Podatek inflacyjny: historia brakteatów
Jak stabilny emitowany przez państwo pieniądz stał się przekleństwem.
Historia brakteatów
Pomysł „odnawiania pieniądza”
Na przestrzeni dziejów rządzący chcąc zwiększyć szybko swe dochody, dopuszczali się psucia
pieniądza, wypuszczając coraz mniej wartościowe monety w coraz większej ilości, nakładając na
poddanych tzw. podatek inflacyjny.
Pieniądz był w ten sposób „rozrzedzany” i miał coraz mniejszą siłę nabywczą.
W średniowieczu w niektórych państwach Europy zachodniej i środkowej, władcy wpadli na
nowy, niezwykle nowatorski jak na tamte czasy, pomysł, jak dodatkowo zwiększyć swe dochody za
pomocą państwowego monopolu menniczego i to bez zwiększania ilości pieniądza w obiegu.
Stopniowe zmniejszanie zawartości srebra w monetach i ich wielkości i wagi, wydawało się być
zbyt powolne i mało dochodowe w porównaniu do nowej i wyjątkowo perfidnej metody.
Tę nową metodę stanowiło „odnowienie monety” czyli przymusowa wymiana pieniądza.
Jest rzeczą ciekawą, że najbardziej wrednym i szkodliwym działaniom nadawane są dla niepoznaki
różne, ładnie brzmiące nazwy. Napaść na sąsiedni kraj zostanie nazwana „walką o wyzwolenie
uciśnionych” , brutalna dyktatura partyjna „demokracją ludową”, a nałożenie na umowy-zlecenia
obowiązku płacenia składek ZUS „objęciem ubezpieczeniem społecznym”.
Samo „odnowienie monety”, czyli po łacinie „renovatio monetae” czy „innovatio monetae” było
wymianą monet starej emisji na monety nowej emisji w niekorzystnym stosunku dla starszego
pieniądza, przy jednoczesnym unieważnieniu starszych, niewymienionych monet.
Obywatele PRL przeżyli tylko jedną taką wymianę pieniądza, w roku 1950.
Mieszkańcy szeregu krajów średniowiecznej Europy musieli taką wymianę przeżywać nawet kilka
razy rocznie.
Samo dojście do takiego stanu rzeczy zaczęło się dość niewinnie.
Niemiecki cesarz Henryk IV (1056-1106) zaczął od bicia w swej mennicy srebrnych monet
fenigowych. Z jednego frankońskiego funta srebra (367 g) było na początku bitych 240 monet.
Jak to już bywało we wcześniejszych epokach, z każdą kolejną emisją waga monety się
zmniejszała.
Aby w jakiś sposób przez pewien czas udawać, że monety są tej samej wielkości co poprzednio,
nie wzbudzając tym samym u swych poddanych podejrzeń, że następuje kolejne psucie pieniądza,
władca ten zadecydował, że monety należy pozostawić w tej samej wielkości co poprzednio, a
zmniejszać należy wyłącznie ich grubość.
Jednakże przy coraz cieńszych monetach, wybijanie wzorów stemplem po obu stronach monety
okazało się niemożliwe. Wybijano więc wzór na tych monetach tylko z jednej strony.
Takie monety zaczęto nazywać brakteatami co oznacza -pieniądz blaszkowy – od łacińskiego słowa
bractea, oznaczającego cienką blaszkę metalową.
Skoro więc już sprawdzono w praktyce, że można wybijać coraz większe ilości fenigów z jednego
funta srebra, tłocząc je stemplem tylko z jednej strony, to metoda ta rozpowszechniła się z
szybkością błyskawicy po całej Europie Środkowej.
O ile pierwsze monety fenigowe bite jeszcze dwustronnie przez Henryka IV ważyły około 1,5
grama, to z biegiem czasu, jednostronnie bite przez różne mennice fenigi blaszkowe, osiągały coraz
to nowe rekordy zmniejszenia ciężaru.
I tak jednymi z najlżejszych monet brakteatowych były krzyżackie denary, które mając średnicę
1,5 cm ważyły zaledwie 200 miligramów.
