Państwo opiekuńcze znajduje się na krawędzi upadłości. Stanowi to zagrożenie naszej wolności. Wysokim podatkom, albo ich łagodniejszej wersji, czyli deficytowi finansów publicznych towarzyszy nie tylko spadek urodzeń, kryzys rodziny i braki w opiekuńczości, lecz co gorsza nerwowość polityków, którym w oczy zagląda niewypłacalność ich rządów, upadłość, a nawet utrata posady.
Brakuje pieniędzy
Stąd rządzący nagminnie poszukują sposobów łagodzenia deficytu i spłaty zaciągniętych długów i innych zobowiązań. Nie jest to wcale łatwe. Bankrutowi nikt pożyczać nie chce. Nawet rodzime banki. Podnoszenie, i tak nieprzyzwoicie wysokich podatków, sięgających w większości państw opiekuńczych połowy dochodów jest zbyt ryzykowne. Zaciąganie długi są kosztowne, albo wręcz niemożliwe. Coś jednak zrobić trzeba, w przeciwnym razie ludzie wyjdą na ulicę, albo „rezydenci” ogłoszą głodówkę. Tak źle, i tak niedobrze. Pozostaje więc przemoc i siła państwa. Pamiętajmy, że nie ma takiego świństwa, przed jakim cofnąłby się rząd, któremu zabrakło pieniędzy.
Konfiskata etc.
Jeszcze na niewielką skalę, i jak dotąd, tylko na Cyprze i w Grecji, ale rządzący coraz częściej sięgają po konfiskatę. Peter Schiff, znany ekonomista i biznesmen z USA, jest zdania, że jedynym sposobem utrzymania finansów publicznych na wodzy jest albo ogłoszenie niewypłacalności kraju, jak to miało – dwukrotnie w tym wieku – miejsce w Argentynie, albo…konfiskata mienia obywateli. Początkowo łagodna, jak właśnie na Cyprze, gdzie – rzekomo w interesie ratowania banków – rząd pożyczył od depozytariuszy nadwyżkę ponad depozyt w wys. 100 tys. euro, czy w Grecji, gdzie ograniczono możliwość korzystania z depozytów zgromadzonych w bankach do wysokości 60 euro dziennie, kolejne kroki będą jednak bardziej zdecydowane i bolesne. Tak właśnie zabrali się za problem Hindusi, którzy – w celu rzekomego uniemożliwienia prania brudnych pieniędzy – z dnia na dzień zdelegalizowali obrót najwyższymi banknotami kraju, o nominale 1000 i 500 rupii, pozbawiając swych obywateli ok. 20 procent majątku.
Mnożą się liczby ustaw ograniczających swobodę posługiwania się gotówką, utrudnienia w korzystaniu z bankomatów, a także ilość regulacji zaostrzających represyjność, znanych pod terminem: pranie brudnych pieniędzy, uczestniczenia w organizacjach przestępczych, karuzelach, piramidkach finansowych itp. Słowem, rządy starają się doprowadzić do sytuacji, w której do skazania obywatela – jak to bywało w PRL – wystarczy paragraf. Demokracja nie tylko nie jest tu przeszkodą, ona wręcz bywa uzasadnieniem redystrybucji majątków „bogaczy” na rzecz „biednych i poszkodowanych”. Czytaj: zabieranie narodowi i dawanie politykom. W najbardziej demokratycznych krajach światach, w Stanach Zjednoczonych, Danii, czy w największej demokracji globu, w Indiach, konfiskaty kapitału, utrudnienia w posługiwania się własnym majątkiem, czy oskarżenia o pranie pieniędzy zdarzają się coraz częściej.
Alternatywa
Na szczęście nie wszystkie kraje przystąpiły do utopijnego, irracjonalnego sojuszu państw opiekuńczych. Nie wszystkie są jednakowo zadłużone i – przez to – równie opresyjne. Sytuacja ta wciąż stwarza alternatywę, którą może być zmiana miejsca zamieszkania.
Emigracja jest decyzją bolesną, zwłaszcza wtedy, gdy poruszanie się między oryginalną ojczyzną a krajem, do którego chcemy się przenieść, bywa utrudnione.
Przemieszczanie się jest łatwiejsze, gdy posiadamy paszporty obu krajów.
Załóżmy, że z powodu opresyjności rządu w ojczystym kraju A wyprowadzamy się do liberalnego kraju B, przenosząc ze sobą wszystkie, lub część swoich zasobów. Dzięki temu możemy je uchronić przed lepkimi palcami rządu w ojczyźnie. Działaniem ułatwiającym taki manewr jest zdobycie paszportu kraju B, czyli posiadanie dwóch paszportów. Ten drugi paszport to swego rodzaju polisa ubezpieczeniowa naszego majątku. Dopóki sytuacja się nie zmieni, zarówno my, jak i nasze pieniądze bezpieczniejsze będą w kraju imigracji. Jeśli u nas się poprawi „oboje: wrócimy. Jest to wygodna i korzystna alternatywa.
Drugi paszport
Skąd zdobyć drugi, czy – jeszcze lepiej – trzeci paszport? Okazuje się, że nie jest to wcale jakaś zasadnicza przeszkoda. Jak uczy portal InternationalMan.com zdobycie paszportu nie jest trudne, czy nielegalne. Ustawodawcy wielu krajów otworzyli w swoim prawie furtkę do zdobycia ich obywatelstwa, a tym samym, drugiego paszportu. Nawet w polskim prawie istnieje klauzula umożliwiająca zdobycie obywatelstwa wszystkim tym, którzy udowodnią jakiekolwiek więzy pokrewieństwa z osobą obywatelstwa polskiego. Może to być ojciec, matka, dziadkowie, a nawet pradziadkowie. Podobne ustawodawstwo mają w Europie:
Austriacy, Chorwaci, Grecy, Hiszpanie, Irlandczycy, Litwini, Luksemburczycy, Portugalczycy, Rumuni, Serbowie, Słowacy, Słoweńcy, Ukraińcy, Włosi, oraz pozostałe kraje należące do b. Imperium Austro-Węgierskiego. Poza Europą jest ono rzadsze, ale istnieje w krajach tradycyjnie emigracyjnych, jak Argentyna, Brazylia, Chile, w Paragwaju i Urugwaju.
