KRYZYS 2020. ODC #35 PRZEPOWIEDNIE, CZYLI NIE BĘDZIE AŻ TAK ŹLE
Elitom zmierzającym do Wielkiego Resetu nie chodzi o naprawianie czy reformowanie świata, lecz o przejęcie jego bogactw i władzy nad nami. Ta ostatnie ma służyć wyłącznie utrzymaniu majątku, a nie zmianie natury ludzkiej, czym straszył nas w poprzednim odcinku prezes profesor Klaus Schwab. Autorzy nowego porządku świata (NWO) liczą na to, że po zakończeniu Wielkiego Resetu poprowadzą świat nową, sprawiedliwszą i bardziej dostatnią – pytanie: dla kogo? – drogą rozwoju. Moim zdaniem nadzieja jest to płona, a Wielkie Reset się nie powiedzie.
Oni tego nie rozumieją, stąd nie wiedzą jeszcze, że po osiągnięciu etapu społeczeństwa bezgotówkowego i jednego wielkiego banku centralnego, gospodarka globu znowu się zapadnie. Potrzebny będzie nowy reset, tym razem oparty na prawdziwym pieniądzu i na prawie J.B. Saya, a nie na iluzji ręcznego sterowania monopolistyczną emisją i arbitralną podażą. Procesu, jakiego doświadczamy, nie zmieni wynik wyborów w USA, który jest niemal przesądzony.
Wygra: Joe Biden. Już sam ten fakt świadczy, że pomysł resetu jest nietrafiony. Elity NWO widzą tylko to, co widzą, nie dostrzegając tego, czego nie widać. Fundamentem przemian, które nas w końcu zawiodą do Złotej Ery świata jest złoto/srebro. Dopiero drugi reset, to jest zmiana oparta na prawdziwym, złotym pieniądz, zapewni nam wolność wyboru, wolną konkurencję, prawo własności i prosperitę proporcjonalną do wkładanego przez nas wysiłku. Fundamentem tego porządku będzie złoto, które kupujemy dzisiaj chroniąc się przed inflacją i oszustwami polityków. Polska i wiele innych narodów mogą się odrodzić jako kraje wolnorynkowe, być może libertariańskie, trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek inną alternatywę. Ich czas już się skończył.
Fajnie się pana słucha bo mówi pan z prawdziwym przekonaniem, ale niestety w wielu miejscach mylnym.
Po pierwsze, jak rasowy ekonomista, przyjmuje pan założenie ceteris paribus (przy pozostałych warunkach nie zmienionych), a to błąd. Owszem pieniądz bierze się z pracy, ale w XXI wieku w większości pracy maszyn, a nie człowieka. Dzisiaj 50% ludzi może nie pracować, a i tak pozostali nie odczują, że śmierdzące lenie będą miały wyżerkę za friko.
Po tym stwierdzeniu warto zauważyć, że państwo powinno zwolnić z podatków pracę ludzi, a opodatkować pracę maszyn. W przeciwieństwie do lewackich „zwierzęta cierpią” czy „marchewka cierpi”, maszyny na pewno nie cierpią.
Po drugie kapitalizm się skończył, a komunizm nie sprawdził, więc z powodu „po pierwsze” wdrożono socjalizm korporacyjny. Wyżerka dla ciemnego ludu za friko, a w razie rewolucji nie ma kogo brać na bagnety, bo przecież nie korporację. Kto dzisiaj wie kto stoi za konkretną korporacją? Nikt.
Po trzecie, wszędzie panuje Owsiakowe „róbta co chceta”. Jedni manipulują ceną srebra – jak JP Morgan, drudzy ceną ropy, kolejni cenami energii. Lekarze nie przyjmują chorych łamiąc przysięgę Hipokratesa, a urzędasy mają wszystko w zadku. Powoduje to ogólne zmącenie obrazu i zmęczenie materiału, a wiadomo, że w mętnej wodzie to nie ryby można złapać, tylko krokodyl może złapać nas. Takie nowo komusze „róbta co chceta” powoduje całkowity zanik wartości i upadek moralny ludzkości – jedynego oporu przeciw zniewoleniu. Tak, to wartości są tamą przeciwko zniewoleniu, a nie pieniądz.
Pieniądz jest tylko jej ulotną namiastką.
W tym miejscu wypada więc się zgodzić z Janem Fijorem. Jeżeli uznajemy, że pieniądz jest namiastką wolności to warto walczyć również o tę namiastkę. Jednak to brak przez całkowite odejście od wartości doprowadzi nas do zguby, a nie brak złota. Na naszych oczach sacrum zamienia się w profanum i vice versa.
Jak zwykle widzi pan tylko to, co widać. Maszyny pieniędzy nie robią, lecz ludzie, którzy
je skonstruowali oraz użytkują w sposób racjonalny i na własną odpowiedzialność. Maszyn nie da się
opodatkować, tylko ludzie płacą podatki. Wreszcie, do czego potrzebne jest panu państwo? Żeby płacić podatki?
TO ZA SŁABY POWÓD. Trzeba go utrzymywać siłą, a ta zwykle ustępuje rozsądkowi.
Moje państwo jest niezbędne chociażby po to, że, gdyby nie państwo to teraz zasuwałby waść w walonkach, albo nie zasuwałby bo straciłby waść głowę wraz ze swoim złotem. Moje państwo wywalczył mi mój poległy stryjeczny dziadek w 1920 roku, a później moja matka w 1981 czyli chwilę przed tym jak towarzysz Janusz pozyskał do współpracy TW Beretę, który Jej w tym przeszkadzał.
Pomyliło się panu państwo z narodem. Państwo żyje
kosztem narodu, jest najczęściej pasożytem na ciele narodu.
Wystarczy zmienić pasożyta na służącego.
Wszyscy „sędziowie” – won! Sędziowie, prokuratorzy, szefowie policji i dyrektorzy szkół wybierani w wolnych wyborach.
Tytuły naukowe zdobyte przed 89 – odebrać. Wszyscy „profesorowie” – won!
Kolejność na wszystkich listach wyborczych – losowa. Wymagane wyższe wykształcenie.
Lewactwo zamykać w twierdzy z przymusem pracy.
Walutę oprzeć na srebrze wydobywanym w KGHM.