Ustawowe uprzywilejowanie sektora bankowego, jego quasi monopolistyczna pozycja na rynku rodzi szereg zagrożeń dla bezpieczeństwa naszych depozytów i lokat bankowych. Oto garść pomysłów, jak sobie z nimi radzić.
Zasada braku zaufania
Zachęcanie Czytelników blogów, aby trzymali pieniądze w bankach, jak to czyni większość bloggerów zajmujących się finansami osobistymi – nawet wtedy, gdy uda nam się wynegocjować podniesienie oprocentowania lokaty z 1,7 do 2,2 procent jest niedźwiedzią przysługą, żeby nie powiedzieć świństwem. Zdaję sobie sprawę, że bez konta bankowego trudno dziś funkcjonować, mimo to, w obecnej formie, należy je traktować co najwyżej jak zło konieczne. Z tego względu trzeba:
(a) posługiwać się wyłącznie bankami prywatnymi,
(b) trzymać w nich tylko tyle, ile jest niezbędne, i
(c) nigdy nie przekroczyć poziomu 150 czy 200 tys. pln w jednym banku.
Jeśli przypadkiem zdarzy nam się posiadać gotówkę w ilości, powiedzmy, pół miliona pln, należy ją koniecznie rozrzucić w co najmniej trzech różnych spółkach bankowych.
Zakładamy, chociaż żadnej pewności nie ma, że bank czy urząd państwowy zmuszone do skoku na naszą kasę, będą jednak zobowiązane zostawić nam jakieś przyzwoite minimum. W końcu zabierają nam nasze własne pieniądze. Na terenie Unii Europejskiej takie minimum wynosi (podobno) ok. 100 tys. euro[1]. W przypadku trzech różnych banków powinno to oznaczać 300 tysięcy euro. z taką kwotą można przeżyć. Dbając dodatkowo o to, by nasze maksymalne saldo w jednym banku nie przekroczyło połowy tego minimum, utrudniamy bankom zdobycie wiedzy na temat naszej majętności całkowitej. Co jest dodatkową ochroną naszego stanu posiadania. W ogóle bank jest ostatnim miejscem, w którym mówimy „wszystko” o swoich zasobach. Możemy sobie pozwolić na szczerość starając się o kredyt/pożyczkę. Ale i wtedy, ujawniamy tylko tyle, ile potrzeba by się na kredyt zakwalifikować. Dzięki takiej powściągliwej autodyskrecji upraszczamy procedurę ewentualnej rekompensaty (ubezpieczenia) z tytułu utraty/konfiskaty naszych depozytów bankowych, oraz pomagamy dywersyfikować nasze depozyty i lokaty oszczędnościowe.
Pamiętajmy też, że chociaż sektor bankowy uchodzi za pewny i bezpieczny, prawda jest taka, że wskutek pokusy nadużycia wywołanej nadopiekuńczością ze strony rządu, banki są:
(a) kartelami, czyli instytucjami quasi państwowymi, z braku presji nad utrzymaniem odpowiedniego poziomu wypłacalności;
(b) nierzadko są zbyt ostrożne lub nadmiernie ryzykują, oraz;
(c) z obu powyższych powodów są to biznesy mało konkurencyjne i źle zarządzane.
Z wszystkich tych powodów bezpieczniej jest traktować bank jak firmę inwestycyjną charakteryzującą się niską rentownością, a równocześnie skrupulatnie pilnować powierzonego bankowi kapitału.
Jak zostać bogatym?
Bankowi ciułacze rzadko kiedy stają się krezusami.
Autorzy bestsellera „Sekrety amerykańskich milionerów”[2] twierdzą, że osiągnięcie nadzwyczajnego poziomu bogactwa uzależnione jest od oszczędności, gospodarności, powściągliwości w sferze konsumpcyjnej, oraz „wymaga inwestowania tak, aby osiągnąć rentowność wyższą niż bankowa”.
Nie dość, że przechowywanie dużych ilości gotówki w bankach komercyjnych jest w dzisiejszych czasach ryzykowne, to na dodatek nie gwarantuje ono nawet wyrównania strat poniesionych wskutek inflacji, dlatego (niemal)równie korzystnie, lecz znacznie bezpieczniej jest zdeponować cash w „banku ziemskim”, to jest zakopać ją w ziemi. Można też ją schować, zdeponować w szufladzie, czy w jakimś innym nikomu nie znanym miejscu. Dobrze jest też kupić sobie ubezpieczenie na wypadek runu bankowego. Najlepszą formą takiego ubezpieczenia są złote (i srebrne też) monety amerykańskie, południowoafrykańskie, czy w ostateczności chińskie. Atrakcyjnie wyglądają też historycznie niskie dzisiaj ceny platyny. Eksperci przewidują na rynku platyny bezprecedensowy boom.