Jednakże niewątpliwy rekord w tym zakresie należy do monet bitych przez naszego krakowskiego
księcia Mieszka III Starego , które to monetki ważyły zaledwie 160 miligramów.
Mniejszych i cieńszych monet już po prostu bić się nie dało.
Już takie psucie pieniądza, było katastrofą dla ludności , jednakże okazało się, że rządzący mają w
zanadrzu jeszcze bardziej perfidne sposoby na wzbogacenie się kosztem poddanych.
Wybitnym innowatorem w dziedzinie ograbiania poddanych za pośrednictwem bitego przez siebie
pieniądza stał się biskup Wichmann z Magdeburga ( 1116-1192). Posiadając cesarski przywilej bicia
własnej monety, doszedł on do wniosku, że samo zaniżanie wagi pieniądza to zbyt mało dochodowy
interes i trzeba w bardziej „nowoczesny” sposób grabić poddanych w swym księstwie
arcybiskupim.
Sam biskup Wichmann był dość ciekawym osobnikiem. Był on typowym biskupem-politykiem i
biskupem-generałem, w 1175 roku został nawet głównodowodzącym wojsk cesarskich.
Był doradcą podczas opracowywania prawa magdeburskiego, na podstawie którego lokowano w
samej Polsce dziesiątki miast. Jego postać widnieje na drzwiach katedry w Płocku jako
Megideburgensis episcopus.
Tak wielka aktywność militarna i polityczna biskupa wymagała, rzecz jasna, ogromnych środków
pieniężnych. Wichmann w związku z tym, wpadł na iście szatański pomysł, jak te środki zdobyć w
prosty, choć bolesny dla ludności sposób.
I tak według Karla Walkera ( w „Das Geld in der Geschichte” ) :
Wichmann był pierwszym, który wycofywał własne monety, chociaż według obowiązujących reguł
prawnych wymiana monet powinna następować jedynie po zmianie władcy. Pod jego władzą
przeprowadzano wymianę monet dwa razy w roku, w 4-tą sobotę postu przed Wielkąnocą i 15-tego
sierpnia w święto Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny; te terminy były prawdopodobnie
terminami targów. Za 12 stare fenigi dawano każdorazowo 9 nowych fenigów. O tym ile pieniędzy
przynosiły te wymiany monet można sobie wyobrazić, jeśli przytoczyć, że arcybiskup Wichmann był
zobowiązany lata całe odprowadzić do skarbu katedralnego z tytułu „moneta Magdeburgensi”
rocznie 236 marek srebra – „kolońska marka” odpowiadała 233 albo 240 denarom. To było
każdorazowo ponad 56 000 srebrnych fenigów!
Ta metoda arcybiskupa Wichmanna szybko się rozpowszechniła; wkrótce bili takie monety biskupi z
Halberstadtu i Hildesheimu, Askańczycy,Welfowie, landgrafowie turyngijscy, jak też liczne opactwa
i miasta. W krajach brandenburskich było w zwyczaju według świadectwa Lischin von Ebengreuth ,
tę redukcje przy wymianie monet rozciągać w czasie, żeby nie była za mocno odczuwalna. W ten
sposób naliczano w pierwszym kwartale roku 12 fenigów za nowy szyling (12 fenigów), w drugim
kwartale 13 fenigów, w trzecim kwartale 14 fenigów, potem 15 fenigów i po upływie czwartego
kwartału został stary fenig odwołany i trzeba było oddać za jeden nowy szyling 16 starych fenigów.
Ten nowy szyling miał jednak znowu jedynie 12 fenigów czyli starą wartość.
Ta „innowacja” rozpowszechniła się, niestety w całej środkowej Europie. Dotknięte nią zostały
praktycznie całe Niemcy (bez Nadrenii ) , Czechy, Austria, Szwajcaria i niestety Polska.
W Polsce najbardziej zapamiętałym miłośnikiem tej „innowacji monetarnej” był książę Mieszko
III Stary. Znanych jest co najmniej 50 rodzajów bitych przez niego brakteatów.
Monety te były „odnawiane” 3 lub nawet 4 razy w roku.
