej kluczyki do samochodu, kładąc studolarówkę na blacie swego biurka akurat w chwili, gdy rozczarowany jazdą George postanowił jednak wstrzymać się od kupna forda.
(aw)
No i PKB o 700 dolarów wyższy 😉 !!!! Ekstra wpis !!!! Uwielbiam niesamowity, osobisty punkt widzenia Janka na różne rzeczy, od tych najprostszych do tych najmniej zrozumiałych !!!
A gdybyśmy tak płacili sobie wzajemnie za „usługę” uśmiechu? Wystarczy ustawowo wprowadzić „Narodowy Dzień Uśmiechu”. To działałoby tak: Założenie: uśmiech może być wirtualny, nawet gdy się nie uśmiechamy to system liczy, że to zrobiliśmy. System ustala kolejność uśmiechów wg jakiejś, tak aby uśmiech wykonał pełen obieg po wszystkich obywatelach. Otrzymujący uśmiech płaci 10 PLN uśmiechającemu się, a następnie czeka na koniec okrążenia, gdy to on z kolei uśmiecha się, by otrzymać swoje 10 PLN z powrotem. System ustala prędkość obrotu uśmiechów, tak aby w ciągu doby przekazali go sobie wszyscy Polacy. System księguje wartość wykonanej pracy oraz oblicza należny podatek w wysokości 10% od każdej transakcji. Na koniec dnia- przyjmując liczbę obywateli na 38 mln- otrzymujemy 380 mln do PKB oraz- co jeszcze „fajniejsze”- 38 mln PODATKU. Tym samym na koniec dnia jesteśMY bogatsi… Idźmy krok dalej: każdy dzień niech stanowi takie święto i zwiększmy wartość pojedynczej transakcji do 1000 PLN – te 1000 akurat musimy wydrukować na początku „zabawy”. Ile „mamy” po roku? 38 mld dziennie! razy 365 dni= prawie 14 bln PLN! to jest nasze PKB. Do budżetu wpływa 1,4 bln. Teraz wystarczy tylko te REALNE wartości wydrukować i rozdzielić równo między obywateli, którzy kupią za to…no własnie, co?! ( wszak nic innego poza uśmiechami nie robiliśmy) 😀