Chcesz być człowiekiem niezależnym i zamożnym?
Pragniesz wiedzieć, czy warto kupić dom za gotówkę, czy może na kredyt; w kraju, czy zagranicą? Albo, czy powinieneś kupować złoto, czy srebro? Kiedy je kupować, a kiedy czekać? Chcesz wiedzieć, gdzie korzystnie kupić, kiedy, jak i za ile je sprzedać? A równocześnie zrozumieć logikę rynku papierów wartościowych! Dlaczego jednym wychodzi i mają, drudzy nie mogą związać końca z końcem, a ty nawet nie wiesz jak zacząć budować swoją zamożność?
Napisz do mnie,
BO JA SIĘ PO PROSTU NA TYM ZNAM!
Udostępniajcie nasze teksty innym. Zachęcajcie przyjaciół i znajomych korzystania z naszego bloga. Będą Wam wdzięczni.
Blog finansów osobistych Milion Plus (milionerstwo.pl) – w każdym poście coś nowego!
Z poważaniem
Jan M Fijor
Dzień dobry!
W ostatnich dniach zaobserwowałem, że ludzie wszędzie rozmawiają o jednej rzeczy rzeczach – o cenach mieszkań. Tego typu rozmowy słyszę wszędzie: w warzywniaku, w knajpie z pierogami, w pracy podczas przerwy na kawę, w komunikacji miejskiej.
Wygląda na to, że nastroje w tej branży sięgają zenitu. Na osiedlu, na którym wynajmuję mieszkanie, nowe apartamenty w latach 2015-2016 były sprzedawane za 6-7 tyś. złotych. Dzisiaj (początek 2020) ceny to 10-11 tyś. I chętnych nie brakuje. Mieszkania w wielkiej płycie w starych blokowiskach, na które 5 lat temu nikt nie chciał patrzeć, sprzedają się w ciągu dwóch dni, za niemałe pieniądze.
Ci, którzy kupili nieruchomość cieszą się, że zdążyli. Ci, którzy nie – tracą nadzieję na to, że kiedykolwiek będzie ich stać na własny kąt.
Jak to się skończy? Ja widzę trzy możliwości.
Wariant 1 – moim zdaniem bardzo mało prawdopodobny. (5-10% szans)
Inflacja rośnie. Szaleńcy z RPP udają, że nie ma problemu i nie podnoszą stóp, być może nawet je obniżają ze względu na spowalniający wzrost PKB. Czyli generalnie utrzymują obecną retorykę. Mamy powtórkę z początku lat 90. Inflacja rośnie jeszcze bardziej, tempo wzrostu cen robi się dwucyfrowe, później ceny rosną z tygodnia na tydzień albo z dnia na dzień. Ludzie spłacają kredyty „dwiema wypłatami”. Na koniec wprowadza się nową walutę, obcinając dwa lub trzy zera od obecnej. Najbardziej tracą ludzie, którzy trzymają gotówkę, najwięcej zyskują Ci, którzy mają dobra, stanowiące wartość samą w sobie (złoto, nieruchomości) oraz dłużnicy.
Wariant 2 – wg mnie mało prawdopodobny (15-25% szans)
Inflacja rośnie. RPP otwiera oczy i podnosi gwałtownie podnosi stopy procentowe, powyżej inflacji. Najpierw do 5%, potem do 8%, może wyżej – aż zatrzyma się inflacja. Wchodzimy w deflację. Gwałtownie spadają ceny mieszkań czy akcji. Wielu ludzi traci swoje nieruchomości, bo nie stać ich na spłatę znacznie wyższej raty kredytu. Banki przejmują ich majątek za grosze. Firmy bankrutują (zwłaszcza te najmniej rentowne) i rośnie nam bezrobocie. Najwięcej zyskują posiadacze gotówki, którzy kupują aktywa po bardzo atrakcyjnych cenach, największe problemy mają dłużnicy, którzy tracą wszystko i zostają z resztą długów. Sytuacja trwa kilka kwartałów i wracamy do normalności.
Wariant 3 – wg mnie najbardziej prawdopodobny (65-80%)
Inflacja rośnie. RPP reaguje, ale za późno i zbyt łagodnie. Podnosi stopy o 0,25% albo o 0,5% co kwartał, co nieco spowalnia inflację, ale nadal znajduje się ona w przedziale 5-10%. Raty kredytowe rosną, ale nie na tyle, żeby był to problem dla wszystkich – dotknie tych najbardziej zadłużonych. Wchodzimy w stagflację. Ceny mieszkań stabilizują się, być może delikatnie spadają (w PLN), ale po uwzględnieniu inflacji tracą dość mocno. Coraz trudniej o pracę, PKB stoi w miejscu, pensje nie rosną. Ceny produktów i usług idą w górę systematycznie, przez co ludzie tracą siłę nabywczą i stają się coraz biedniejsi. Największy zysk daje złoto i surowce, wszystko inne w zasadzie traci, choć nie tak spektakularnie jak w scenariuszu deflacyjnym. Sytuacja ciągnie się latami, może nawet całe lata 20 XXI wieku będą tak wyglądać.
Czy któryś z moich scenariuszy wydaje się Panu realny? A może gdzieś popełniam błąd w rozumowaniu?
Pozdrawiam!
Blog jest w podróży. Przenosimy sie na jakiś czas do Hiszpanii,
tymczasem tutaj jest katastrofa klimatyczna i kraj sie pogubił.
Internet dopiero a tydzień. Ukłony
Janku! W Hiszpanii katastrofa klimatyczna , w tym niespotykane opady śniegu, zasypane śniegiem Indie i Pakistan, na Grenlandii rekordowe -66C , a tymczasem w Krakowie, przyjemne -1C, bez błota i kałuż, troszkę śniegu, ogólnie bardzo przyjemna lekka zima. W grudniu byłem w Izraelu ( Eilat ) – niespotykane niskie temperatury ( 19C) , nad Morzem Martwym zakaz kąpieli, deszcz i zimno. My możemy się cieszyć. Szkoda tylko tych biedaków z południa.
Napiszę o tym wkrótce więcej, jak mi już założą Internet, bo tu jest także
katastrofa technologiczna. Ukłony