Jak można wyczytać na portalu www.goldenmark.com :
Ciekawą politykę finansową prowadził Mieszko Stary, który oparł swoje dochody na brakteatach,
wymieniając je nawet trzy razy do roku, co oczywiście było dość dużym obciążeniem fiskalnym dla
jego poddanych. Na emisjach jego i jego następców pojawiają się również inskrypcje hebrajskie, co
wskazuje, że książę wydzierżawił swoje mennice mincerzom żydowskim.
Mieszko Stary nie był oczywiście wyjątkiem. W zasadzie wszyscy polscy i pomorscy książęta bili i
„odnawiali” własne brakteaty w XIII i na początku XIV wieku.
Odnawianie pieniądza w praktyce
W praktyce dnia codziennego „odnawianie monety” przebiegało mniej więcej, w podany poniżej
sposób.
Pewnego dnia herold odczytywał ogłoszenie władcy, mówiące o wymianie starych pieniędzy na
nowe. W przeciągu 14 dni, stare pieniądze musiały być wymienione na nowe, zwykle w stosunku 9
lub 10 nowych monet w zamian za 12 starych.
Jeżeli po tym okresie ktokolwiek starał się płacić starym pieniądzem, podlegał odpowiedzialności
karnej. Znalezienie starych pieniędzy np. na jarmarku oznaczało ich natychmiastową konfiskatę lub
zniszczenie.
Ludność ,chcąc nie chcąc, oddawała wskazanym przez władcę urzędnikom swoje stare monety,
otrzymując w zamian za nie monety nowe. Oczywiście ze stratą dla siebie, a z zyskiem dla władcy.
Sama emisja brakteatów fascynuje dzisiaj historyków i numizmatyków, gdyż nigdy wcześniej się
nie zdarzyło, aby na dość niewielkim terytorium pojawiła się aż taka różnorodność monet.
Dzisiejszy badacze zachwycają się np. brakteatami Mieszka Starego, Kazimierza Sprawiedliwego
czy Leszka Białego z napisami w alfabecie hebrajskim lub dużymi turyngijskimi brakteatami z
pięknie wykonanym tłoczeniem.
Dla ludzi żyjących w tamtych czasach samo posługiwanie się tym parszywym pieniądzem było
istnym koszmarem.
Zwykle bywało tak, że dany pieniądz ważny był tylko w państwie, w którym był emitowany.
Handel mógł się odbywać tylko i wyłącznie za pomocą lokalnego, „odnowionego” pieniądza.
Wszelkie płatności, takie jak zapłata podatków, cła, myta, opłat targowych, drogowych i innych
mogły odbywać się wyłącznie w „odnowionym pieniądzu”.
Pieniądze „nieodnowione” jak i monety obce, nie stanowiły na danym terenie prawnego środka
płatniczego, a ich posiadanie, niejednokrotnie wiązało się z sankcjami karnymi i finansowymi.
Kiedy kupiec z zagranicy, przybywał na lokalny targ, by dokonywać transakcji, zobowiązany był
wymieniać ze stratą dla siebie swoje przywiezione z zewnątrz monety na monety miejscowe.
Związane z tym opłaty wynosiły- według średniowiecznej kroniki z Freibergu- około 25% wartości
monet. Zyski z takiej wymiany zasilały także skarbiec miejscowego władcy.
Ludność do pieniądza brakteatowego i jego regularnych „odnowień” odnosiła się z prawdziwą
nienawiścią.
Czeski kronikarz Kosmas z Pragi oceniał ten pieniądz bardzo negatywnie, twierdząc, że jest on
„gorszy niż dżuma, bardziej niszczycielski niż napad wrogów, głód i inne plagi”.
Mimo to, o może właśnie dlatego, ten parszywy pieniądz stanowi inspirację dla wielu lewicowych
ekonomistów i ideologów, życzących sobie, wprowadzenia do obiegu w przyszłości, podobnego do
„odnawianych brakteatów” pieniądza, oczywiście w bardziej nowoczesnej niż średniowieczna
formie, czyli w formie państwowej waluty cyfrowej.
