1.Przyczyną problemów, z jakimi boryka się współczesna gospodarka jest sposób kreacji kredytowego pieniądza oraz wtłaczania go niewłaściwymi kanałami do obiegu. Dlatego konieczna jest zmiana obowiązującego paradygmatu polityki pieniężno-finansowej.
Wiadomo, że nietowarowy pieniądz wyewoluował z pieniądza-towaru. Obecny pieniądz jest kreowany na bazie udzielanego oprocentowanego kredytu przez banki komercyjne rządowi, podmiotom gospodarczym oraz gospodarstwom domowym (osobom prywatnym). Paradygmat sposobu kreacji współczesnego pieniądza kredytowego ukształtował się pod wpływem tezy wysuniętej przez Johna Maynarda Keynesa, że w gospodarkach krajów wysoko rozwiniętych występuje stała nadpodaż oszczędności z realizowanych dochodów w stosunku do popytu na nie. Na rynku skutkuje to niedostatecznym popytem efektywnym na oferowaną podaż towarów. Bazując na takiej tezie Keynes sformułował postulat pod adresem polityki gospodarczej rządu: jeśli nie ma dostatecznego popytu na kredyty ze strony prywatnych podmiotów gospodarczych i gospodarstw domowych, to gromadzący się nadmiar oszczędności w bankach komercyjnych winien wypożyczać skarb państwa i finansować deficytowe wydatki budżetu przede wszystkim na realizowanie takich zadań, które dają zatrudnienie pracownikom zwalnianym z prywatnego biznesu i w ten sposób likwidować powstające bezrobocie.
Powstała keynesowska doktryna interwencjonizmu państwowego w gospodarce ukazywała uwolnienie gospodarki rynkowej od zaburzeń równowagi. Przez pierwsze dwie dekady po II wojnie światowej gospodarka Stanów Zjednoczonych oraz rozwiniętych krajów Zachodu pomyślnie rozwijała się i odbudowywała ze zniszczeń wojennych. Wydawało się, że Keynesowi udało się wreszcie znaleźć skuteczne narzędzie na regulowanie koniunktury gospodarczej. Niestety, z początkiem lat 70. XX wieku w gospodarce światowej poczęło mocno zgrzytać. Kraje o gospodarkach wschodzących zaczęły być przytłaczane brzemieniem niespłacalnych dla nich długów, a w krajach rozwiniętych poczęła szaleć dwucyfrowa inflacja. Odpowiedzialnością za te niepożądane zjawiska w światowej gospodarce i ich szkodliwe reperkusje społeczne obarczona została doktryna keynesizmu. W napastliwej, bardziej emocjonalnej aniżeli merytorycznej krytyce keynesizm został potępiony i oficjalnie przez główny nurt w nauce ekonomii odrzucony oraz zastąpiony doktryną monetaryzmu w wydaniu Miltona Friedman, sztandarowego przedstawiciela tzw. szkoły chicagowskiej.
- Cała różnica pomiędzy keynesizmem a monetaryzmem sprowadza się w skrócie do tego, że w polityce gospodarczej państwa keynesizm większą wagę przywiązuje do polityki fiskalnej i budżetowej a monetaryzm do polityki pieniężnej. Z tezy Keynesa, że w gospodarkach wysoko rozwiniętych występuje stała nadpodaż oszczędności, jego zwolennicy wyciągnęli taki praktyczny wniosek, że oszczędności te powinny być przejmowane przez skarb państwa poprzez progresywne opodatkowanie wysokich dochodów i redystrybuowane do gospodarstw domowych otrzymujących niskie dochody, w których nie ma oszczędności, bo cały dochód jest wydawany na bieżące potrzeby bytowe. Taka redystrybucja od wysokich do niskich dochodów będzie aktywizowała ogólny popyt na poziomie wartości oferowanych na rynek towarów i ich sprzedaż po względnie stałych cenach, co będzie z kolei zachęcało przedsiębiorców do realizowania inwestycji oraz wzrostu produkcji oraz w konsekwencji zapewni pomyślny i stabilny rozwój koniunktury gospodarczej. W takiej postaci sformułowany postulat przez doktrynę keynesizmu dla polityki gospodarczej państwa był wdrażany i realizowany w wielu krajach wysoko rozwiniętych nawet do końca XX wieku. . Najwyższa stawka podatku dochodowego w Szwecji wyniosła 61,4% w 1996 (http://www.bankier.pl/wiadomosc/3-kraje-z-najwiekszym-podatkiem-PIT-3103706.html). W skrajnych wypadkach w progresywnym opodatkowaniu jest przejmowane aż do 90 procent przyrostu dochodów. Jednak, gdy poziom progresywnego opodatkowania okazałby się na tyle za wysoki, że zniechęcałby przedsiębiorców w ogóle do inwestowania, to dopiero wtedy rząd powinien wypożyczać niewydawane powstające nadmierne oszczędności prywatne i finansować nimi z tzw. deficytu wszelkie wydatki budżetowe i w ten sposób uzupełniać i pobudzać efektywny popyt umożliwiający zbyt nadpodaży towarów, który jest efektem przyrostu produkcji pochodzącym z nowo zainwestowanych i uruchomionych zdolności produkcyjnych.
