Jestem wrogiem tzw. spiskowych teorii, zwłaszcza w gospodarce, jednakże to co dzieje się ostatnio na rynku złota i srebra, bliższe jest ustawianiu i fałszowania wskazań, niż prawidłowemu odczytywaniu relacji popytu i podaży, a tym samym szacowaniu realnej ceny kruszców.
1.
W warunkach nieustannych interwencji rządów, nielegalnych manipulacji rynkiem dokonywanych w majestacie prawa przez banki centralne, a zwłaszcza bezczelnego (chociaż podobno legalnego) drukowania przez te ostatnie pieniędzy decyzje inwestycyjne są dziś często przypadkowe, a tym samym sprzeczne z rozsądkiem i pożytkiem zainteresowanych. Zamiast oceniać sytuację na rynku na podstawie realnej ceny metali szlachetnych, ustala się cenę metali na podstawie tego, co dzieje się w kuluarach FED, Europejskiego Banku Centralnego, i innych ciał politycznych. Zamiast traktować cenę złota, jako miernik ceny i wartości procesów gospodarczych, ustala się te ostatnie na podstawie widzimisię maklerów i polityków. Jest to odwrócenie gmachu finansów fundamentami do góry. To tak jakby przy pomocy taśmy mierniczej ustalać długość wzorca metra.
Inwestorzy, podejmując swe decyzje finansowe, zamiast opierać się na cenach złota, które jest jedynym prawdziwym pieniądzem, a tym samym nośnikiem wartości, kierują się apelami polityków, pseudo ekspertów rządowych i innych kombinatorów, dla których złoto jest niewygodnym reliktem przeszłości. Dlaczego niewygodnym? Dlatego chociażby, że złota nie można równie łatwo wyprodukować, rozmnożyć, czy podrobić, jak to się czyni w odniesieniu do pieniędzy papierowych, które się drukuje na żądanie rządu i bankierów ze stratą dla nas, obywateli.
Nietrudno zrozumieć, dlaczego cena kruszcu, który jest jedynym skutecznym hamulcem niekontrolowanej biegunki wydatków rządowych i innych machloi rośnie wolniej niż by to wynikało z rzeczywistej relacji popytu i podaży. Zaniżona cena złota, to niższa siła nabywcza pieniądza papierowego (inflacja), a w konsekwencji spadek stopy życiowej obywateli. Równocześnie, władza ma łatwiejszy dostęp do funduszy, za które pozyskuje ciemny lud, aby na nią głosował.
2.
Zniechęcanie ludzi do kupowania złota, i zachęta do posługiwania się zwykłym papierem, o którym dobrze mówią tylko przedstawiciele gabinetów rządowych i sektora bankowego, ma jednak swoje granice. Mimo tych wszystkich fałszerstw wartość złota od początku XXI wieku ciągle rośnie – od 300 dolarów za uncję w 2001 roku, do 1900 dolarów w 2011. Mimo późniejszego spadku do ceny 1000 dolarów, dzisiejsza cena zamknięcia (20 września 2019) sięga prawie 1525 dol. ( dwa tygodnie temu było nawet 1560 dolarów). Piszę o tym dlatego, żebyście się nie zrażali tymi skokami cenowymi. Liczy się trend, tendencja, a te są rosnące. Zresztą, inaczej być nie może.
Spadek ceny, czyli korekta jest przystankiem na drodze dalszego wzrostu notowań złota, z czego korzystają ci, którzy się wcześniej nie odważyli się zaryzykować. Moim skromnym zdaniem, a opieram się na opiniach kilkudziesięciu wybitnych znawców finansów, spekulacji, ekonomistów, a nawet geologów, wzrost ceny złota nie zatrzyma się przez wiele kolejnych lat gigantycznego kryzysu gospodarczego, któremu na imię państwo opiekuńcze.
(jmf)