Rzekome dobrodzejstwa parszywego pieniądza
Pieniądz brakteatowy wraz z jego regularnymi „odnowieniami” , mimo że jak pisał Kosmas „był
gorszy niż dżuma” , miał kilka rzekomych zalet, tak bardzo docenianych przez lewicowych
ekonomistów.
Przede wszystkim przynosił władcy regularne, dość spore dochody, czyli był „wydajny
budżetowo”.
Pieniądz ten gwarantował także w miarę stabilny poziom cen i nie podlegał inflacji. Jego ilość w
obiegu pozostawała mniej więcej stała przez długie okresy czasu. Był więc „stabilny”.
Bardzo utrudniał, a nawet uniemożliwiał on gromadzenie kapitału pieniężnego przez prywatne
osoby, czyli był „sprawiedliwy społecznie”.
Negatywne skutki „odnawiania pieniądza” dotykały w największym stopniu osoby aktywne
gospodarczo np. kupców, rzemieślników, bogatszych chłopów – a więc różnego typu
„wyzyskiwaczy ludu pracującego”.
Istnienie „odnawianych regularnie” brakteatów, z samej swej natury, prowadziło do „szybszego
obiegu pieniądza na rynku” – czyli swego rodzaju koniunktury inflacyjnej- gdyż podobnie jak
pieniądz inflacyjny, pieniądz w postaci odnawianych brakteatów, stawał się „gorącym kartoflem”,
którego starano się szybko pozbyć, zanim straci on na wartości.
Tym samym pieniądz ten „nakręcał koniunkturę”.
Pieniądz ten funkcjonował tylko i wyłącznie na obszarze danego państwa, utrudniając bardzo
handel międzynarodowy , czyli nielubianą przez lewicę „globalizację”.
Inaczej mówiąc „wspierał rynki lokalne”.
Do tego miał tę zaletę, że pożyczano go między sobą , nie oczekując w zamian żadnych odsetek, a
tylko i wyłącznie oddania takiej samej kwoty w pieniądzu nowej emisji.
Zapobiegał więc „niewolnictwu odsetkowemu”.
Karl Walker w swoim dziele „Pieniądz w historii” ( „Das Geld in der Geschichte” – tytuł
oryginalny ) , twierdził nawet :
„ Niesamowite gospodarcze efekty, zostały osiągnięte przez wszędzie przeprowadzaną „stałą
wymianę monet”. Gromadzenie pieniędzy i tworzenie skarbów stało się w takich stosunkach
niemożliwe i doprowadziło do popytu na produkty. Nikt nie byłby na tyle naiwny aby gromadzić ten
pieniądz brakteatowy albo inny pieniądz średniowieczny dłużej niż byłoby to koniecznym.
W tej to okoliczności, można tu mówić o ekonomicznych przyczynach, z której poczęły się wszystkie
osiągnięcia epoki gotyku. Ta rozprzestrzeniająca się od połowy 12-tego wieku stała wymiana
monet zapobiegała przez ponad pełne trzy stulecia ponownemu gromadzeniu, koncentracji i
zamrożeniu pieniądza!
Wszelka przedsiębiorczość kupiecka, sama pracowitość, wszelka rzemieślnicza zręczność i
pomysłowość, były w stanie tworzyć dobrobyt i bogactwo. Tak też obowiązuje dla tych czasów, że
zapobieżono tworzeniu kapitału, jeżeli tylko kapitał miał być w postaci monetarnej. Pieniądz
nadawał się jedynie jako środek wymiany ale nie jako środek gromadzenia skarbu.”
Dokładnie to samo można wyczytać w polskiej wikipedii (cytat ) :
„odnawianie monety zapobiegano tendencji gromadzenia pieniędzy i wymuszano ich szybki obrót,
co prowadziło do stabilnego rozkwitu gospodarczego w średniowieczu”
Breakteaty inspiracją dla „wolnego pieniądza”
Wprowadzenie podobnego do „odnawianych brakteatów”, pieniądza w formie banknotów
postulował w swej pracy „Naturalny Porządek Ekonomiczny” niemiecki ekonomista Silvio Gesell,
późniejszy minister finansów w rządzie Bawarskiej Republiki Rad.