Natomiast Milton Friedman uważał, że dla utrzymania równowagi pieniężno-rynkowej konieczne jest, aby do przyrostu wartości podaży towarów dostarczanych na rynek z inwestycji realizowanych i finansowanych z niewydanych na konsumpcję i zaoszczędzonych dochodów, dostosować adekwatny wartościowo przyrost strumienia podaży wyemitowanego pieniądza. Według jego propozycji podaż nowo wykreowanego pieniądza winna wzrastać w tempie 4 – 5 procent średniorocznie. Ponadto monetaryzm postulował też niskie liniowe opodatkowanie wszystkich dochodów, bo jak dowodził, przede wszystkim realizowane oszczędności z tych najwyższych dochodów muszą zostać i zostaną w całości zainwestowane, zlikwidują istniejące wysokie bezrobocie, a zdynamizowana produkcja powiększy dochody i wpływy do budżetu państwa na poziomie wyższym od tego, jaki umożliwia progresywne opodatkowanie, które, jak dowodzi dotychczasowe doświadczenie, hamuje wysoki wzrost produkcji i dochodu.
3.Kiedy nowo wybrany w 1981 roku Ronald Reagan na 40 prezydenta Stanów Zjednoczonych rozpoczął swe urzędowanie od wprowadzania do polityki gospodarczej doktryny monetaryzmu i w pierwszej kolejności dokonał dużej obniżki podatków od najwyższych dochodów; przełożyło się to szybko na wysokie zdynamizowanie produkcji i dochodu. Przez cały okres prezydentury Reagana koniunktura gospodarcza rozwijała się pomyślnie, jak nigdy przedtem była wysoka i przebiegała w sposób niezakłócony jakimikolwiek recesjami. Nadano więc jej miano „reaganomiki”. Jednak niekorzystnym skutkiem reaganomiki był ogromny blisko 3-krotny wzrost długu federalnego – dług federalny wzrósł z 908 mld w 1980 r. do 2,6 bln dol. w końcu 1988 r. (https://www.tygodnikprzeglad.pl/bomba-zegarowa-reagana/) .
Reaganowska polityka gospodarcza inspirowana doktryną monetaryzmu skutkowała też powstaniem i rozwojem globalizacji. Zyski bowiem, które wzrosły o ponad 20 procent po wprowadzeniu obniżek podatkowych (http://www.tkorbiel.republika.pl/ekonomia/POL_GOS.htm) w większości odpływały za granicę, gdzie były inwestowane w krajach o gospodarkach wschodzących, ponieważ dawały tam kilkakrotnie wyższe stopy zwrotu od tych inwestowanych w kraju. Tak wysokie stopy zwrotu od inwestowanego w gospodarkach wschodzących zagranicznego kapitału wynikały z bardzo niskiego wynagradzania zatrudnianej tam siły roboczej. Na przykład na początku lat 80. ub. wieku w Chinach i Indiach oraz w innych krajach Azji Południowo-Wschodniej, które wstępowały wtedy na ścieżki przyspieszonego uprzemysłowienia swych dzienne wynagrodzenie niewykwalifikowanych robotników wynosiło zaledwie jednego dolara. Nieco wyższe płace były w przemyśle, ale wystarczająco bo do dziesięcio i więcej krotnie niższe od wynagradzanych za podobną pracę świadczoną w krajach wysoko rozwiniętych. Niskie koszty pracy w gospodarkach wschodzących pozwalały realizować nie tylko kilkakrotnie wyższe stopy zwrotu od inwestowanego kapitału, ale również umożliwiały duże obniżki cen sprzedaży produkowanych towarów, które eksportowane do krajów wysoko rozwiniętych, swoimi niskimi konkurencyjnymi cenami rujnowały tamtejsze zakłady przemysłowe. Nierentowne zakłady były zamykane, zatrudnieni w nich pracownicy zwalniani, a maszyny i urządzenia wymontowywane oraz wywożone i instalowane w nowobudowanych i rentownych fabrykach w krajach gospodarek wschodzących.
