Giełda amerykańska bije kolejne rekordy, prezydent Trump zachwyca się wzrostami indeksów, inwestorzy odwracają się od metali szlachetnych, ja tymczasem odradzam inwestowanie w papiery wartościowe i zachęcam do kupowania złota. Kto tu oszalał?
1.
Niedługo się przekonacie, że to jednak ja mam rację. Aprecjacja ceny złota nie jest kaprysem, czy modą. Wzrost cen złota, jaki obserwujemy w ciągu ostatnich 10 lat to nie jest też kolejna bańka spekulacyjna, to proces naprawy tego, co zniszczyły banki centralne i tama stawiana grabieży w biały dzień, w białych rękawiczkach i z białymi kołnierzykami. To nieunikniona przyszłość, której alternatywą jest – nie boję się tego napisać – wojna światowa.
Złoto nie jest zwykłym towarem, którego produkcję można na żądanie łatwo zwiększyć, czy regulować. Złoto jest narzędziem prawdy i wolnością człowieka. W warunkach pieniądza papierowego (fiat) jest ono barykadą postawioną dalszemu zadłużaniu się instytucji politycznych, barierą ochronną przed nadmiernymi podatkami, deficytami budżetowymi, fałszerstwami pieniądza, a więc tymi wszystkimi transferami majątku narodowego, które wzbogacają fałszerzy, bankierów, polityków kosztem uczciwie pracujących mas obywateli.
2.
Aparat władzy i banksterzy dobrze to wiedzą, dlatego tak energicznie obniżają reputację złota i dewaluują jego cenę. Mówią nam więc w szkołach, że to relikt średniowiecza; że jest niewygodne, że niedemokratyczne, przeciwstawiając się ze wszech sił powrotowi złotego pieniądza do obrotu powszechnego. Cały ten cyrk z zerowymi stopami procentowymi i tworzeniem wzrostu gospodarczego nie na halach produkcyjnych i w warsztatach usługowych, lecz w drukarniach to próba odsunięcia w czasie momentu, w którym innego ratunku prócz przejścia na pieniądz złoty nie będzie.
ONI chcą tę moment maksymalnie opóźnić, zaciągając nas do swych bankowych pałaców i obiecując gruszki dobrobytu na wierzbie katastrofalnego zadłużenia się nas wszystkich. Liczą bowiem na to, że w pewnym momencie przestaną drukować swoje papierki (funty, liry, boliwary, czy franki), domagając się od nas spłaty zaciągniętych kredytów już mnie w papierze, lecz w prawdziwym pieniądzu, czyli w złocie. Wierzą, że nieprzygotowani na tę chwilę staniemy się niewypłacalni, a wtedy oni zabiorą nam zastaw złożony a konto zaciąganych długów.
3.
Pokażmy im jednak, że się mylą; że nie jesteśmy aż tak naiwni, i w chwili, gdy wierzyciele, całe to banksterstwo zażąda od nas spłaty w prawdziwych pieniądzach, my będziemy na to gotowi, będziemy złoto posiadać. Kupiliśmy je dzisiaj, kiedy jest ono tanie, łatwo dostępne. Po raz kolejny sprawdzi się przysłowie, że kto mieczem wojuje, tego miecz dosięgnie. Przecież to oni sami, bankierzy i banksterzy nam to umożliwili. To oni prowadzą politykę zaniżania ceny i wartości złota, zniechęcania do posiadania go. Skorzystajmy z tego. Lenin miał rację, kiedy przewidywał, że burżuje powieszą się na sznurze, który sami sobie wyprodukują. Dlatego, doradzam, korzystajcie z okazji: kupujcie złoto/srebro póki jest relatywnie tanie. Nie ma cienia przesady w tym, że jego cena sięgnie zenitu. Dopiero wtedy świat będzie mógł powrócić do wolnego rynku, wolnej wymiany i wolności.
Jan M Fijor
milionerstwo.pl
Dzień dobry.
Czyli Pana zdaniem złoto fizyczne, waluty (frank, funt) to w perspektywnie kilku lat na zabezpieczenie swoich finansów?