Gesell doszedł do wniosku, że stabilny pieniądz, oparty o złoto lub srebro, obok funkcji którą pełni
jako środek wymiany towaru za towar lub usługi za usługę – tzw. medium of exchange – posiada też
sprzeczną z nią, jego zdaniem, funkcję przechowywania wartości w czasie – tzw. medium of value.
Funkcje te, zdaniem Gesella stoją ze sobą w rażącej sprzeczności. I tak zdaniem Gesella, ludzie,
którzy oszczędzają pieniądze, wycofują je z rynku, zmniejszając tym samym ilość pieniądza
służącego wymianie towaru za towar .
Zakłócają przy tym rolę pieniądza jako środka wymiany, co według Gesella przyczynia się do
kryzysów deflacyjnych. Jego zdaniem, przez oszczędzanie, lub chomikowanie pieniędzy, zmniejsza
się ilość pieniądza w obiegu, co przy niezmienionej ilości towarów i usług dostępnych na rynku
musi powodować deflację i związany z nią kryzys gospodarczy.
Ludzie, najchętniej chomikują pieniądz w formie srebrnych i złotych monet, gdyż te monety nie
tracą z biegiem czasu na wartości- w przeciwieństwie do wszelkich innych produktów, jakimi są
choćby artykuły spożywcze, czy wyroby przemysłowe.
Należałoby zatem, zdaniem Gesella, sprawić, aby pieniądz z biegiem czasu „psuł się jak zboże i
rdzewiał jak żelazo”, co miałoby zapobiec jego chomikowaniu i wycofywaniu z obiegu.
Gesell uważał, że jest absolutnie niesprawiedliwe, że właściciel pieniędzy jest w lepszej sytuacji
niż właściciel towaru, gdyż może on wstrzymać się z zakupem towarów, a ten ostatni nie może
wstrzymać się ze sprzedażą swych towarów, gdyż każdy towar ulega z biegiem czasu fizycznej
degradacji.
Jeszcze gorzej niż samo chomikowanie monet pod materacem, oceniał Gesell i zwolennicy jego
teorii monetarnej, oszczędzanie pieniędzy w bankach, gdzie za przechowywany, stabilny metalowy
pieniądz otrzymuje się ten sam metalowy pieniądz, powiększony jeszcze do tego o odsetki.
Gesell postulował więc wprowadzenie tzw. wolnego ( od odsetek ) pieniądza- free money – w
formie banknotów, na które należałoby naklejać co miesiąc specjalne nalepki.
Za te nalepki należało by płacić około 1% wartości nominalnej danego banknotu. I to co miesiąc!
Byłaby to tzw. opłata cyrkulacyjna, wymuszająca stały obrót pieniężny i zapobiegająca
„chomikowaniu pieniędzy”. Pieniądz bez tych nalepek przestawałby być legalnym środkiem
płatniczym. Dopuszczalne byłoby oczywiście oszczędzanie pieniędzy w bankach.
W takim wypadku bank wypłacałby depozytariuszowi wpłaconą kwotę , jednakże bez wypłacania
jakichkolwiek odsetek.
Wypłata następowałaby jednakże w onalepkowanych znaczkami opłaty cyrkulacyjnej banknotach,
stanowiących tym samym prawny środek płatniczy.
Obecnie w dobie pieniądza elektronicznego idea „pieniądza bezodsetkowego, z wymuszonym
obiegiem” jest bliższa wprowadzenia w życie niż kiedykolwiek w przeszłości.
Wielu, wydawałoby się, poważnych ekonomistów postuluje najzupełniej na serio, wprowadzenie
wysokich opłat od obrotu gotówkowego i wszelkich płatności gotówkowych dokonywanych w
sklepach. Preteksty tutaj mogą być różne – zwalczanie szarej strefy lub terroryzmu, wspieranie
wygodnego i taniego obiegu bezgotówkowego itd. Przytacza się różnego typu analizy, wyliczające,
że obieg gotówki generuje dla państwa ogromne i niepotrzebne koszty, których należałoby uniknąć,
a jeżeli trzeba je ponosić, to należy nimi obciążyć tych osobników, którzy wbrew interesowi
społecznemu upierają się przy stosowaniu gotówki.