Tak więc niezamierzonym skutkiem „reagonamiki” był nie tylko ogromny odpływ nowo tworzonych kapitałów w Stanach Zjednoczonych jak również i w innych krajach wysoko rozwiniętych, ale również fizyczne przenoszenie funkcjonujących w nich zakładów przemysłowych. Wraz z rozwojem globalizacji nasilała się deindustrializacja krajów Zachodu. Dalszym jej niekorzystnym skutkiem było i jest znaczne obniżenie się tempa wzrostu produktywności oraz wydajności pracy (http://leonorlikowski.bloog.pl/id,353770295,title,O-slabnacym-tempie-wzrostu-produktywnosci-w-USA,index.html) . Dla każdego logicznie myślącego jest oczywiste, że to właśnie sektor szeroko rozumianej produkcji przemysłowej jest tą wiodącą dziedziną, która materializuje nowe idee oraz wdraża postęp techniczny do ludzkiego działania. O wzroście wydajności pracy decyduje dokonujący się postęp w jej uzbrajaniu w narzędzia, przyrządy i wszelkiego rodzaju aparaturę, które wytwarza i dostarcza pozostałym sektorom gospodarki jedynie sektor przemysłu. Konsekwencją obniżania się udziału przemysłu w tworzeniu dochodu jest i musi być spadek tempa wzrostu wydajności pracy oraz realnych dochodów.
4.Milton Friedman, który całą swoją działalność naukową skupiał szczególnie na obiegu pieniądza i słusznie doszedł do wniosku, że inflacja jest przede wszystkim zjawiskiem pieniężnym, bo występuje tylko wtedy, gdy podaż wartości pieniądza jest nieadekwatna, niedostosowana do podaży towarów na rynek, niestety na tym swe poszukiwania zaprzestał i ostatecznie nie dopracował teorii pieniądza nietowarowego. Głównie dlatego, że nie dokonał pogłębionej analizy przez kogo i w jaki prawidłowy sposób pieniądz nietowarowy powinien być kreowany oraz jakim kanałem powinien być ten pieniądz wtłaczany do obiegu. W tym temacie zaakceptował stosowany w praktyce paradygmat: pieniądz obiegowy jest kreowany na bazie udzielanych przez bankowość handlową kredytów, które nie mają pokrycia w zdeponowanych oszczędnościach ze zrealizowanych wcześniej dochodów oraz jest wtłaczany do obiegu przez kredytobiorców, którzy regulują nim płatności za nabywane towary zarówno na cele konsumpcyjne jak i inwestycyjne.
Otóż, pierwsza krytyczna uwaga: trudno zrozumieć i zgodzić się ze sformułowanym przez Friedmana postulatem, aby działająca w dużym rozproszeniu bankowość handlowa mogła bez dokładnej nie tylko globalnej ale przede wszystkim strukturalnej koordynacji dostosować strumień wzrostu podaży pieniądza do strumienia wzrostu podaży towarów na rynek. Druga krytyczna uwaga: zupełnie różne realne efekty daje nowy pieniądz wtłaczany do obiegu poprzez wąski kanał asortymentowy od wtłaczanego bardzo wieloma i rozproszonymi kanałami asortymentowymi. A jeszcze inne realne efekty powstają, gdy kredytowo wykreowanym pieniądzem są finansowane inwestycje produkcyjne i obrót towarowy oraz konsumpcja i finansowanie wszelkich wydatków niekomercyjnych, przede wszystkim z deficytu budżetowego. I jeszcze trzecia krytyczna uwaga: kreacja kredytowego pieniądza powoduje systematyczne i przyspieszone narastanie wartości długu w stosunku do wzrostu nominalnej wartości dochodu. To, że strumień długu wzrasta w stosunku do dochodu jest skutkiem kapitalizowania oprocentowania naliczanego od długu.