Absolutnie. Złoto/srebro to wręcz jedyne zabezpieczenie na wypadek hiperinflacji, która jest z perspektywie kilku lat jest nieunikniona.
Upadek dolara będzie niezwykle groźny, może skutkować nawet i wojną. W takiej sytuacji jedynym pieniądzem będą metale szlachetne i żywność.
Co do walut nie byłbym takim optymistą, gdyż są one ostatecznie kawałkiem papieru. Na pewno jednak frank szwajcarski (CHF) i funt (GBP) przetrwają dłużej niż PLN.
P.S. Co nie znaczy, że polska waluta skazana jest na załamanie. Jeśli znajdzie się roztropny przywódca i zliberalizuje gospodarkę, wtedy PLN może być jedną z silniejszych walut w koszyku drugiej ligi walutowej (korona szwedzka, korona czeska, dolar singapurski, rubel etc.)
Panie Janku a uważa Pan że z giełdy patrzac długofalowo należy się wycofać czy po prostu być gotowym na spadki i wtedy akumulować zdrowe fundamentalnie spółki? Bo załamanie na giełdach nie oznacza upadku dużych firm – myśle tu szczególnie o spółkach dywidendowych
Ktoś, kto gra, bo inni grają, albo czyta o typach w gazetach powinien przestać.
Zawodowiec, który pilnuje swego portfela, może być w grze, ale powinien wiedzieć, że ryzyko jest ogromne.
w tych dniach DJIA notuje rekordy wszechczasów, równocześnie 90 proc. akcji spada. Spółki dywidendowe zwykle są
bezpieczniejsze, ale w Polsce takie spólki mają zbyt krótki żywot. To musi być 40-50 lat nieprzerwanych płatności. Powodzenia!
Czyli z dywidendowych zostaje praktycznie rynek amerykański gdzie są cykliczne wypłaty ze świadomością że trzeba bronić się przed spadkiem dolara. A jak Pan widzi sens oszczędzania na Ike/ikze na emeryture? Planuje Pan może jakiś wpis o oszczędzaniu długoterminowym?
Rynek amerykański jest w rozpadzie. Tam już giełdy nie ma. Tam jest już tylko kasyno.
Właściciele kasyna zwyczajnie oszukują.
Nie ma już zacnych firm. Wszystkie dostosowały się do nowego porządku, nawet GE, IBM, nawet MSFT, czy MCD.
Na każdym rynku są firmy o długie tradycji dywidendowej. Trzeba się temu przyjrzeć rynek za rynkiem.
Szanowana jest giełda amsterdamska,frankfurcka, myślę, że w krajach skandynawskich jest kilka firm wartych zachodu.
Ja się na tym nie znam w ogóle.
Obroną przed spadkiem dolara jest tylko złoto i srebro. Ucieczka z rynku USA to na pewno. Ale dolar się może podnieść
i wtedy trzeba być czujnym. Dolar to może być najlepsza waluta z tego całego chłamu papieru. Nawet CHF już się skundlił do euro.
Długoterminowe oszczędzania? Na pewno IKE jest dobre, bo są korzyści podatkowe. To jest warte grzechu. To nie są duże kwoty, a poza tym można wpłacą co miesiąc i bronić się przed silnymi spadkami. Bałbym się PPK, ale tam pokusą jest wkład pracodawcy. Banki odpadają na długo. Już dzisiaj rentowność jest w nich poniżej inflacji. Może to dobry pomysł. Poszukam, poszperam i napiszę coś o oszczędzaniu długoterminowym. Jednakże czuje, że cudów nie ma. Powodzenia!
Panie Janku tu nie chodzi o cuda. Chodzi o zwykłych ludzi, którzy oszczędzają jak mają zarządzać tym co Bóg dał im na ziemi w zarząd żeby robić to dobrze i mądrze pomnażać bez konieczności spędzania na tym 40h tygodniowo, i żeby móc żyć godnie kiedyś nie licząc na Państwo ale biorąc za to odpowiedzialność teraz.
Komfort życia bez problemów jest nieosiągalny nawet u zarabiających miliony.