Pieniądz bezgotówkowy, w formie zapisów elektronicznych na kontach bankowych, powinien być
zdaniem wielu, stale obciążany negatywnymi odsetkami, aby nie był „bezsensownie trzymany na
rachunkach bankowych” ale trafiał do obiegu „nakręcając koniunkturę”.
Można sobie wyobrazić, że wprowadzenie stabilnego państwowego pieniądza cyfrowego w
postaci państwowych kryptowalut, i to przy założeniu najlepszej nawet woli rządzących, zapisanej
w różnych ustawach i konstytucjach, ograniczających ilość pieniądza w obiegu do pewnej ustalonej
wielkości, przyniesie z biegiem czasu – albo coś w rodzaju średniowiecznego odnawiania pieniądza,
czyli obciążanie całości zasobów pieniężnych „opłatą cyrkulacyjną” – albo też różnego typu opłaty
za jego „przechowywanie” lub „posługiwanie się” tym pieniądzem.
Oczywiście niezależnie od tych opłat, możliwe będzie obciążanie właścicieli rachunków
oszczędnościowych negatywnymi odsetkami od całości bądź części depozytów.
Opłaty te, jak i podatki różnego typu oraz ujemne odsetki, będą mogły być automatycznie
nakładane na całość zasobów państwowego pieniądza cyfrowego znajdującego się w prywatnych
rękach i nie będzie od nich ucieczki.
Rządzący będą mogli nakładać horrendalne opłaty za wymianę lokalnego pieniądza cyfrowego na
inne waluty lub metale szlachetne.
W żadnym razie państwowy pieniądz cyfrowy nie będzie mógł służyć do gromadzenia kapitału.
Będzie on przekleństwem zarówno przy prowadzeniu interesów, jak i przy gromadzeniu
oszczędności na przyszłość, podobnie jak był nim średniowieczny pieniądz blaszkowy w postaci
„odnawianych brakteatów”.
Jako ciekawostkę warto dodać, że obecnie na świecie funkcjonuje co najmniej kilkadziesiąt
lokalnych pieniędzy obciążanych opłatą cyrkulacyjną zgodnie z postulatami przedstawionymi przez
Silvio Gesella.
Największy zasięg ma w chwili obecnej bawarski pieniądz o nazwie Chiemgauer
( www.chiemgauer.info ) występujący zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej, opartej,
podobnie jak i bitcoin, na technologii blockchain.
Jak wynika z informacji na stronie internetowej „Stowarzyszenia Chiemgauer” jest to pieniądz
antyglobalistyczny i pro-klimatyczny.
Zyski z opłaty cyrkulacyjnej przeznaczane są na różnego typu cele społeczne, co powoduje, że
cały projekt wspierany jest przez rząd niemiecki.
Należy mieć tylko nadzieję, że w tym rządowym wsparciu chodzi rzeczywiście o wspieranie
inicjatyw społecznych, a nie o gromadzenie praktycznych doświadczeń ze stosowania cyfrowego
pieniądza obciążanego opłatą cyrkulacyjną, które rządowi mogłyby być przydatne w przyszłości.
Brakteaty a kryptowaluty
Wszyscy zwolennicy kryptowalut, jako koronny argument, świadczący o ich zaletach podają, że
wytworzona i wpuszczona w obieg ilość pieniądza nie będzie nigdy mogła być zwiększona poza
ilość wyznaczoną w algorytmie użytym do jego wytworzenia – względnie jak to się ładnie określa
do jego „wydobycia”.
Ten algorytm ma gwarantować stałą ilość pieniądza w obiegu przyczyniając się tym samym do
jego stabilności, a nawet do stopniowego zwiększania jego wartości względem wszelkich towarów,
czyli zwiększenia jego siły nabywczej.
W zasadzie ta ograniczona ilość jednostek pieniądza w obiegu stanowi główny argument
świadczący o wielkich zaletach wszelkich kryptowalut , gdyż inne argumenty , takie jak m.i.
argument dotyczący (rzekomej) anonimowości dokonywanych transakcji, jest lepiej spełniony w
przypadku posługiwania się gotówką niż w przypadku posługiwania się jakąkolwiek kryptowalutą.