Podstawą kreacji i przyrostu podaży nowego pieniądza są udzielone przez banki komercyjne dodatkowe kredyty, dla których nie ma pokrycia w zdeponowanych oszczędnościach, czyli jest to pieniądz stworzony z niczego. Kreacja i wartość podaży kredytowego pieniądza wzrasta ceteris paribus równolegle do produkcji i wartości podaży towarów na rynek. Kredyty te to dług, na bazie którego został wykreowany pieniądz obiegowy. Ma on i musi mieć charakter długu wieczystego, bo gdyby dług został spłacony, to cały wykreowany na jego bazie pieniądz musiałby zostać wycofany z obiegu. Czyli dług ten musi istnieć dopóty, dopóki wykreowany pieniądz znajduje się w obiegu. Jednak dług od wykreowanego pieniądza wzrasta jeszcze dodatkowo i w przyspieszonym tempie, ponieważ jest on oprocentowany i na skutek kapitalizacji nawet części tego oprocentowania (którym obciążony jest skumulowany dług od wykreowanego i znajdującego się w obiegu pieniądza). Oczywiście, im dług jest oprocentowany niższą stopą , tym niższa jej część może być i jest kapitalizowana, a to umożliwia zadłużonym podmiotom obsługiwanie wyższego zadłużenia z bieżących dochodów. Stąd niekonwencjonalne działania banków centralnych w rodzaju przeprowadzanych akcji Quantitative Easing (QE), w wyniku których bankowa stopa procentowa jest spychana do zera i poniżej zera. Spychanie stopy procentowej poniżej zera następuje wtedy, gdy bank centralny skupuje długoterminowe papiery dłużne przed terminem ich wykupu po cenie wyższej od tej, jaka wynikałaby ze zdyskontowania ich emisyjnych nominałów. Jednak taką niską stopą procentową bank centralny może oddziaływać tylko na aktywa banków komercyjnych, przede wszystkim na te, które stanowią ich bazę dla kreacji pieniądza depozytowego.
Jednak banki centralne opierają swe niekonwencjonalne działania na zupełnie błędnym mniemaniu, że gdy banki komercyjne będą zmuszone płacić od swych rezerw obowiązkowych oprocentowanie, to zmusi je to do rozluźnienia kryteriów w zakresie udzielania kredytów konsumpcyjnych dla gospodarstw domowych i produkcyjnych dla przedsiębiorstw, co przełoży się na wzrost akcji kredytowej i pobudzi ogólny popyt oraz ożywi koniunkturę. Błędność tego domniemania polega na tym, że kolejność bodźców powinna być diametralnie odwrotna: najpierw musi wzrosnąć ogólny popyt, w wyniku którego wzrośnie produkcja i dochody wszystkich podmiotów: w gospodarstwach domowych i w przedsiębiorstwach. Dopiero w dalszej sekwencji czasowej można oczekiwać wzrostu popytu na kredyty. Ponadto należy wziąć pod uwagę fakt, że jakkolwiek nisko od zera udałoby się bankowi centralnemu zepchnąć stopę procentową, to banki komercyjne będą zawsze, bo muszą udzielać kredyty obciążone dodatnią stopą procentową, bo w przeciwnym razie ich działalność byłaby deficytowa i musiałyby zbankrutować. Z tego wynika, że bank centralny będzie obciążał wyższą stopą rezerwy obowiązkowe banków komercyjnych, tym z kolei one muszą, aby to zrekompensować obciążać jeszcze wyższą stopą udzielane przez siebie kredyty. Czyli niekonwencjonalne działanie banku centralnego w zakresie QE może tylko dawać skutek przeciwny od zakładanego: nie pobudzać a hamować wzrost popytu i koniunktury gospodarczej!
- Należy podkreślić, że nauka ekonomii różnych nurtów i szkół skupiała i nadal skupia główną uwagę na problemach dotyczących warunków i sposobów dostosowywania struktury podaży do struktury popytu. Niewątpliwie było to uzasadnione w warunkach obiegu pieniądza kruszcowego, który wchodził do obiegu jako towar i posiadał określoną strukturę własnych kosztów rzeczowych oraz osobowych. Struktura kosztów złota wydobywanego z głębinowych kopalni różni się zasadniczo od kosztów złota pozyskiwanego z piasków aluwialnych. Były więc różne kanały asortymentów towarowych, przez które przyrost podaży pieniądza kruszcowego był wtłaczany do obiegu. Kanały te zmieniały się wtedy, gdy zmieniały się źródła pochodzenia kruszców monetarnych. Gdy kruszec pochodził z importu, strukturę jego kosztów określał popyt zagranicy na eksportowane towary. W każdym więc przypadku w warunkach obiegu pieniądza kruszcowego, to zmiany struktury kosztów przyrostu podaży tego pieniądza oddziaływały na krańcowe zmiany popytu, i w następstwie dostosowywanie się do niego struktury przyrostu podaży produkowanych towarów.