W odniesieniu do ilości gotówki, jaką musimy (lub chcemy) mieć w banku, nie zaszkodzi zainteresować się raportami kwartalnymi tegoż banku, wysokością uposażenia jego prezesa, ratingiem bankowych obligacji, jego portfelem inwestycyjnym i jego rentownością, a nawet uczestniczyć w zebraniach akcjonariuszy naszego banku. Aby nas na takie zebranie wpuszczono i liczono się z naszym zdaniem, wystarczy wykupić 1 (jedną) akcję spółki będącej właścicielem tego banku.
Mimo szacunku, jakim darzę biznes w ogóle, banki to najmniej przedsiębiorczy biznes, jego najmniej ambitna dziedzina. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że banki nigdy nie mają pieniędzy. Kłamią. Naciągają. Słowem trzeba ich unikać. Termin: tajemnica bankowa już od dawna jest oksymoronem, którego nikt nie bierze . poważnie.
Co prawda, banki wyrobiły sobie szczególną etykietę: na zewnątrz zachowują się nobliwie, z godnością i powagą, to jednak prywatnie, w zaciszu swych gabinetów zdarza się, że nas zwyczajnie i w prostacki sposób narzynają. Nie zawadzi więc jeśli co jakiś czas porównamy saldo odsetek wyliczone przez bank z naszym własnym rachunkiem. Czytajmy umowy, kontrakty, terminy, ogłoszenia, rankingi – a gdy nas coś naprawdę zaniepokoi, bierzmy pieniądze natychmiast i przenieśmy je do innego banku. Z pośredników bankowych korzystajmy w ostateczności. Ponieważ ich prowizja nie zależy od kwalifikacji czy efektów, lecz jest proporcjonalna do wolumenu naszych depozytów, stąd rady otrzymane od bankierów i ich akolitów są dość mętne i niejednoznaczne. Chodzi w nich co najwyżej, żebyśmy się przypadkiem nie rozmyślili. Gros wszelkiej maści doradców, trenerów, ekspertów, coachów nie stosuje rad, których udzielają innym. Po prostu nie mają do siebie zaufania!
I na koniec, pamiętajmy: samo przekonanie że odsetki bankowe są zbyt niskie, nie oznacza, że lepiej zrobimy składając je w rękach firmy czy funduszu inwestycyjnego. Aby się dowiedzieć, co taką alternatywą jest, czytajcie naszego blogga, lub piszcie do nas, bo my nie tylko się na tym znamy, ale udzielane wam rady stosujemy sami – czego możemy łatwo dowieść. Na koniec przypomnę starą zasadę Davida Hume’a: „im więcej pracy wykonasz nad swym majątkiem, tym szybciej będzie on przyrastał”.
Cdn.
Jan M Fijor
milionrstwo.pl
[1] W trakcie cypryjskiego kryzysu bankowego (2013), gdy rząd konfiskował obywatelom pieniądze zdeponowane na ich legalnych kontach, obiecywano klientom banków prawo do dysponowania kwotą w wysokości nie mniejszej niż 100 tysięcy euro. W praktyce jednak wielu osobom pozostawiono znacznie mniej środków. Dlaczego rząd polski miałby być hojniejszy od cypryjskiego?
[2] Thomas J. Stanley, William D. Danko Sekrety amerykańskich milionerów, Fijorr Publishing, Warszawa 2013.
Trzymanie gotówki w banku ziemskim może być też niebezpieczne, gdyż co jakiś czas w różnych krajach różne banknoty przestają być prawnym środkiem płatniczym. Czasem są to niskie nominały (mnie przytrafiło się to z czeską 50 koronówką ) , czasem nominały wysokie.
Najlepiej więc trzymać gotówkę w banknotach średnich nominałów.
W obecnych czasach można trzymać pieniądze w innych miejscach niż banki. Każdy może założyć rachunek w serwisach podobnych do PayPal lub w różnych kantorach internetowych. Nie tylko w Polsce. I o ile banki podchodzą obecnie bardzo rygorystycznie do przepisów np. w sprawie FATCA żądając różnych oświadczeń pod groźbą zablokowania konta, to instytucje typu kantory internetowe są tutaj nieco bardziej liberalne.
W temacie platyny, to trzeba mieć na uwadze, że o ile istnieją platynowe monety, to z reguły są one jedynie sztabkami metalu w okrągłej formie z tłoczeniem. Nie są one środkiem płatniczym. W związku z tym nie są pieniądzem, a towarem i mogą podlegać pod przepisy o VAT. Byłoby przykre, gdyby po sprzedaży trzeba było odprowadzić VAT do urzędu skarbowego. Dziwne, ale do tej pory żaden kraj nie wpadł na pomysł bicia monet z platyny, rodu, osmu itp. metali. Sztabki i monety uncjowe są bite, ale nie bije się monet z zaznaczonym nominałem.
Są takie monety, banknoty, które bez względu na upływ czasu zachowują swą wartość. Niestety, przeciwdziałanie opresji rządowej ma swoje koszty.