Jeżeli chodzi o wygodę stosowania kryptowalut, to na chwilę obecną, znacznie wygodniej jest
posługiwać się normalnym pieniądzem, oczywiście w formie bezgotówkowej ( karty płatnicze,
serwisy typu Paypal itp.) niż jakąkolwiek kryptowalutą.
Pieniądz brakteatowy na swoje, średniowieczne czasy, spełniał, wszystkie, konieczne do
spełnienia warunki dotyczące idealnej kryptowaluty.
Był on, oczywiście całkowicie anonimowy. Nikt nie mógł śledzić transakcji przeprowadzanych za
jego pośrednictwem.
Był stabilny w rozumieniu ilościowej teorii pieniądza. Z reguły rządzący wprowadzali do obiegu
pewną stałą ilość maksymalnie cienkich i małych, jednostronnie bitych monet srebrnych i ilość tych
monet pozostawała praktycznie cały czas niezmienna.
Ze względów czysto technicznych nie było opłacalne zmniejszanie zawartości srebra w tych
cienkich monetach, gdyż w takim wypadku nie dałoby się wybijać na nich żadnych tłoczeń, co było
konieczne, aby dana moneta pozostawała monetą będącą prawnym środkiem płatniczym.
Co więcej, pieniądz brakteatowy nie był praktycznie nigdy fałszowany przez zawodowych fałszerzy
monet. Jak wiadomo kryptowaluty działające w oparciu o technologię blockchain, są także odporne
na działania fałszerzy pieniędzy.
Pieniądz brakteatowy był stabilny – ale co z tego? Ten pieniądz był regularnie ze szkodą dla
ludności „odnawiany”, co było znacznie gorsze niż niewielka inflacja.
Państwowe kryptowaluty też mogą być „stabilne”. I tak samo jak pieniądz brakteatowy mogą za to
być „odnawiane” poprzez nakładanie na nie różnego typu opłat i podatków. Z zyskiem dla
władców, a ze stratą dla ludności i gospodarki.
Odnawiany pieniądz a rozwój gospodarczy
Wbrew temu co zostało napisane w polskiej wikipedii i u Karla Walkera, tereny na których
emitowano brakteaty i je regularnie „odnawiano” pozostawały siedliskiem biedy, beznadziei i
źródłem taniej siły roboczej dla państw, w których emitowany był stabilny pieniądz oparty o złoto i
srebro.
Te właśnie państwa na których był emitowany pełnowartościowy, oparty na złocie i srebrze
pieniądz, pieniądz który nie był regularnie „odnawiany”, rozwijały się znacznie szybciej i lepiej, niż
obszary na których królowało „renovatio monetae”.
W średniowiecznej Europie najszybciej rozwijały się tereny północnych Włoch, gdzie w ogóle
nieznane były pieniądze blaszkowe. W północnych Włoszech pieniądz obiegowy stanowiły
pełnowartościowe srebrne matapany oraz złote floreny, wprawdzie „niesprawiedliwe społecznie”,
ale umożliwiające za to gromadzenie kapitału i międzynarodowy handel.
To samo dotyczyło także terenów Niderlandów, Francji, Anglii, Hiszpanii i Portugalii.
Tereny Szwajcarii, gdzie dość długo utrzymywało się bicie „odnawianych brakteatów” stanowiły
źródło zarówno taniej, wędrownej siły roboczej jak i wojskowych najemników, czego przykładem
była np. papieska Gwardia Szwajcarska.
Na terenie Niemiec istniały dwa rodzaje brakteatów:
– regularnie „odnawiany” -pusty fenig ( Hohlpfennig)
– nie odnawiany w ogóle fenig wieczny ( ewiger Pfennig ).
Obszary na których był w obiegu fenig pusty, pozostawały w zastoju gospodarczym i biedzie.
Obszary, gdzie w obiegu był fenig wieczny np. Nadrenia i nadmorskie miasta hanzeatyckie
rozwijały się dość szybko.