Koszty kreacji pieniądza nietowarowego są znikome w stosunku do jego siły nabywczej określonej jego nominalną wartością. Strukturę przyrostu popytu określają więc nie jak w warunkach obiegu pieniądza kruszcowego materiale koszty emitowanych monet, a preferencje kredytobiorców, czyli tych podmiotów, które z zaciągniętych kredytów finansują zakupywane towary. Jest to sytuacja zupełnie podobna do tej, w której z nadwyżek eksportu nad importem są pozyskiwane obce waluty i wymieniane na emitowany przez bank centralny pieniądz krajowy, którym jest powiększany wewnętrzny obieg. Różnica jednak polega na tym, że gdy nadwyżka podaży towarów jest wyeksportowana za granicę, to w ten sposób jest ona upłynniona za obcą walutę, na bazie której jest emitowany pieniądz krajowy, który powiększa wewnętrzny obieg, a sprzedawany przyrost podaży towarów za wykreowany kredytowo pieniądz jest upłynniany wewnątrz kraju, którego sposoby zużycia określają preferencje kredytobiorców. Czyli nadwyżkowy eksport nad importem to po prostu „usuwanie” z kraju realnego przyrostu wyprodukowanych towarów w zamian za pozyskiwane obce waluty (udzielanie kredytu zagranicy), a udzielanie wewnątrz kraju nadwyżkowych kredytów w stosunku do wartości dokonywanych oszczędności z dochodów to zużywanie realnego przyrostu wyprodukowanych towarów w kraju.
6.Z kredytów, którymi jest kreowany przyrost wartości obiegu pieniężnego, może być finansowany dodatkowy wzrost konsumpcji w gospodarstwach domowych oraz część wydatków budżetowych, dla których nie ma pokrycia w dochodach skarbu państwa. Mogą też być finansowane dodatkowe inwestycje produkcyjne w stosunku do tych finansowanych z zaoszczędzonych dochodów. Zarówno finansowanie z dodatkowych kredytów konsumpcji jak i wydatków budżetowych powoduje fizyczne zużycie tej części masy towarowej, która umownie jest składnikiem wartości przyrostu wyprodukowanych i sprzedanych w danym przedziale czasowym towarów. Skonsumowane i zużyte towary fizycznie znikają, nie znika jednak ich wartość, bo pozostaje i jest utrwalona w postaci długu z zaciągniętego na ich zakup kredytu. Natomiast, gdy z dodatkowo zaciąganych kredytów są finansowane inwestycje produkcyjne, to są w ten sposób tworzone dodatkowe, nadwyżkowe zdolności produkcyjne w stosunku do tych realizowanych i finansowanych z zaoszczędzonych dochodów. Wcześniej wykazałem i dowiodłem, że jeżeli stopa akumulowanych zysków a generalnie z kapitalizowanych dochodów z kapitałów kształtuje się na określonym i stałym poziomie, to na takim samym poziomie kształtuje się tempo wzrostu produkcji i dochodu („Pieniądz, procent i równowaga”, 1999 r.; „Pieniądz endogeniczny czy egzogeniczny”, 2006 r. oraz „Produkcja i sprzedaż towarów oraz obieg pieniężny w gospodarce dynamicznej”, 2013 r.). Zrealizowane z dodatkowych kredytów inwestycje dają na rynek dodatkowy wzrost podaży masy towarowej w stosunku do tej dostarczanej z inwestycji finansowanych z oszczędności z dochodów. W rezultacie dodatkowego przyrostu podaży towarów podnosi się stopa wzrostu i rozwija się boom koniunkturalny. Okresowe kryzysy, które występowały przez cały XIX wiek oraz w XX wieku aż do Wielkiego Kryzysu lat 1929 – 1933. to po prostu pękające bańki spekulacyjne wygenerowane przez nadmierne inwestycje finansowane dodatkowo wykreowanymi kredytami.