Jeśli okaże, że nie znaleźliśmy przodka w żadnych z wyżej wymienionych krajów, albo co gorsza znaleźliśmy, lecz są one jeszcze bardziej opresyjne i niebezpieczne niż nasz, kilkadziesiąt państw oferuje możliwość naturalizacji innymi drogami. I tak, w niektórych krajach Europy i Ameryki Łacińskiej istnieje możliwość nabycia obywatelstwa za kasę. Są to dość znaczne kwoty, ale opłacalność takiego zabiegu zależy od wartości majątku, jaki chcemy ubezpieczyć. Najczęściej jest to ekwiwalent 100 tys. euro, czasem nawet taniej. Oto kraje, które za taką cenę sprzedadzą nam swoje obywatelstwo za pieniądze:
Antigua, Dominika, St. Kitts & Nevis, Paragwaj. Z Kajmanami i Bahama trzeba kwestię opłaty negocjować. W Europie za 100 tys. euro można kupić obywatelstwo Cypru i Grecji, tylko po co.
Popularnym sposobem zdobycia obywatelstwa kraju jest ślub z obywatelem tego kraju. Taka procedura bywa jednak trudna, kosztowna i, jak każde inne małżeństwo, niebezpieczna. Najłatwiej można to osiągnąć we Francji, Portugalii, w Kanadzie, Australii, i w Norwegii. Obywatelstwo Izraela można zdobyć automatycznie przechodząc na judaizm. Każdy kto w czasie pokoju odbywa służbę w armii francuskiej, czy w czasie wojny w wojsku Stanów Zjednoczonych albo Argentyny zostaje z automatu obywatelem tych krajów.
Ostatnio dużą popularność cieszy się obywatelstwo na drodze tzw. rezydencji emerytalnej. Każdy kto wykaże się odpowiednią kwotą wpływającą systematycznie na jego konto bankowe w danym kraju, może wystąpić o jego obywatelstwo. Do takich krajów – wymieniam tylko te najłatwiejsze: Urugwaj (minimalna wpłata: 1000 dol. miesięcznie), Panama (1000 dol.), Ekwador (500 dol.), Meksyk (1000 dol.), Brazylia (100 dol.).
Ubezpieczenie
Zanim uznacie, że wasza kasa, biznes, albo wręcz wy sami jesteście w niebezpieczeństwie, i potrzebujecie ubezpieczenia od braku wolności, sprawdźcie ustawodawstwo kraju waszego ewentualnego przeznaczenia, jego klimat, warunki życia i ich koszty, bezpieczeństwo oraz ludzi[1]. Sprawdźcie, czy to wam się opłaca. Sama zmiana niczego dobrego nie przynosi, nawet jeśli jest to dobra zmiana. Na wszelki wypadek uczcie się języków: angielskiego i hiszpańskiego, i przygotujcie transfer kasy. Pamiętajmy też, że bank może być równie groźny co rząd.
Niekiedy wystarczającym ubezpieczeniem jest kupno złota, albo wyemigrowanie naszych pieniędzy gdzieś w pole, do banku ziemskiego.
Jan Bereta
Milionerstwo.pl
[1] Znakomitym przewodnikiem przy wyborze miejsca przeznaczenia jest książka Douga Casey, Inwestowanie w trudnych czasach, Fijorr Publishing, Warszawa 2016.
Nie wspomniałeś Janku, o bardzo popularnym sposobie, jakim jest założenie prywatnej, anonimowej fundacji w Liechtensteinie i ulokowanie pieniędzy lub złota w szwajcarskim banku lub w akcjach. Fundację tworzy się po to, aby nawet w wypadku wykradzenia danych z banku przez hakerów nasze nazwisko nigdzie się nie pojawiło. Nie ma też rejestru takich fundacji w rodzaju naszego KRS. Taka fundacja o ile nie prowadzi działalności handlowej nie musi prowadzić żadnej księgowości ani sporządzać bilansów.
Podatków żadnych się nie płaci. Do 2011r. płaciło się 1000 franków rocznie lub 0,05-0,1% majątku rocznie. Majątek fundacji nie może być niższy niż 30000 franków.
Oczywiście te pieniądze są niedostępne dla komorników i nie podlegają żadnym podatkom spadkowym. Osoba wskazana przez fundatora np. spadkobierca może w każdej chwili rozwiązać fundację i rozporządzać jej byłym mieniem np. gotówką, akcjami lub złotem według własnego uznania.
Fundacja może też wypłacać comiesięczną rentę spadkobiercom lub całkowicie ich pominąć, jeżeli fundatorowi okażą niewdzięczność, a przekazać majątek np. wnukom. Wszystko zależy od woli fundatora.Nie jest to pewnie metoda na przechowanie małych majątków, ale już dla majątków o wartości np. 500 000 PLN byłaby sensowna, choć tutaj też trzeba uwzględnić roczne opłaty za honoraria powiernika.
Bardzo dziękuję za cenną informację. Mam nadzieję, że nie zdezaktualizuje się równie szybko, co amerykańskie trusty – czy meksykańskie fideicomiso.
Ukłony