Ludność z radością opuszczała tereny na których w obiegu był fenig pusty, przenosząc się na
obszary, gdzie nie była ona poddawana wyzyskowi pieniężnemu, poprzez regularne „odnawianie
pieniądza” i mogła w związku z tym gromadzić kapitał.
Widać to wyraźnie na przykładzie ziem Zakonu Krzyżackiego, na które masowo przesiedlała się
ludność ze środkowych Niemiec, zachęcana przez werbowników do przesiedlenia się tam m.i.
argumentem, że waluta krzyżacka będzie podlegać „odnawianiu” nie częściej niż raz na 10 lat.
W rzeczywistości waluta krzyżacka była praktycznie „nieodnawianym” fenigiem wiecznym.
Niemieckie miasta kupieckie, wykupywały z rąk lokalnych władców przywileje mennicze, bijąc
własne monety, które nie podlegały „odnawianiu”.
Gdyby zatem pieniądz „odnawiany” był aż tak korzystny dla gospodarki, nie byłoby potrzeby
wybijania przez te miasta własnej, solidnej, „nieodnawianej” monety! I jeszcze do tego płacenia
władcom dużych kwot za taką możliwość!
Miasto Kolonia, wykupiło taki przywilej menniczy w roku 1179. Miasto Lubeka w 1226 roku.
W kwitnących miastach nadbałtyckich zrzeszonych w Hanzie, w obiegu były wieczne fenigi,
srebrne denary, a także złote monety. Nie istniał tam problem ciągłego „odnawiania” pieniądza.
Pozwalało to gromadzić kapitał, inwestować i rozwijać się.
Dalszy los średniowiecznych brakteatów
Na terenie Czech, dzięki odkryciu pokaźnych złóż srebra, zaprzestano dość wcześnie „odnawiać”
monety.
W roku 1300 , król Czech, Wacław II zaczął w Kutnej Horze bić solidne, srebrne „grosze praskie”,
ważące 3,8 grama srebra, choć oczywiście znacznie wcześniej zakończono bicie „parszywych
pieniędzy” i regularne „odnawianie monet”.
Dzięki nowym, opartym całkowicie na srebrze, pieniądzom, udało się Wacławowi II, zostać
koronowanym władcą Polski, a swojemu synowi, Wacławowi III zapewnić nawet koronę
węgierską.
Te działania polityczne nie byłyby możliwe, gdyby nie wprowadził on na rządzonych przez siebie
terenach normalnego, opartego o metale szlachetne pieniądza, kończąc tym samym z emisją
pustych fenigów i innego monetarnego śmiecia, co spotykało się nie tylko z aprobatą, ale z nawet
entuzjazmem ludności.
Jak można o Wacławie II wyczytać w polskiej wikipedii :
„Jego rządy wzmocniły również Polskę gospodarczo dzięki reformie monetarnej i prawu
górniczemu. Król Czech i Polski wprowadził w 1300 roku nową silną monetę opartą na srebrze z
czeskich kopalni – grosz praski – który stał się wówczas również oficjalną walutą królewską Polski.
Grosz czeski był przez dwa stulecia najpopularniejszą monetą średniowiecznej Europy i wyparł
wcześniejsze słabsze waluty. ”
Nie mając innego wyboru, tą samą drogą co Wacław II, poszedł Władysław Łokietek, bijąc od
1306 roku solidne srebrne denary, a w późniejszym okresie bijąc wzorowane na włoskich florenach
złote dukaty.
Epoka „pieniądza bezodsetkowego z wymuszonym obiegiem” w postaci regularnie „odnawianych”
brakteatów, przeszła tym samym na ziemiach polskich do historii.
I nikt nie płakał za tym parszywym, regularnie „odnawianym” pieniądzem.
Zbigniew Lebiedź
Próżniaków, darmozjadów, leni i pasożytów od wieków jest pełno na świecie. Pasożyty pozbawiają nas niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania oszczędności. Dodatkowo wydzielają toksyny i osłabiają układ odpornościowy całego społeczeństwa. Najczęściej zamieszkują przepasłe gabinety i opowiadają kocopoły aż uszy więdną.