Ucieczka przed zniewoleniem
Namawianie do opuszczanie własnej ojczyzny – napisał do mnie jeden z czytelników – jest sprzeczne z zasadami patriotyzmu. Nie powinieneś pan propagować takiego postępowania.
Nie mogę się z tym stwierdzeniem zgodzić. Nikt nie ma prawa zmuszać kogoś, żeby żył w warunkach, które są dla niego szkodliwe, czy nawet trudne. To byłaby niewola, niewolnictwo. Analogicznie, patriotyzm nie jest formą posłuszeństwa wobec władzy! Każdy może mieszkać tam, gdzie chce i może. Konieczność opuszczenia kraju rodzinnego nie jest dla nikogo decyzją łatwą. Nikt nie wyjeżdża z własnej ojczyzny li tylko dla przyjemności. Wyjazd taki wiąże się przeważnie z pojawieniem się okoliczności utrudniających normalne funkcjonowanie, wolne i dostatnie życie. Pamiętajmy też, że bieda, opresyjny system polityczny, czy przymus tzw. sprawiedliwości społecznej nie biorą się znikąd. Są one najczęściej efektem zgody społeczeństwa na politykę, która je stosuje. Obywatele mogą się cieszyć z co miesięcznego zasiłku socjalnego, nie wolno im jednak zapominać, że pieniądze na ten zasiłek pochodzą od innych obywateli. Zabieranie jednym – pod groźbą konfiskaty lub uwięzienia – i dawanie drugim, to działanie nie tylko niemoralne, ale i szkodliwe gospodarczo, wręcz kryminalne. Ci, którym się zabiera ,mają prawo się bronić. Wyjazd, ucieczka jest formą takiej obrony. Dochodzi do nich wtedy, gdy cierpienia wskutek z przebywania w źle rządzonym państwie ustępują korzyściom z pozostawania w nim.
Nawet wojna, która jest traktowana jako zrządzenie losu, bywa w dużym stopniu skutkiem polityki, w której władza nie dba o wolność obywateli. Wojnę można przewidzieć, a często nawet jej zapobiec, czego przykładem był los Danii w I wojnie światowej, czy Szwecji i Hiszpanii w czasie ostatniej wojny światowej.
Jeśli więc czujemy, że zostaliśmy przegłosowani przez rentierów i darmozjadów, przez cwaniaków i oszustów, agresywnych nacjonalistów, populistów, czy socjalistów, to nie usprawiedliwiajmy się demokracji, i – jeśli nie mamy innego wyjścia – wyjeżdżajmy. Drugi paszport jest w takich okolicznościach formą samoobrony na wypadek, gdyby – tak jak w epoce PRL – rząd utrudniał ludziom opuszczenie kraju.
Pamiętajmy jednak, że zamordyzm i socjalizm są zaraźliwe. Epidemia, przed którą uciekamy może nas dogonić w miejscu nowego osiedlenia. Nigdy nie jesteśmy naprawdę bezpieczni i wolni. W 1945 roku Czechosłowacja została wyzwolona przez Armię USA, Austria zaś przez sowietów. Wyzwoliciele po kilku miesiącach wymienili się swymi łupami. Dlatego ważne jest, aby trzymać rękę na pulsie, czyli znać zasady, jakie w danym kraju obowiązują. Wielu z tych, co to się osiedlili si w poszukiwaniu wolności w USA ma dzisiaj trudności z pozbyciem się tamtejszego obywatelstwa – Stany Zjednoczone przestały być takie wolne, jak niegdyś.
Świat się zmienia i aby nie znaleźć się ponownie w tarapatach, trzeba obserwować i przewidywać te działania rządu, które sprawiają, że konieczne będzie rozglądanie się za kolejnym paszportem. Wenezuela była niegdyś najbardziej demokratycznym krajem Ameryki Pd., osiedlali się w niej uciekinierzy z Kolumbii, dzisiaj jest odwrotnie. Takie zmiany nie są nagłe, czy niespodziewane . Jeśli rząd podnosi podatki dla bogatych, ogranicza dostęp do kont bankowych, kontroluje waluty zagraniczne oraz transfer kapitału, ogranicza prawo do podróżowania, wprowadza cła i inne haracze, które mają zapewnić sprawiedliwość społeczną – pora się pakować. Liczenie na to, że dobra władza wybuduje nam z dobrego serca Centralny Raj Narodowy jest złudne, tym bardziej, że zrobi top za nasze podatki.
Drugi paszport jest nie tylko zabezpieczeniem przed opresją państwa. Pomaga nam on także przy inwestowaniu, w korzystaniu z bankowości, rynku papierów wartościowych, w kontaktach międzyludzkich, w prowadzeniu działalności gospodarczej tam, gdzie nie można jej było prowadzić wcześniej, a także żyć tam, gdzie chcemy czy lubimy. Więcej opcji oznacza więcej wolności i większe możliwości. Drugi paszportu ma zatem sens nawet wtedy, gdy nie musimy z niego korzystać. A co patriotyzmu, to mamy go w sercu, bez względu na to, jakim paszportem się posługujemy.
International Man
opr. Nick Giambruno
Janku, przesyłam serdeczne pozdrowienia ze słonecznego Wietnamu. Wypije za twoje zdrowie solidna lufę lokalnego bimbru z właścicielem przybytku w którym się zatrzymałem. Ten kraj doskonale wie co to socjalistyczne upodlenie, posmakowali trochę wolności i wydaje mi się, że wiedzą już który ustroj jest dla nich lepszy. Nigdy nie spotkałem się z taką przedsiębiorczością jak tutaj. Choć to duży kraj, więc pewnie bywa różnie…
Co do tematu twojego wpisu, po chusteczkę nam te wszystkie paszporty i bariery? Gdyby tak porzucić te ograniczenia świat byłby dużo znosniejszy do życia. Wydaje mi się jednak, że żeby to zrozumieć trzeba trochę pojeździć po świecie. Tym bardziej dziwię się że JKM uskutecznia jakieś romanse z narodowcami. Totalny kosmos i pomyłka, ale cóż zrobić, czasami żądza władzy przysłania rozsądek.
Gorące pozdrowienia.
Dziękuję za pozdrowienia. W Wietnamie polecam Hoian, cudowne nadmorskie miasteczko, na dodatek silny akcent polski. Kawałek na południe od Da Nang.
W Hoian będę za jakiś tydzień. Nie wiedziałem o polskiej historii związanej z tym miejscem, dziękuję za cynk – doczytałem!
Na starym mieście, niedaleko kanału jest pomnik, a nawet dwa, polskiego architekta, i chyba także archeologa, Kazimierza Kwiatkowskiego, który swoja bojowością i pasją uratował to piękne miasteczko od likwidacji, czyli zamiany go w blokowisko apartamentowców – jak chcieli tego wietnamscy deweloperzy. Teraz jest to perełka. w Hoian jest nawet polski sklep, niestety nie udało nam sią spotkać z właścicielem.