Ważniejsze od wpływów jest poskromienie wydatków. I właśnie od tej ostatniej umiejętności
zależy prawdziwy poziom życia. To jest temat na wielogodzinny wykład. Może kiedyś taki
wykład zorganizujemy. Na razie jednak Polaków bardziej interesuje wynik meczu Górnika R. z Hutnikiem B.
czy wyniki Tańca z gwiazdami niż jak żyć godziwie inwestując grosze.
Ale są tacy których to interesuje i akurat tacy czytają Pana bloga:)
Dziękuję za zachętę. I dlatego się nie przejmuję i robię tego bloga aż zmienię istniejące trendy.
Nie pierwszy raz mierzę się z takim oporem materii.
A czy nadpłacił by Pan teraz kredyt (pln) czy czekał bo wchodzimy w otchłań niskich (może nawet ujemnych) stóp procentowych w Polsce?????
Powtarzam: każdy kredyt jest w Polsce zagrożeniem.
Nadpłata jest dziś dobrym rozwiązaniem.
Ukłony
Czy powinno sie teraz nadpłacic kredyt (pln) czy poczekać , bo przed nami prawdodobnie otchłań niskich (może wręcz ujemnych) stóp procentowych w Polsce?????
Jeśli możesz nadpłacać kredyt zrób to. Każdy kredyt w polskich warunkach jest zagrożeniem.
Ujemne stopy nadejdą w sytuacji ostatecznej, gdy nie będziesz miał czym kredytu spłacać.
Dzień dobry Janku,
Ja również mając 20 lat marnowałem czas przed telewizorem. Na szczęście się opamiętałem i teraz każdą wolną chwilę przeznaczam na czytanie książek (Obecnie „Podstawy ekonomi” Sowella a w kolejce czekają lektury Skousena oraz Stanleya), słuchaniu Kontestacji (m.in. Każda środa z Jankiem).
Potwierdzam, że większość ludzi zatrzymała się w rozwoju. Uwarzają w wielkim skrócie, że etat wystarczy a państwo zajmie się resztą…
Chciałbym dorzucić do swojego portfela inwestycyjnego (oprócz dwóch nieruchomości na wynajem w UK, z dobrą rentownością) monety srebrne. Planuje kupować kilka sztuk miesięcznie, w związku z tym pytanie Janku do Ciebie, jakie będą najlepszym wyborem?
Możesz polecić jakąś brytyjską mennicę bo tutaj mieszkam i tutaj będe kupował.
P.S. Słowa uznania za Twój wkład i chęć otwarcia ludziom oczu. Mam nadzieję, że nigdy nie zwątpisz
Pozdrawiam,
Dzień dobry,
Janku,
Chcę kupować 5-10 sztuk srebnych monet miesięcznie przy ograniczonym budżecie (inne inwestycje). Możesz powiedzieć jakie buliony wybrać oraz przede wszystkim gdzie je kupić uwzględniając, że mieszkam w UK?
Tutaj najlepiej wychodzi Britannia, jako że jest zwolniona z podatku dochodowego przy odsprzedaży, ale niestety w cenie zawarty jest VAT, co daję aż 23.5 funta za sztuke.
Kupując w Polsce taka sama moneta wychodzi w przeliczeniu 2 funty taniej/ sztuka. Z tym, że nie jestem pewien czy mogę je przewieź do UK, bo tutaj chciałbym je trzymać.
P.S. Słowa uznania za ogromną, darmową wiedzę, edukowanie Polaków. Mam nadzieje, że się nie poddasz
witam
Mam takie pytanie, które mnie nurtuje.
Co się bardziej opłaca: zakupić złoto czy spłacić cześć kredytu hipotecznego?
W latach 80-tych przy hiperinflacji ludzie spłacali całe kredyty jeśli wcześniej mieli jakieś np dolary czy złoto, które wymieniali na złotówki?
Czy teraz może być podobnie.
W najgorszym wypadku zostanę kredytem jak wiele milionów osób, a jak nie będę miał z czego spłacać to przecież mnie nie rozstrzelają bo musieliby to zrobić z kilkoma milionami Polaków…