Bańki spekulacyjne mogą też być generowane w obszarze kredytowego nadwyżkowego finansowania konsumpcji. Występuje to wtedy, gdy kreowany kredytami popyt konsumpcyjny skupia się na wąskim asortymencie towarowym w taki sposób, że tempo wzrostu popytu na dany asortyment towarów wzrasta szybciej od tempa wzrostu podaży. Na skutek takich rozbieżności pomiędzy popytem i podażą wzrastają ceny czynników produkcji, co przekłada się na wzrost dochodowości zaangażowanych przy tej produkcji aktywów. Wzrost dochodowości aktywów przyciąga nowych licznych inwestorów i w ten sposób dokonuje się napompowywanie banki spekulacyjnej. Takim typowym przykładem jest bańka wygenerowana na rynku kredytów hipotecznych, która pękła w 2008 roku i pogrążyła gospodarki przede wszystkim krajów wysoko rozwiniętych w kryzysie, z którego nie mogą się one odbić i przejść wysokiego pożądanego wzrostu. Wszelkie wysiłki, jakie w tym celu są podejmowane w ramach dotąd uznawanego i respektowanego paradygmatu funkcjonowania systemu pieniężno-finansowego okazują się bezskuteczne. Dlaczego tak jest, zostało to wyżej pokazane. Jak można z takiej sytuacji się wydostać, przedstawiłem w tekście: Pora jest więc na zmianę polityki pieniężno-budżetowej stymulującej popyt i wzrost gospodarczy (http://leonorlikowski.bloog.pl/id,357279771,title,Pora-na-zmiane-polityki-pieniezno-budzetowej-stymulujacej-popyt,index.html). Konieczność zmiany paradygmatu, w oparciu o którego dotąd bezrefleksyjnie prowadzona jest polityka pieniężno-finansowa, teoretycznie uzasadniłem w/w wymienionych książkach..
Oto dodatkowy komentarz od Autora:
Jak to wykazałem w tekście: „Jaki reset dla systemu pienężnego” (http://leonorlikowski.bloog.pl/page,2,index.html)
odejście od prawdziwego pieniądza, jakim jest pieniądz kruszcowy, nastąpiło na skutek niedostatecznej podaży złota i srebra do wybijania z nich monet obiegowych w stosunku do dostarczanej na rynek masy towarowej. Spowodowało to, że kupcy najpierw w miastach włoskich, a później w Holandii, Anglii oraz w innych krajach europejskich zaczęli sprzedawać towary na kredyt potwierdzony trasowanymi wekslami. To weksel jest antenatem papierowego (nieprawdziwego) pieniądza. W w/w tekście wykazuję, że powrót do prawdziwego pieniądza, na obecnym etapie rozwoju gospodarczego świata, jest niemożliwy, ponieważ wydobycie i podaż złota jest niewystarczająca na potrzeby obiegu pieniężnego. W napisanych i wydanych książkach wykazałem, że prawdziwy pieniądz może być z powodzeniem zastąpiony przez pieniądz nietowarowy, ale pod warunkiem, że zostanie zmieniony obowiązujący aktualnie system pieniężno-finansowy. Skrótowe zasady nowego systemu przedstawiłem w tekście pt.: „Pora na zmianę polityki pieniężno-budżetowej stymulującej popyt” (http://leonorlikowski.bloog.pl/id,357279771,title,Pora-na-zmiane-polityki-pieniezno-budzetowej-stymulujacej-popyt,index.html). Niestety dla osób, króre są zatrudnione i działają w sektorze bankowości i finansów jest dobrze, jak jest. Po co czytać i analizować teksty jakiegoś nieznanego autora, tym bardziej, że przedstawione w nich propozycje dot. zmian systemu pieniężno-finansowego obniżają do poziomu przeciętnego w gospodarce nadzwyczajnie wysokie przychody pieniężne w sektorze bankowym i wynagradzane z tego tytułu ogromnymi bonusami klany bankierów. Niestety, jak dotąd nie udaje mi się znaleźć kompetentnych sprzymierzeńców, którzy rozumieliby, o co chodzi.Dlaczego tak jest, że osoby, które uważają się za kompetentne w temacie, nie chcą czytać mich tekstów oraz podjąć dyskusję nad przedstawionymi w nich propozycjami (np.znawca problematyki pieniądza Tomasz Gruszecki; https://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/rotator/banka-dlugu-na-swiecie-musi-w-koncu-peknac/).
Mogłem odpowiedzieć tylko tyle i aż tyle na Pana wątpliwości, dot.. nieprawdziwego pieniądza.
Serdecznie pozdrawiam
Leon Orlikowski